"No to mamy problem.."
Minął tydzień zanim Layla zdążyła się chociaż odrobinę zaklimatyzować w nowym otoczeniu. Z dala od domu, rodziny. Tym bardziej, że głos, który słyszała w swojej głowie denerwował ją coraz bardziej. Nasilał się zawsze wtedy, kiedy była blisko ich, blisko tej "dziwnej" bandy, która praktycznie codziennie zwiewała z lekcji pod głupimi wymówkami. Belpois, Stones, Ishiyama, Stern, Della Robbia i Dunbar, tak to byli oni. Tajemniczy głos ciągle nakazywał jej, że ma się do nich zbliżyć, raz nawet kazał jej ich śledzić, jednak dziewczyna nie odważyła się do czegoś takiego. Była wychowywana według ścisłych zasad, a śledzenie kogokolwiek było wbrew wszystkiemu czego nauczyła się od rodziców, niestety sprzeciw nie uszedł jej na sucho, bo pod koniec dnia dopadły ją straszliwe bóle głowy, dziwne pulsowanie w skroniach, a następnie bezlitosne koszmary, z których nie mogła się obudzić. Przeraziła się okropnie, nigdy jeszcze nie była "uwięziona" przez swoją podświadomość, która przecież była odpowiedzialna za te sny, przynajmniej tak twierdziła Gonzalez, jednak myliła się.
~(*)~
Jednak nie tylko to martwiło młodą Hiszpankę. Miała serdecznie dosyć tego, że chłopaki z każdej klasy i z tych młodszych i z tych starszych non stop za nią łażą chcąc chociażby ponosić jej plecak, który przecież nie był aż taki ciężki, a na domiar złego jej "ukochana" kuzynka Sissi także nie opuszczała jej na krok chcąc się na niej wybić i pokazać, że nie tylko Layla jest tu piękna, jednak nikt nie zwracał na nią szczególnej uwagi, naturalnie oprócz Layli, która cały czas chodziła ze swoim orszakiem z miną skazańca i wzrokiem mówiącym: "Błagam, zabierzcie ją ode mnie!". Od początku zwracała tylko uwagę na jednego osobnika- na Williama. Wydawał jej się szczególnie interesujący. Uwielbiała taki typ facetów: Tajemniczy, uparty, odważny, zadziorny buntownik. Tak, to był chłopak z jej marzeń. Ku jej miłemu zaskoczeniu Anglik również najwyraźniej wykazywał zainteresowanie jej osobą, jednak nigdy nie mieli okazji spokojnie porozmawiać bo on ciągle dostawał dziwne i niezwykle tajne telefony, a zaraz potem gdzieś znikał na większą część dnia. Straszliwie ją to denerwowało, bo nie zdarzyło się to raz, czy dwa. Zdarzało się to ciągle, dlatego postanowiła dać sobie z nim spokój, nie odzywała się do niego, unikała go. Skoro miał ważniejsze sprawy na głowie to po co się narzucać? Pomimo wszystko nie potrafiła sobie wybić go z głowy..może to przez to "coś" siedzące w niej, a może jednak z innego powodu?
~(*)~
Tymczasem panna "Einstain" była w doskonałym humorze. Z niewiadomego powodu od ponad tygodnia nie miała ani jednego koszmaru, jej sny stały się dosłownie baśnią, gdzie przemierzała miliony kilometrów magicznej łąki na grzbiecie białego rumaka u boku swojego ukochanego, to dopiero było coś! Aż ciężko było ją zwlec z łóżka. Raz Angel była zmuszona do użycia megafonu, bo żaden inny sposób obudzenia różowowłosej kończył się tylko jej niewyraźnym pomrukiem i przewróceniem się na drugi bok. Jeremy natychmiast zauważył zmianę w jej zachowaniu co spowodowało u niego olbrzymią ulgę. Strasznie się cieszył, że Jego ukochana najwyraźniej czuje się dużo lepiej, dlatego codziennie zabierał ją po szkole na długie, romantyczne spacery po parku, które zazwyczaj kończyły się wyciem superskanu, jednak ani Jeremy, ani Aelita nie narzekali, nawet te krótkie chwile spędzone razem były dla nich magiczne i nie do przecenienia.
