"Istny koszmar na jawie..."
Jeremy w ostatniej chwili zdążył podłączyć ostatni skaner. Nie dość, że brzuch bolał go potwornie to jeszcze nerwy zjadały go od środka, ponieważ obawiał się, że może jest już za późno, a on stracił nie tylko bliskich przyjaciół, ale także Aelitę. Boże, co za koszmar! I pomyśleć, że wcześniej pokłócili się o taką durnotę! Ech, mógł przecież odłożyć to programowanie na później i poświęcić jej trochę czasu, ale nie. On jak zwykle musiał postawić na swoim, niech to szlag! Nienawidził w sobie tej pieprzniętej dumy, przez którą czasami zachowywał się jak ostatni idiota. Och, gdyby mógł tak cofnąć czas i rzucić dla niej wszystko i przespacerować z nią pół miasta i wrócić do szkoły dopiero wieczorem, a na koniec dnia znów wpoić się w jej delikatne i aksamitne usta uwalniając niewyobrażalnie wielkie ilości ciepła. Chłopak drgnął, kiedy przed oczami stanął mu obraz ukochanej wpadającej do cyfrowego morza dewirtualizującej się raz na zawsze. Wywołało to u niego kolejną gigantyczną falę strachu i przerażenia, a do oczu momentalnie napłynęły łzy, które natychmiastowo spłynęły mu strumieniami po policzkach, w jednym momencie stracił wszystko, kiedy był przekonany, że osiągnął tak wiele.
~(*)~
Malutki promyczek nadziei zawitał do niego w momencie, w którym dosłyszał znajomy odgłos dochodzący z trzech maszyn. Zerwał się na nogi i z nienaturalnymi źrenicami wpatrywał się we trzy kolumny, poczynając od prawej, kończąc na lewej i z powrotem. W końcu, po upływie kilkunastu sekund, które ciągnęły mu się w nieskończoność drzwi skanerów otworzyły się, po kolei. Z pierwszego z nich, najpierw wypadł nieprzytomny Ulrich, z następnego Odd, a trzeci okazał się być pusty. Belpois zamrugał gęsto, a łzy nie płynęły już spokojnie, lecz teraz rwały z zabójczą prędkością niczym wzburzona rzeka, która chce jak najszybciej dotrzeć do morza. To nie możliwe! Spóźnił się! Dziewczyny przepadły! Jak kamień w wodę! I co teraz?! Co robić?! Jak je odzyskać?! Czy jest to w ogóle możliwe?!
Blondyn osunął się na ziemię, czując jak kolana miękną mu przeraźliwie, a on nie ma siły ustać na nogach! Po prostu istny koszmar na jawie!
~(*)~
Po kilku minutach Odd i Ulrich w końcu odzyskali przytomność. Z początku nie wiedzieli w ogóle gdzie są, ani kim jest ten chłopak klęczący na kolanach na środku tego dziwnego pomieszczenia, który ryczał żałośnie nieustannie wykrzykując liczne wyzwiska pod adresem jakiegoś XANY. Ale kim był XANA? Dobre pytanie. Spojrzeli po sobie nie ukrywając swojego zdziwienia. W końcu, po upływie następnych kilku minut zdołali przypomnieć sobie wszystko i ułożyli wydarzenia od włączenia superkomputera do chwili obecnej. W końcu, kiedy powróciły im siły zdołali dźwignąć się na nogi, choć nie wyszło im to z początku przez co oboje przewrócili się z powrotem na ziemię, jednak po ponownej próbie w rezultacie oboje stali na własnych kończynach. Podeszli do przyjaciela i pomogli mu wstać.
-Co się stało, Jeremy? -zapytał Odd, który zbladł nagle nie wiedząc nawet czemu.
-A-A-Aelita..-wydusił i jeszcze bardziej się rozpłakał. Ulrich poklepał go po plecach chcąc mu w jakiś sposób otuchy. A może tak go przytulić? Nie, to zbyt babskie. To musi mu wystarczyć.
-Co z Aelitą?- zapytał Niemiec po chwili nieustannie wypatrując Yumi i Angel. Gdzie one się podziały? Czy może coś im grozi? Na tę myśl jego ciało natychmiast zadrżało nienaturalnie a w głowie rodziły się najczarniejsze scenariusze. Nie, nie, nie..to jest tylko kosmiczna bzdura, fatalna pomyłka. Zaraz wszystko się wyjaśni, a on znowu przytuli do siebie swoją ukochaną i najdroższą na całym świecie, bezcenną perełkę, która tak bardzo rozświetlała jego serce każdego dnia.
