"Zapłacisz mi za to,ty gnoju!"
Po tym "malutkim" incydencie Angel zerwała się natychmiast z miejsca i wybiegła z pomieszczenia nie mówiąc ani słowa. Della Robbia jeszcze długo wpatrywał się w drzwi, które trzasnęły z hukiem zaraz po zniknięciu dziewczyny. Był na siebie okropnie wściekły, najwyraźniej rozegrał to wszystko za szybko. Mógł przecież jakoś się oprzeć wielkiej pokusie posmakowania jej anielskich ust, a teraz ona zamknęła się w sobie i za pewne nie odezwie się do niego ani słowem przez najbliższe dni.
-Sissi miała rację..chyba po raz pierwszy w życiu..jestem kompletnym idiotą..-mruknął do siebie i wściekły wypadł z gabinetu Dorotie kierując się do fabryki. Po drodze bacznie rozglądał się, aby dostrzec ewentualne działalności XANY na Ziemi, jednak niczego nie zauważył. Ani się obejrzał, a już znajdował się w windzie. Zjechał nią na dół i z opuszczoną głową czekał na przyjaciół, którzy stali przy superkomputerze. Nie było tylko Angel. Gdzie ona mogła pójść? I co ona robi? O czym myśli? Jak się czuje?- te pytania nieustannie zaśmiecały umysł Włocha. Miał potworne wyrzuty sumienia, że to przez niego Niemka zniknęła i nie wiadomo gdzie jest i czy coś jej grozi.
-Nareszcie jesteś.-zwrócił się do niego Einstain.- Wszyscy do skanerów.-zarządził a reszta przyjaciół dołączyła do Odd'a stojącego nieruchomo w windzie.
-Gdzie Angel?-zapytała Aelita bacznie mu się przyglądając.
-Nie wiem..-mruknął blondyn odwracając wzrok w drugą stronę.
-A nie byliście razem? Coś się stało?-pytał zaniepokojony brat zaginionej.
-Odczep się.-warknął Odd i kiedy tylko drzwi maszyny otworzyły się ponownie wypadł z niej jako pierwszy i nie czekając na resztę wskoczył do skanera i z niecierpliwością czekał, aż rozpocznie tę samą podróż w lawinie danych a chwilę później trafi do Lyoko. Może dzięki temu uniknie zbędnych pytań. Na szczęście nikt już o nic nie pytał. Aelita bez słowa zajęła drugi skaner, a zaraz po niej, w jej ślady podążyła Yumi, a Ulrich tradycyjnie stanął na środku pomieszczenia twarzą zwrócony do skanera, w którym stała jego ukochana. Uśmiechnął się do niej, a ona spłonęła delikatnym rumieńcem, ale odwzajemniła to. Chłopak uśmiechnął się zachęcająco, podszedł bliżej i musnął delikatnie swoimi ustami nieskazitelne i niezwykle delikatne wargi Japonki. Po chwili jednak oderwał się od niej, w samą porę, bo w tym samym momencie drzwi maszyny zatrzasnęły się, a on zdołał jeszcze usłyszeć cichutki chichot dziewczyny. Chwilę później Odd, Aelita i Yumi znaleźli się w Lyoko, a dokładniej w górach, po chwili dołączył do nich również Ulrich. Wstał, otrzepał i rozejrzał się. Następnie ze zdziwieniem spojrzał na swoje dłonie, obrócił się dookoła własnej osi i spojrzał na przyjaciół z kwaśną miną. Coś było nie tak, i to nie tylko on to zauważył. Odd przeciągnął się po kociemu, a Aelita i Yumi stały w miejscu wyraźnie zdezorientowane.
-Dobrze się czujecie?- zapytał przerażony Jeremie, który wpatrywał się w ekran z nienaturalnie wielkimi oczami. Przeklęty wirus!
-Jakoś..tak dziwnie.-bąknęła Yumi.
-Zbyt realistycznie jak na Lyoko.-uzupełniła Aelita spoglądając w niebo tak jakby chciała tam ujrzeć błękitne oczy ukochanego.- A coś się stało?-zapytała po chwili czując jak jej puls powoli przyspiesza.
-Nie mam pojęcia...superkomputer wariuje, a ja nie wiem co się dzieje!-okularnik zaczął panikować jednocześnie śmiertelnie bojąc się o przyjaciół. Jak mógł ich wysłać do Lyoko nie sprawdzając wcześniej stanu maszyny?! Przecież wiadomo, że po XANIE można było spodziewać się wszystkiego!