~(*)~
Cała paczka przemierzała park bo właśnie mieli tak zwane okienko. Pogoda o dziwo dopisywała, nie było żadnych chmur na niebie, a słońce grzało pełną parą. Był środek października, co oznaczało, że taka pogoda nie utrzyma się już długo, zapewne za kilka dni nadejdzie tak bardzo niechciana i wyklinana przez wszystkich szaruga, co łączyło się z temperaturą poniżej 10 stopni, ciągłymi opadami deszczu oraz litrami błota pod stopami. Dlatego przyjaciele postanowili korzystać z pięknej pogody jak najbardziej się dało. Yumi i Ulrich siedzieli razem pod wielkim dębem, przytuleni do siebie co chwile szepcząc coś sobie na ucho, Aelita i Jeremy krążyli po okolicy swobodnym krokiem nieustannie trzymając się za ręce w między czasie obserwując ptaki, co było godne uznania ornitologów. Angel i Odd oczywiście nie opuszczali siebie na krok, leżeli obok siebie na kocu, który postanowili przytargać z internatu, a obok nich leżał olbrzymich rozmiarów blog rysunkowy oraz różnego rodzaju ołówki, gumki, kredki, mazaki, farby czy pędzle. Bez wątpienia byli bardzo rozwinięci artystycznie i każdą wolną chwilę poświęcali na tworzenie wspaniałych rysunków, które z pewnością zasługiwały na miana dzieł sztuki. Jedynie William nie podzielał nawet w najmniejszym stopniu zafascynowania śpiewem ptaków czy blasku słońca i nie zamierzał się radować ładną pogodą. Siedział przybity na ławce pogrążony we własnych rozmyślaniach. Co chwilę jego wzrok wędrował to na Yumi i Ulricha, chwilę później na Angel i Odd'a, aż w końcu na najbardziej oddalonych od niego Aelitę i Jeremiego. Cholernie im zazdrościł, też chciał mieć kogoś z kim mógłby spędzać czas godzinami nigdy się nie nudząc. Kogoś, kogo mógłby obdarzyć większym uczuciem..bezgranicznym zaufaniem, oddaniem, miłością. Oczywiście Angel i Odd nie byli ze sobą, ale gołym okiem było widać, że mają się ku sobie, w końcu nawet już raz się całowali, z tego co mówił rozmarzony wtedy Della Robbia. Dunbar oczywiście dopuszczał do siebie jedynie jedną opcję: Laylę. Albo ona, albo nikt, jednak od kilku dni dziewczyna skutecznie go unikała, nie było trudno zgadnąć dlaczego. Wszystko przez XANĘ i jego ataki, musiał ratować świat, a ona była tego nieświadoma i myślała, że chłopak najwyraźniej ją olewa, więc postanowiła odpłacić się mu tym samym. Młody Anglik był bezradny, dosłownie jak dziecko. Musiał pomagać przyjaciołom, a jednocześnie pragnął przebywać z Laylą, co było bardzo trudne kiedy okropny wirus nie znał umiaru i atakował praktycznie codziennie. William nie mógł jej o niczym powiedzieć, choć niejednokrotnie taka myśl przebiegła przez jego głowę. Mógłby wtedy narazić ich wszystkich na wielkie kłopoty, a poza tym mógłby stracić zaufanie swoich przyjaciół. Pewnie miała go za skończonego idiotę bez serca, który najpierw obudził w niej nadzieję na bliższą znajomość, a potem spławiał przy najbliższej możliwej okazji. Ta myśl dobijała go potwornie, czuł wstręt do samego siebie, pomimo tego, że przecież był niewinny. To wszystko przez tego beznadziejnego XANĘ, och, gdyby mógł go jakimś sposobem wytropić w sieci i sam go zniszczyć, tak, żeby zginął raz na zawsze, jednak wiedział, że na obecną chwilę było to niemożliwe.