-Ona, one..-i znowu urwał wylewając kolejną dawkę gorzkich łez.
-No wyduś to wreszcie!- wydarł się Della Robbia nie mogąc już wytrzymać ciągłej niepewności i napięcia, które nie wiadomo dlaczego zawisło w powietrzu niczym ciężka jak kilkutonowy głaz chmura gradowa. Piekielnie zaczął zamartwiać się o dziewczyny, a właściwie to głównie o Angel. Boże jedyny, a jeżeli coś jej się stało? Coś poważnego? Na przykład zachorowała na nieuleczalną chorobę, albo co?! Nie no, to musi być sen, to nie możliwe, żeby to działo się naprawdę!- nieustannie krzyczał we własnych myślach i w tej samej chwili uszczypnął się mocno w ramię mając jednocześnie nadzieję, że za chwilę obudzi się w swoim pokoju, a nad sobą zobaczy zdenerwowaną twarz Jima, którą widział praktycznie codziennie i to o tej samej porze. Niestety, nic takiego się nie stało. Chłopak stał nadal na tym samym miejscu co wcześniej, syknął z bólu i usiadł na podłodze. Nadal nie rozumiał o co chodziło w tym wszystkim, jednak był przekonany, że było to coś strasznego, coś co mogło odwrócić ich życie do góry nogami.
-Jeremy..-jęknął bezradnie Ulrich.- Powiedz coś w końcu.
-One przepadły!-ryknął w końcu okularnik czując na sobie zdziwione i przerażone spojrzenia dwójki przyjaciół.- Kiedy byliście w Lyoko Laylę opętał XANA, która odłączyła wszystkie skanery, przyszedłem tutaj, a ona rzuciła się na mnie z pięściami, walnęła mnie w brzuch..-tu chłopak momentalnie złapał się za niego, bo coś zakuło go potwornie.- i kiedy w końcu udało mi się wstać podłączyłem je z powrotem...-wydusił w między czasie chyba z dziesięć razy mocno pociągając nosem.- ale jak widać za późno..-dodał załamany i znowu opadł na kolana, jednak tym razem nikt nie pomógł mu się podnieść. Ulrichowi zawirowało w głowie tak mocno, że natychmiast osunął się po ścianie o mało co znów nie tracąc przytomności, a Odd poczuł, że cała chęć do życia ulatuje z niego w jednej sekundzie. Co za piekło! To wszystko było takie okropne, niesprawiedliwe! Nawet nie zdążył jej powiedzieć co do niej czuje! Nie zdążył wyznać jej, jaka jest dla niego ważna, nie zdążył nacieszyć się jej towarzystwem! W tej chwili chciał tylko jednego: dorwać XANĘ gdziekolwiek się ukrywa i wykończyć go, za wszelką cenę, nie ważne czy miałby zapłacić za to własnym życiem. No bo czym było to "życie" bez niej? Tego nie można nazwać nawet życiem. Jest to beznadziejne istnienie na Ziemi bez jakiegokolwiek sensu. Przymknął powieki, a chwilę później po jego policzkach pociekła słona ciecz, która w jednym momencie zabłysła jakby magicznym blaskiem, tak jakby to ona miała sprowadzić je z powrotem na ziemię, jakby za chwilę miał stać się jakiś cud.
-Ale jak to możliwe, że my tu jesteśmy? - zapytał posępnie Ulrich który jako jedyny ukrywał swoje emocje, choć wcale nie było łatwo. Z każdą sekundą czuł, że jego emocje miały znaleźć upragnione ujście już za raz, za kilka minut.
-Wi...widocznie one zostały zdewirtualizowane wcześniej, niż wy. Wtedy, kiedy..kiedy skanery były wyłączone.- wyjąkał Jeremy nadal zalewając się łzami. Co, jeśli nie znajdzie sposobu, aby je ściągnąć? A jeżeli już nic nie można zrobić? Co wtedy będzie? Co będzie z Lyoko, XANĄ? Z resztą walić to! Co będzie dalej z nimi, z ich paczką? Czy już zawsze miała się ograniczać do tej trójki?