Yumi z wahaniem dotknęła pierwszą lepszą skałę na jaką natrafiła. Wtedy tylko jeszcze bardziej utwierdziła się w swoich obawach, że coś było nie tak. Przesunęła ręką po skale i wyczuła szorstkość. A to z pewnością nie było normalne w Lyoko. Tutaj nie rozróżniało się rodzaju powierzchni. Wszystko było takie..jednakowe. W każdym sektorze pokrycie terenu było dokładnie takie samo, jeżeli chodzi o dotyk. Nie odczuwali zimna kiedy byli na lodowcu, ani gorąca rozgrzanej ziemi od słońca będąc na pustyni.
-Coś jest nie tak..-mruknęła prawie bezgłośnie.
-Uważajcie! Komitet powitalny jest już w drodze!-ostrzegł ich Jeremy próbując jednocześnie odzyskać panowanie nad kwantową maszyną.
~(*)~
Angel siedziała w swoim pokoju, na parapecie. To było jej ulubione miejsce, według niej najbardziej nadawało się ono do różnych rozmyślań. Myślała o Oddzie i o tym co do niego czuje. Na pewno nie była to przyjaźń, o nie. Wtedy, kiedy ją pocałował, Boże..czuła się tak jakby była w siódmym niebie, tak jakby nagle otrzymała skrzydła i mogła latać, a wszystko przez miliony wielobarwnych motylków szalejących w jej brzuchu i przez te magiczne, zagadkowe dreszcze rażące kręgosłup niczym piorun elektryczny. Czemu zatem uciekła bez słowa? W sumie nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Może dlatego, że nie miała odwagi, by w końcu się przełamać i mu to wyznać? A może miała wątpliwości? Nie, na pewno nie. Kochała go, wiedziała o tym. Ale czy on czuł to samo? Niby ten pocałunek mógłby być gwarancją co do tego, jednak dziewczyna wciąż nie była pewna. Może to był impuls? Jakiś niewinny żart? Albo chęć sprawienia jej przyjemności? Ech, to bez sensu! Trzeba go odnaleźć i porozmawiać z nim w końcu szczerze! Tak od serca. Zupełnie na poważnie, bez żadnych zająknięć. To pomyślawszy dziewczyna szybko zeskoczyła z parapetu i w tej samej chwili ją oświeciło. XANA zaatakował! Jak przez mgłę pamiętała moment, kiedy do gabinetu piguły wpadł Jeremy i przekazał im tą informację, jednak oni byli tak zajęci sobą, że nie do końca zrozumieli to, co on mówił. O Boże! A co jeśli coś im się stało?! Dziewczyna wypadła z pokoju jak burza i pognała do fabryki całkowicie ignorując Dorotie, która ją wołała chcąc spytać jak się czuje. Teraz najważniejsze było dla niej to, żeby jak najszybciej znaleźć się w Lyoko i pomóc przyjaciołom, a na końcu porozmawiać z Oddem, w cztery oczy.
~(*)~
-Aelita, uważaj! - wrzasnęła Yumi widząc jak wprost na dziewczynę leci potężny laser megaczołgu. Rzuciła się w jej stronę i w ostatniej chwili zepchnęła ją z celownika potwora, jednak pech tak chciał, że sama oberwała laserem w bok. Wrzasnęła po raz drugi, tym razem z bólu. Zaraz, chwila..z bólu? Ale jak to możliwe? Przecież nigdy nie odczuwali specjalnych skutków ubocznych po trafieniu przez laser, nie licząc oczywiście utraconych punktów życia. Jednak to nigdy nie bolało. Japonka przeleciała parę metrów a następnie z hukiem walnęła o jedną ze skał pozostawiając na niej dziwne rysy. Znów skrzywiła się, a następnie z jękiem opadła na ziemię nie mając siły się podnieść. Z rany, jaką otrzymała w "prezencie" od potwora unosił się dziwny dym, a sama rana z każdym ruchem dziewczyny pogłębiała się powodując w jej wnętrzu paraliżujący ból.
-YUMI!- usłyszała przerażony głos Ulricha, jednak nie miała nawet siły, żeby podnieść głowę do góry. Każdy, najmniejszy ruch paraliżował ją doszczętnie. Po chwili poczuła jak ktoś obok niej pada na kolana, a następnie delikatnie przewraca ją na plecy. (Trzeba dodać, ze leżała na boku) Powoli uchyliła powieki, i jedyną rzeczą jaką zdołała dostrzec to te same..piękne, słoneczne oczy Ulricha, jednak teraz były jakieś inne. Nie było w nich tego samego blasku co zawsze. Był tylko niemożliwy do opisania strach, przerażenie, rozpacz, i pewnego rodzaju wściekłość, jednak ona z pewnością nie była skierowana do Japonki.