~(*)~
Obudził się z rozmyślań dopiero wtedy, kiedy do jego nozdrzy dotarł zapach znajomych perfum niesiony przez letni wiaterek. Jego mięśnie automatycznie napięły się maksymalnie a on rozejrzał się w ekspresowym tempie. Była tu! Och, jakie to szczęście! Może w końcu będzie mógł spędzić z nią trochę czasu? Zerwał się z ławki z szerokim uśmiechem na twarzy i w tym samym momencie ujrzał pośród drzew drobną, dobrze znaną mu sylwetkę. Krzyknął jej imię, jednak dziewczyna nie reagowało, co trochę go zraziło, jednak postanowił nie odpuszczać i rzucił się za nią w pogoń. Nie minęło pięć minut, a zdołał złapać ją za nadgarstek.
-Co?- spytała chłodno ilustrując wzrokiem każdy element jego twarzy. Ton jej głosu sprawił, że poczuł w środku nieprzyjemne uczucie, tak jakby ukłucie w okolicach prawej części klatki piersiowej.
-Słuchaj, Layla. Przepraszam Cię za to wszystko, naprawdę nie chciałem, żebyś pomyślała, że ja Cię olewam, czy coś w tym guście, po prostu..ostatnio bardzo ciężko pracowałem nad..projektem, który robię z przyjaciółmi i musiałem poświęcić na to sporo czasu, ale..chciałbym, żeby dała nam szansę.-mówił jak maszyna bezradnie wpatrując się w jej ciemne oczy, które przyprawiały go o zawrót głowy. Dziewczyna uniosła brwi ku górze i przyjrzała się mu podejrzliwie. Jego słowa nie brzmiały zbytnio wiarygodnie, jednak jaki miałby powód, aby ją okłamywać? Skoro ją zaczepił to chyba mu zależy, a może chciał mieć po prostu czyste sumienie? Nie miała pojęcia w co ma wierzyć, a w co nie. Jak na złość dziwny głos, który słyszała od dłuższego czasu teraz uparcie milczał, psia krew! Mógłby chociaż raz się odezwać wtedy, kiedy był potrzebny, być może on pomógłby jej zrozumieć zachowanie Williama?
-Co to za projekt? - spytała po dłuższej chwili krzyżując jednocześnie ręce na piersi.
- Yy..no, wiesz..."ilość zagrożeń będących w sieci".-burknął niezrozumiale odwracając wzrok w drugą stronę. Nienawidził siebie za to, że musiał ją okłamywać, jednak cóż innego mu pozostało?
-No, dobra..niech Ci będzie, ale jeżeli jeszcze raz się to powtórzy to nie ręczę za siebie.- zagroziła z uśmiechem na co on wybuchnął gromkim śmiechem. Po chwili śmiali się razem nawet nie wiedząc z czego. Może dla zwykłego obserwatora byłoby to dziwne, jednak dla nich było to niezwykłe. Jak dobrze jest czasami oderwać się od wszystkich przykrych spraw i móc się pośmiać zupełnie bez powodu w miłym towarzystwie. Spacerowali razem dosyć długo nieustannie rozmawiając o wszystkim jak i o niczym. Naprawdę dobrze czuli się w swoim towarzystwie, tak bardzo zaangażowali się we wspólną rozmową, że nawet nie zauważyli, że trzymają się za ręce.
~(*)~
Ich wspólną dyskusję przerwał dźwięk telefonu Dunbara. Przystanęli na chwilę, żeby chłopak mógł odebrać.
-Aktywowana wieża. Ruszaj się.-usłyszał głos Belpois'a po drugiej stronie czując jak podświadomie zaciska dłonie w pięści. No nie, znowu?! Czy ten XANA nigdy nie musi odpoczywać?! No tak, racja..nie musi. W końcu to tylko wirus komputerowy o chorej ambicji i chęci zawładnięcia światem.
-Nie no, Einstain! Nie rób mi tego! Nie teraz! - jęknął William zaciskając mocno powieki.
-Wybacz, Will, ale to nie ja ustalam godziny ataków XANY, no nie jęcz, tylko przyłaź tu, bo mamy niezłe kłopoty, XANA stworzył burzę śnieżną w Lyoko a potworów z każdą sekundą jest coraz więcej, jesteś potrzeby, słyszysz?!