-To prawda.-wydusił po dłuższej chwili Odd.- Pamiętam, że stały przed nami, kiedy William nas zaatakował, ale przecież...to było zaledwie parę setnych sekundy..
-Widocznie to wystarczyło..-mruknął Ulrich i w tym samym momencie wybuchnął żałosnym płaczem, stało się tak, jak przeczuwał jego emocje przejęły górę nad wszystkim. Znalazły ujście właśnie w tym momencie, jednak z każdą sekundą były coraz mocniejsze przez co jego płacz był coraz bardziej intensywny. Wstrząsał nie tylko jego ciałem, ale także duszą, która w tej chwili krwawiła nieustannie i mogło ją wyleczyć tylko jedno: widok ukochanej osoby, jednak czy kiedykolwiek ją zobaczy? Nie mówiąc już o jej anielskim głosie i nieziemskim dotyku. I płakali tak we trójkę nie mając siły na nic więcej.
~(*)~
Uspokoili się dopiero po godzinie, wtedy kiedy zaczęli się wręcz dusić od ciągłego płaczu. W końcu dźwignęli się na nogi i ruszyli w stronę windy. Nagle, stało się coś dziwnego, coś zupełnie nieprawdopodobnego i cudownego zarazem. Skanery ponownie uaktywniły się wydając odgłosy podobne do tych jakie wydaje laptop bliski przegrzania. Chłopaki jak na rozkaz zatrzymali się w jednej chwili i we trójkę skamienieli na kilka sekund. We troje pomyśleli o tym samym, spojrzeli po sobie i zawrócili natychmiast. Ustawili się obok siebie, każdy wpatrywał się w jeden ze skanerów czując jak ich puls wariuje, a ich serca mają ochotę wyskoczyć z ich piersi. W końcu, po kilku sekundach, które dla trójki przyjaciół wydawały się być wiecznością trzy maszyny otworzyły się jednocześnie. Dziewczyny stały przez chwilę jak słupy soli, żadna się nie poruszyła. Pierwszą, jaka odważyła się zrobić pierwszy krok okazała się być Yumi, z wahaniem postawiła stopę poza skanerem, jednak od razu tego pożałowała, bo zakręciło jej się w głowie. Zobaczyła, jak Ulrich pędzi do niej jak szalony, na co uśmiechnęła się blado w tym samym momencie tracąc przytomność. Na szczęście chłopak złapał ją w samą porę, klęknął na kolana, mocno ją przytulając i płacząc jednocześnie, tym razem ze szczęścia.
Aelita nawet nie zdążyła się poruszyć, bo jej również świat zawirował przed oczami. Jęknęła kiedy kolana ugięły się pod nią a ona zaczęła tak jakby w zwolnionym tempie opadać w dół.
-Aelita!- usłyszała znajomy krzyk, a po chwili poczuła jak czyjeś ciepłe, drobne ręce w porę ją łapią.
-Aelita, proszę, powiedz coś!- krzyknął przerażony, jak i szczęśliwy Jeremy leciutko nią potrząsając.
-Nicoś.- odpowiedziała nadzwyczaj wyczerpanym głosem uśmiechając się lekko przy tym. Chłopak zaczął się śmiać jednocześnie uwalniając potworną ilość łez szczęścia. Przytulił ją jeszcze mocniej nie zostawiając ani milimetra odstępu.
-Nie jesteś już na mnie zły? -zapytała z wahaniem patrząc na niego.
-Jasne, że nie! Proszę, Aelita, wybacz mi. To ja zachowałem się jak kompletny bałwan, obiecuję Ci, że od teraz wszystko się zmieni, będziemy od dzisiaj codziennie chodzić na spacery..będziemy robić wszystko na co będziesz miała ochotę.-odpowiedział wpatrując się w nią ze szklanymi od łez oczami. Dziewczynie jedynie uśmiechnęła się blado podnosząc z trudem głowę ku górze i składając na jego ustach skromny i delikatny pocałunek, który przypominał dotyk skrzydeł motyla, jednak to wystarczyło, aby wywołać u niego przyjemne dreszcze i słodkie motyle w brzuchu. Po chwili dziewczyna opadła wykończona na jego ramiona, jednak uśmiech nie zniknął ani na chwilę z jej twarzy.