-Dlaczego..to..tak..boli?-wysapała po chwili wykrzywiając czoło w grymasie bólu.
-Nie wiem, kochanie. Nie wiem.- wyjąkał przerażony Niemiec cały czas ją obejmując.- Jeremy!!!-ryknął po chwili spoglądając do góry, jednak sekundę później znów przeniósł wzrok na ranną dziewczynę.
-Co się dzieje?!
- Może ty mi wyjaśnisz?! Yumi oberwała laserem, a teraz nie może się ruszać!
-CO?! JAK TO?!
-A skąd ja mam to wiedzieć?! Co my mamy robić?!
-Nie wiem, daj mi chwilę. Osłaniaj ją, a ja coś wymyślę. Obiecuję.-powiedział Enistain nieustannie wprowadzając jakieś dane do komputera.
-Tylko się postaraj.-warknął Ulrich cały czas czule spoglądając na ukochaną, która nadal nie miała siły się ruszyć. Pogłaskał ją troskliwie po roztrzepanych włoskach i policzku przez co dziewczyna uśmiechnęła się lekko, jednak chwilę później jej twarz znów wykrzywił obrzydliwy grymas. W tym samym momencie usłyszał syknięcie Odd'a, który oberwał w ogon od karalucha, jednak na szczęście nadal mógł się poruszać i walczyć, nic dziwnego..jego rana była o dziesięć razy mniejsza niż ta u Yumi. Niemiec delikatnie przekręcił dziewczynę na bok, chcąc się dokładniej przyjrzeć paskudnej ranie. Przeszył go dreszcz, kiedy ją ujrzał, przejechał po niej delikatnie palcem, a dziewczyna syknęła, jednak jednocześnie uśmiechnęła się delikatnie. Nawet w takiej chwili uwielbiała czuć jego niesamowity dotyk. Nagle, zza skały wyłonił się rój szerszeni. Ulrich westchnął, wstał z ziemi i chwycił w rękę miecz stając przed Japonką, gotów ją bronić za wszelką cenę. Nie pozwoli, żeby cierpiała jeszcze bardziej, o nie! Nigdy w życiu! Potwory zaczęły strzelać a Ulrich wymachiwał szablą najszybciej jak tylko mógł.
-Jeremy..-jęknął chłopak czując jak presja powoli zaczyna go wykańczać, do tego potworów ciągle przybywało, a on tak potwornie bał się o Yumi, że nie mógł całkowicie skupić się na walce z potworami, bo co chwilę ze strachem spoglądał na leżącą na ziemi, wykończoną dziewczynę.
-Postaraj się, błagam! Robię co mogę, ale co chwilę coś mi się tu wiesza! XANA zawirusował superkomputer i zabrał wam taką specjalną osłonę, którą zawsze macie będąc w Lyoko. Dzięki niej nie czujecie żadnych skutków ubocznych i po oberwaniu przez laser możecie walczyć dalej, a jednocześnie nie możecie czuć panującej tam temperatury, ani nie rozróżniacie powierzchni w poszczególnych sektorach.
-A będziesz umiał to naprawić?!
-Tak, ale potrzebuje czasu, chroń Yumi, a ja zrobię co w mojej mocy.
-Mhm..-mruknął chłopak na znak, że zrozumiał a po chwili znów jęknął widząc następny rój owadów, który zbliżał się do niego nieuchronnie.
-Nie, no! Mam tego dosyć!-warknął zdenerwowany nie zaprzestając swojej pracy.
-Ulrich..-pisnęła Yumi próbując podnieść się z ziemi chcąc mu w jakiś sposób pomóc. Jednak jej starania poszły na marne i na nowo opadła bezsilnie na ziemię.
-Zaraz wrócę, kochanie. Nie martw się.-powiedział do niej po czym rzucił się biegiem zostawiając za sobą ten sam, charakterystyczny, płomienisty ślad, który powstawał zawsze, kiedy chłopak używał supersprintu. Po chwili biegł na największą skałę, jaka była w sektorze, i kiedy znajdował się na tej samej wysokości co szerszenie odbił się od niej sprawnie, najmocniej jak potrafił. Przeleciał spory kawałek drogi jednocześnie kręcąc się wokół własnej osi niewiarygodnie szybko. Załatwił wszystkie potwory za jednym zamachem, opadł zgrabnie na ziemi, a szabla błysnęła dziwnym blaskiem w promieniach słonecznych. Spojrzał w stronę, gdzie leżała Yumi i natychmiast wrzasnął widząc jak dwa tarantule zbliżają się do niej. Na szczęście w porę podbiegła do niej Aelita, klęknęła na kolana i chwilę później w całej okolicy słychać było jej niezwykle piękny, donośny, sopranowy śpiew. Wokół przyjaciółek pojawiła się skalna kopuła, "uwięziła" je w swoim wnętrzu jednocześnie broniąc je przed strzałami tarantul. Ulrich odetchnął z ulgą i w tym samym momencie wymienili razem z Oddem znaczące spojrzenia i obaj pognali do dziewczyn, chcąc im pomóc.