Dunbar westchnął ciężko i co ma teraz zrobić? Jeżeli nie pójdzie coś złego może stać się któremuś z jego przyjaciół, a jeżeli pójdzie Layla może już się do niego nie odezwać, nie ma to jak stanąć pomiędzy młotem, a kowadłem.- zaśmiał się ponuro w duchu analizując jednocześnie wszystkie "za" i "przeciw". No tak, w końcu w grę wchodził los całego świata, nie można było zostawić ich samych na pastwę losu.
-Zaraz będę.-mruknął i natychmiast się rozłączył. Layla prychnęła jedynie pod nosem i zaczęła iść przed siebie nie zwracając na niego uwagi. Niewiarygodne! Znowu to zrobił! Znowu wystawił ją do wiatru! Jak mogła być tak głupia i znowu mu zaufać?!
-Layla, zaczekaj, proszę! To nie tak jak myślisz! Mam coś teraz do załatwienia, ale wrócę najszybciej jak się da, przysięgam!- krzyknął stając jej na drodze.
-Wiesz co? Nie przysięgaj, bo ja i tak wiem, że masz mnie gdzieś, śmiało, leć do swoich kumpli, a mnie zostaw raz na zawsze w spokoju, słyszysz?!- krzyknęła głośno odpychając go od siebie. Miała serdecznie dość takiego traktowania i nie zamierzała dłużej tego tolerować. William westchnął, nie było szans aby mu wybaczyła, wiedział doskonale jak to wszystko wygląda z jej punktu widzenia, była po prostu zupełnie nieświadoma tego jak wielkie niebezpieczeństwo może czaić się za rogiem. Nie zastanawiając się długo po prostu rzucił się biegiem do fabryki z nadzieją, że może uda mu się namówić Jeremiego na powrót do przeszłości.
~(*)~
Hiszpanka jeszcze długo stała w miejscu w którym się z nim rozstała. Nie mogła uwierzyć w to, że okazał się być takim dupkiem! A ona, głupia, naiwna i najwidoczniej zauroczona wierzyła, że uda im się nawiązać jakaś bliższą więź.
-Leć za nim, dziewczyno! - usłyszała w głowie ten sam, nieprzyjemny głos. Wzdrygnęła się jak zwykle, kiedy go słyszała a po chwili syknęła z bólu opierając się o drzewo. Potworny, rozsadzający ból jej czaszkę powrócił, jednak nie tylko on. Tym razem przed oczami stanęły jej dziwne, szare obrazy, coś na kształt wizji. Najpierw ujrzała jakieś dziwne zejście w parku, powoli ruszyła się z miejsca mając przed oczami wymalowaną drogę, jakby trzymała w rękach szczegółową mapę. Po upływie kilkunastu minut w końcu doszła do celu i z mieszanymi uczuciami otworzyła właz prowadzący do ścieków. Skrzywiła się lekko i w tym samym momencie nawiedziła ją kolejna wizja. Tym razem zobaczyła jakąś ścieżkę w podziemnych kanałach, jej nogi automatycznie zaczęły schodzić powoli w dół po metalowych prętach, które na upartego można było nazwać schodami. Kiedy znalazła się na twardym gruncie ruszyła powoli ścieżką, którą przed chwilą zobaczyła, rozglądała się nieustannie, jednak wszystko dookoła spowijała ciemność. Słyszała jedynie dźwięk własnych kroków, który później był powtarzany kilkakrotnie przez echo. W końcu dotarła na koniec tego dziwnego pomieszczenia i instynktownie wspięła się w górę po tych samych prętach jakie były na początku tej ścieżki. Po chwili stanęła na moście, który wydawał się jej zwyczajny. Kolejna wizja. Tym razem była to jakaś opuszczona fabryka, dziewczyna ruszyła w jej kierunku i z wahaniem zjechała w dół po długiej linie, a jej oczom ukazała się stara, zardzewiała winda. Weszła do niej i w tej samej chwili przed oczami ujrzała szereg cyfr, który musiał być kodem do tej maszyny. Drżącymi palcami wpisała go, a winda zamknęła się i zjechała w dół. Chwilę potem znalazła się w dziwnym pomieszczeniu, czymś w rodzaju laboratorium. Spostrzegła siedem, zdziwionych i zszokowanych par oczu, które wpatrywały się w nią jakby była jakimś potworem z jednych z tych badziewnych horrorów.