Angel nadal stała w skanerze jak sparaliżowana, nie miała siły się ruszyć. Odd wpatrywał się w nią ze strachem, że coś jej się stało i że już nigdy stamtąd nie wyjdzie. W końcu, czując w sobie jakąś dziwną i nienaturalną moc podszedł bliżej i chwycił ją za ręce pomagając jej wyjść. Postawiła parę kroków w przód, a następnie upadła prosto w jego ramiona, wykończona. Chłopak objął ją mocno nie pozwalając jej spaść niżej, następnie przytulił ją z całych sił, jednocześnie całując ją w czoło. Pomimo tego, że była nieprzytomna jej usta powędrowały delikatnie ku górze.
~(*)~
Tymczasem Layla w końcu odzyskała przytomność. Nie pamiętała nic. Jedynie, co zdołała sobie przypomnieć był moment, w którym William wpadł do jej pokoju i wyciągnął ja z rozwalającego się budynku. Jednak i to wspomnienie było spowite dziwną, zagadkową dla niej mgłą. Wstała mozolnie i rozejrzała się. Gdzie ona była? W jakimś dziwacznym laboratorium doktora Shrenka? Wzdrygnęła się na samą myśl przypominając sobie "Horror w szpitalu", który oglądała z Sissi kilka dni temu. Nie czuła się pewnie w tym miejscu, więc postanowiła po prostu wrócić do szkoły i zapomnieć zarówno to miejsce jak i zaprzestać prób przypomnienia sobie tego jak tu trafiła. Ruszyła w kierunku windy i po chwili zniknęła za ścianą lasu.
~(*)~
Hej! :) Tak, wiem..rozdział beznadziejny i mega krótki, przepraszam. Nie wiem dlaczego tak wyszło, myślałam, że wyjdzie jakoś inaczej, ciekawiej. Cóż, jedyne co mogę zrobić to obiecać Wam, że next będzie dłuższy. Jedyne co mogę wam zdradzić to to, że w następnym będzie dużo Odgel.:) Tak więc, na dzisiaj to tyle, jeszcze raz przepraszam i dziękuję jednocześnie za niesamowite komentarze, oraz za (JUŻ) ponad 6000 wyświetleń!!! (O_O) Boże, jesteście kochani, no! *.* <33 Kocham, kocham, kocham Was! <3 Ściskam Was, bardzo, bardzo, mocno i do następnego kochani.^.^
Bożee, kobieto jaki beznadziejny?! Nawet nie wiem jakiego słowa użyć, żeby opisać ten rozdział! Jest genialnyy! Ulumi, Jerelita, Odgel!! ♥ To takie słodkie, że płaczą :'( <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię za ten rozdział! ♥♥♥♥
Aj, dziękuję.<3
UsuńCudowny rozdział.Jak oni ryczeli to ja razem z nimi. Na szczęście skanery się otworzyły =) /KiKo
OdpowiedzUsuńDziękuję.:)
UsuńBeznadziejne?! Serio?! *_* Ty chyba nie wiesz co znaczy to słowo.;oo To jest po prostu: NIEZIEMSKIE! Ten rozdział to spełnienie moich najskrytszych marzeń: Ulumi, Jerelita, Odgel w jednym.*.* Kocham Cię za ten rozdział noo..<33 O Kurcze, w następnym Odgel, aw..nie mogę się doczekać..moja ulubiona para (naturalnie nie licząc wspaniałej, niepowtarzalnej Ulumi.;3) Naprawdę żałuję, że nie ma takiej Angel normalnie w CL czy chociażby w CLE naprawdę mogliby taką postać wprowadzić., jest świetna w przeciwieństwie do tej wkurzającej Laury.-.- No, nie. Ty naprawdę jesteś niesamowita, budzisz we mnie takie emocje, że matko kochana: najpierw strach, później na chwilę rozbawienie (" A może tak go przytulić? Nie, to zbyt babskie" xDD) a na końcu rozpacz.;oo Powinnaś wydać książkę.*-* Jestem twoją fanką po prostu, wymiatasz! :) Czekam na next.:D
OdpowiedzUsuńO Boziu, to jeden z najcudowniejszych komentarzy jakie dostałam.<3 Dziękuję kochana.:* Cieszę się, że tak lubisz Angel i Odgel.:) Jeszcze raz dziękuję.<3
UsuńNo mimo iż u mnie teraz (kiedy to pisze) jest pierwsza w nocy to twoje notki mogę czytać nawet o 3 w nocy <3 Notka beznadziejna? Co to znaczy beznadziejne? Ja u ciebie w notkach nie znam tych słów. Znam między innymi takie jak: cudo, nieziemskie, boskie. Innych nie znam ;-; Jeremy taki bohater <3 Będzie Odgel <3 Potrafisz sprawiać że następne tygodnie mają sens, serio <3 Każda twoja notka pobudza mnie do życia ;3 Następny krok w twojej karierze : WYDANIE KSIĄŻKI. JA CHCE TWOJE KSIĄŻKI.