~(*)~
-J-j-już jestem..-wyjąkała Angel, kiedy drzwi windy otworzyły się. Nie uzyskała odpowiedzi, Jeremy był tak przejęty i tak zajęty chaosem, który spowodował XANA, że nawet jej nie usłyszał. Dziewczyna zmarszczyła brwi i podeszła bliżej do przyjaciela.
-Co się dzieje? Coś z Oddem?!- pisnęła przerażona wpatrując się w ekran superkomputera z wielkimi oczami.
Jeremy wrzasnął przerażony, jednak kiedy upewnił się, że to tylko siostra Ulricha odetchnął z ulgą i wrócił do poprzedniego zajęcia.
-Nareszcie jesteś! Gdzie byłaś?
-Coś załatwiałam.-burknęła na odczepnego.- Co się dzieje?-powtórzyła pytanie.
-To jakiś horror!- jęknął Jeremy waląc czołem o klawiaturę.- XANA zawirusował superkomputer i odebrał waszą obronę w Lyoko przez co uderzenia potworów bolą ich jakby były prawdziwe, na dodatek potworów jest coraz więcej, nie, to się nie uda!
-Nie panikuj, Einstain! Wszystko będzie ok! Wyślij mnie tam, szybko!
-Zwariowałaś?! Chcesz skończyć jak Yumi?!
-A co jej się stało?!-wykrzyczała blednąc momentalnie na twarzy i podtrzymując się fotela przyjaciela.
-Oberwała laserem od megaczołga, a teraz nie może nawet wstać, tak ją boli!
- O Boże..-pisnęła przerażona Niemka zaciskając powieki na chwilę.- A reszta?-zapytała z przerażeniem wpatrując się w kartę przyjaciółki, która była spowita dziwną i przerażającą, czerwoną otoczką.
-Jak na razie nie tak źle. Ulrich i Aelita na szczęście nie oberwali, a Odd..
-Jezu, co z nim?!
-Spokojnie, Angel. On oberwał tylko raz, od karalucha. Trochę pojęczał, ale już ma się dobrze.-uspokoił ją Jeremy.
-Potwierdzam.- usłyszeli głos kociego wojownika dochodzącego z komputera. Na te słowa Angel odetchnęła z ulgą, jednak nadal potwornie bała się o przyjaciółkę.
-Tak czy inaczej..wyślij mnie.
-Ale..
-Będę uważała.-obiecała wchodząc do windy.
-No, dobra..-mruknął Belpois bez większego przekonania, jednak drzwi windy zdążyły się już zatrzasnąć.
~(*)~
Do trójki walczących przyjaciół (Yumi oczywiście nadal nie mogła im pomóc) chwilę później dołączyła również Angela, która od razu, na wstępie załatwiła dwa bloki.
-Wow, naprawdę potrafisz dokopać jak się wkurzysz.-pochwalił ją brat nieustannie, co chwilę patrząc na ukochaną nadal leżącą pod skałą.
Angel odpowiedziała mu jedynie krótkim uśmiechem i powróciła do walki.
Chwilę później zdołali dostrzec chmurę dymu błyskawicznie poruszającej się po powierzchni. To mogło znaczyć tylko jedno: William.
Koci wojownik zmarszczył złowrogo brwi.
-Zajmijcie się potworami, a ja zabawie naszego kolegę.-mruknął obserwując dym zbliżający się do nich.
-Ale, Odd..
-Spokojnie. Poradzę sobie.
-Uważaj, proszę..-wyszeptała Angel spoglądając w jego niesamowite, fiołkowe* tęczówki.
-Dobrze, ty też.-odpowiedział również szeptem i onieśmielony ucałował ją w policzek powodując dreszcze na jej karku. Chwilę później czmychnął na czterech łapach i zaczął pojedynkować się z Dunbarem, a Angel wróciła do walki z potworami.