-Co- co to za miejsce?- wydusiła powoli podchodząc do tajemniczego komputera i przyglądając się Williamowi i jego przyjaciołom. A więc to było tajne miejsce ich spotkań, ciekawe co tu knuli z tą potężną maszyną.
-A co ty tutaj robisz?!- wykrzyknął spanikowany Jeremy zasłaniając dziewczynie ekran, na którym odbywał się transfer jakiegoś programu.
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć. Jej wzrok padł na ekran monitora, którego Jeremy nie zdołał zasłonić i w tej chwili usłyszała szyderczy śmiech w swoich szarych komórkach. Nie mogła zrozumieć ile było w nim podłości, szyderczości i nienawiści! Przed oczami nagle pojawił się dziwny, krwistoczerwony znak który nagle zapłonął niepokojącym blaskiem powodując dreszcze na jej ciele i potworne zawroty głowy.
-Witaj w pułapce, moja mała..-usłyszała jeszcze i w tym samym momencie straciła przytomność.
-No to mamy problem..-podsumował Odd patrząc z zakłopotaniem na przyjaciół.
-No to mamy problem..-podsumował Odd patrząc z zakłopotaniem na przyjaciół.
~(*)~
Cześć! :) A oto 16 rozdział, powiem szczerze, że w mojej głowie wyglądał on jakoś tak..lepiej, no ale cóż..jest jak jest, nie będę już nic zmieniać. Tak, jest to też pierwsza notka (Poza Warriors) w której dodaje jakiś obrazek.xd Jak widzicie rozdział prawie w całości jest poświęcony Williamowi i Layli, ale to dlatego, że muszę w końcu wyjaśnić co z nimi będzie. W następnym postaram się dodać więcej Ulumi, Jerelity czy Odgel ;) To tyle na dzisiaj, do napisania.:*
OMG! Ale świetne! *_* Willayla.<33 O ja nie mogę, wiedziałam, że XANA ma coś wspólnego z tym dziwnym głosem w głowie Layli! Boże, tak strasznie szkoda mi Williama, przeklęty XANA! Zawsze musi się odezwać w najmniej odpowiednim momencie, czekam na nexta! *_*
OdpowiedzUsuńDzięki.;33
UsuńGENIALNE! *o* Layla ma przekichane... Ale za to Willayla! Świetnie to brzmi ^^
OdpowiedzUsuńTeraz to będą musieli ją przyjąć do paczki... :o
Kochaaaam ♥
Czekam na next! :)
Cudo *-* Warto było czekać <3 Willayla to cudo! Mimo iż dziś czwartek, nic mi się nie chce, to twojego bloga czytam cały czas! No czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.;3
UsuńMi z kolei w środy nic się nie chce.xd
Dzięki.<3
Jej! Supcio. Jednocześnie uwielbiam cię za tego bloga, a z drugiej nie nienawidzę osób, które w takich momentach kończą rozdział. Ale bardziej cie lubię! / KiKo
OdpowiedzUsuńWybacz, ale musiałam skończyć w tym momencie.:)
UsuńDzięki.;)
Swietny, sweet. Layla i William<3
OdpowiedzUsuńCzekam na next:-)
:)
UsuńCudoo.*-* Czekam na next.<3
OdpowiedzUsuńDzięki.;)
UsuńOjej, ja na końcu XD
OdpowiedzUsuńNo, no, Willayla <3 Fajnie się zapowiada, oni pasują do sb ^^ Kurczę, nie wiem co XANA kombinuje - najpierw przejmuje władze nad Williamem, a potem go chce zabić, później biedną Aelite dręczą koszmary nocne, a na końcu Layla... TO JEST EKSTRA JA CHCE WIECEJ ♥
Proszę, proszę, kiedy następny?
Co XANA kombinuje okaże się w następnym rozdziale, no..może trochę dalej, nie wiem sama.:D Dzięki.<3
UsuńWillayla jest nieziemska! Przyznam szczerze, że najbardziej podoba mi się z tych wszystkich shippów :D Cieszę się, że nie ma jedynie samej romantycznych scen tylko jest też właśnie groza :)
OdpowiedzUsuń