OdpowiedzUsuńI znowu zamiast się uczyć w szkole będe siedzieć z komórką i sprawdzać co 5-10 minut czy nie ma nowej notki <3 Czekam na nexta! :)
A teraz już coś ode mnie (jak oceniam notkę) : http://bi.gazeta.pl/im/8/10229/z10229838O.jpg
Bardzo dziękuje.:) To naprawdę mnie motywuje i automatycznie wpadam na nowe, być może lekko zwariowane pomysły.:) Uwielbiam czytać twoje komentarze.^^ Książki? Ojej.;o Nie za dużo wymagasz ode mnie? Cóż, ale i tak niezmiernie mi miło, że uważasz, że nadaje się aż do pisania książek.:) Jeszcze raz dziękuję.:*
UsuńPrzez pewną chwilę myślałam, że zamierzasz uśmiercić dziewczyny, ale całe szczęście, że tego nie zrobilaś :-) Teraz pora zadać sobie pytanie - co z Williamem?! Czekam na nexta ;-)
OdpowiedzUsuńWszystko co związane z Williamem postaram się umieścić w następnych rozdziałach.:)
UsuńOch! Gdzie ty tu masz beznadziejnie? Rili? :D
OdpowiedzUsuńBoshe, świetny rozdział, aż trzęsłam się na początku, Jeremie płakał ;ccc Uf, już myślałam, że je uśmiercisz czy coś, że chłopcy będą szukać rozwiązania, a tu proszę ^^
No, ale niestety... William opętany, ale Xana chyba dotrzyma obietnicy? Jezu, znów walki z Williamem, już to widzę i czuję *.*
No i... Jerlita ♥
Już czekam na rozdział następny
Tak jak obiecałam wszystko między Aelitą i Jeremim się wyjaśniło.:) W sumie mogłoby być ciekawie gdyby musieli szukać jakiegoś sposobu na sprowadzenie dziewczyn, ale przyznam szczerze- nie chciałam tego ciągnąć, bo bez dziewczyn to tak jakoś dziwnie.xd Co do XANY..zastanawiam się nad tym, ponieważ jak wiadomo po nim można spodziewać się wszystkiego i osobiście nie zdziwiłabym się gdyby złamał obietnicę.:)
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńZostałaś już umieszczona w spisie :) Zwracam się jeszcze z jedną prośbą. W miarę możliwości i chęci prosiłabym o umieszczenie linku do spisu na twoim blogu. Chciałabym dotrzeć do większej liczby osób, tak aby każdy wiedział o mojej działalności, a właściwie działalności bloggerów o Cl.
Nie zmuszam, to tylko prośba :) Nie ma żadnych konsekwencji jeśli się nie zgodzisz.
Pozdrawiam Lyoko Angel
[http://spis-opowiadan-o-cl.blogspot.com/]
Nie ma sprawy.:) Chętnie pomogę.:)
UsuńNa twojego bloga natrafiłam dopiero wczoraj, jednak już zdążyłam wszystko przeczytać. To wszystko jest strasznie wciągające i bardzoo ciekawe.:) Nie mogę się doczekać nexta. Nie przestawaj pisać, masz smykałkę do tego. Życzę weny.:) \ Mixie.;3
OdpowiedzUsuńKolejny czytelnik- och, jak miło.:) Serdecznie witam i dziękuję za niezmiernie miły komentarz.:)
UsuńBiedny William:c Jeremy płakał, świetny rozdział, ale w następnym chcę wiecej Ulumi! W ogóle świetny post:)
OdpowiedzUsuńDzięki.:)
OdpowiedzUsuńWięcej Ulumi będzie trochę później, na razie tak jak wspomniałam planuję zająć się trochę Odgel, ale o zarówno o Ulumi jak i o Jerelicie na pewno nie zapomnę,spokojnie.:)