~(*)~
Walka w Lyoko powoli zaczęła wykańczać wszystkich. Ulrich, ledwo co trzymał się na nogach, ale wmawiał sobie, że musi wytrzymać i obronić Yumi za wszelką cenę. Ilekroć spoglądał na jej wykończoną, bladą, śliczną twarzyczkę budziła się w nim tak wielka wściekłość jakiej nie czuł już od dawna. Chwilę potem znów dobierał szabli i wymachiwał ją w niemożliwie szybkim tempie. Angel, kiedy w końcu zdołała uporać się z krabami odwróciła głowę i zobaczyła jak William przyciska Odd'a do skały i bierze wielki zamach swoim mieczem celując chłopaka.
-Odd!!!!-pisnęła najgłośniej jak umiała i natychmiast zapragnęła być jak najbliżej niego. Dreszcz wstrząsnął jej ciałem,a ona, nie wiadomo kiedy rozpłynęła się na sekundę, a chwilę później stała obok Della Robbi. Nie zdążyła nawet wyrazić swojego zdziwienia. Musiała działać, jak najszybciej. Czym prędzej odepchnęła Włocha na bok i sama zajęła jego miejsce zaciskając powieki. Po mniej więcej sekundzie poczuła przeszywający ból w okolicach żołądka.
Odd wrzasnął na cały głos widząc jak William wbija swój tasak w skałę przebijając przy okazji brzuch dziewczyny pozostawiając paskudną ranę.
-Zapłacisz mi za to, ty gnoju!!!!!-ryknął przeraźliwie Odd do Dunbara rzucając się na niego z pazurami, przetoczyli się przez siebie parę metrów, Odd złapał go za szyję i rzucił nim o najbliższą skałę a następnie posłał w jego kierunku deszcz laserowych strzał, William początkowo próbował ich unikać jednak chwilę później syknął rozpływając się w powietrzu. Della Robbia w oka mgnieniu wrócił do Angel i złapał ją w swoje ramiona, kiedy półprzytomna zaczęła opadać w dół. (Tasak zniknął wraz z Williamem)
-Jeremy, zrób coś, błagam!!-wykrzyczał przerażony Odd wpatrując się w Angelę.
-Już..za chwilę skończę, wytrzymajcie!
Z oczu chłopaka zaczęły płynąć łzy, a on jeszcze mocniej przytulił dziewczynę do siebie. Poświęciła się dla niego. Już drugi raz. To niesamowite, że tak jej na nim zależało. Jemu na niej też.
-Angel, błagam..proszę powiedz coś...nie, nie poddawaj się! Nie zostawiaj mnie, błagam!-krzyknął dławiąc się własnymi łzami.
-Kocham Cię, Odd..-wyszeptała otwierając oczy i patrząc na niego z uśmiechem, choć jej obraz był spowity dziwną mgłą. Myślała, że wyzna mu to w bardziej romantycznym nastroju, ale czy mogło być coś bardziej romantyczne niż to, że poświęciła się dla niego narażając swoje własne życie.
-Ja Ciebie też, najdroższa.-odpowiedział bez wahania muskając delikatnie jej leciutko zsiniałe wargi, dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i w tym samym momencie straciła przytomność. Odd potwornie się przestraszył, aż podskoczył w miejscu.
-Pośpiesz się!- krzyknął patrząc w górę zalewając się łzami. W tym samym momencie, na ziemi, Jeremy w końcu skończył i nacisnął "Enter" w nadziei, że to zadziała...
~(*)~
*- wiem, że Odd w CL nie ma "fiołkowych" oczu, jednak w moim opowiadaniu owszem, jakoś tak mi one do niego pasują.:)
Ta-dam!! :) Oto mamy Odgel.:D Powiem Wam szczerze, że miałam zamiar dodać ten rozdział dopiero jutro- na Dzień Dziecka, no ale myślę sobie: " E, tam...dla moich misiaków sprężę się i dodam dzisiaj". Tak więc macie już dzisiaj mały prezencik ode mnie.:) Mam nadzieję, że Wam się spodoba.:) Przyznam szczerze, że po raz drugi utwierdziłam się w przekonaniu, że lekcja matematyki jakoś dziwnie mnie inspiruje i zawsze po tej lekcji mam pomysł na nowy rozdział. xD. Dziwne? Być może.:D
No, nic. Nie będę się już za bardzo rozpisywać.:) Czekam na wasze opinie w komentarzach, jak i zapraszam do czytania następnych, które będą dodawane.:) Ściskam i pozdrawiam, oraz życzę radosnego dnia dziecka.<33 ;)