" Znasz moje serce na pamięć..."
Tym razem dedykacja dla: Julia. , która wielokrotnie prosiła mnie aby wszystko szybko się wyjaśniło.:) (Przepraszam, że tyle musiałaś czekać na happy end.^^)
Yumi i Angel jeszcze przez wiele godzin płynęły bez końca, praktycznie na oślep, skazane na własną intuicję. Czy był tu jakiś kolejny portal? Czy to już ostatni "etap" ich podróży? Jeżeli tak to gdzie się kończy? I co się stanie kiedy w końcu dotrą do "mety"? Tak wiele pytań biegało rozproszone po ich umysłach, a żadna odpowiedź nie raczyła złożyć im wizyty. Najbardziej dobijało je to, że nic wokół nich się nie zmieniało. Ciągle ta sama, niezwykle tajemnicza głębina oceanu i nic poza tym. Czuły się jakby znowu trafiły do jakiegoś labiryntu, tyle, że teraz miał on niewidzialne ściany, ale płynęły dalej, no bo co innego im pozostało?
~(*)~
Tymczasem chłopak o bujnych blond włosach z dosyć oryginalnym fioletowym pasemkiem na samym przodzie szedł powoli przez siebie stąpając niezwykle powoli i ostrożnie. Powodem tego była potwornie gęsta mgła, w której nic nie widział nie wiedział gdzie się znajduje ani co czeka go za następne kilka metrów. Nie wiedział na czym polega jego zadanie i co ma zrobić, a on przecież chciał jedynie odzyskać swoją ukochaną i przyjaciółkę! Chyba nie ma nic w tym złego, ani dziwnego, prawda? Ech, życie naprawdę potrafi zasadzić brutalnego kopa, jeżeli tylko chce. Ten młodzieniec nieraz przekonał się o tym na własnej skórze. Na zewnątrz był zwyczajnym nastolatkiem, jednak w środku życie nauczyło go więcej niż niejednego starca. Nie raz musiał już walczyć o swoje jak i życie własnych przyjaciół, jednak jeszcze nigdy nie był aż tak zdeterminowany i zawzięty jak teraz. Nagle poczuł w sobie jakąś dziwną moc i z nadzieją w sercu przyspieszył kroku. Wiedział, że ogromnie ryzykuje, jednak jeżeli dzięki temu miał odzyskać Angelę nie wahał się ani chwili. W końcu dotarł na skraj powierzchni, którą podążał już spory kawał czasu. W tym samym momencie mgłę rozwiał silny wiatr, który przy okazji roztrzepał doszczętnie włosy chłopaka, jednak on nie przywiązywał do tego żadnej wagi. Natychmiast cofnął się o krok do tyłu widząc jak stoi na samej krawędzi, która zaczęła się powoli zapadać pod jego ciężarem. Podniósł wzrok a jego oczom ukazało się kilkanaście kolumn, które były umieszczone w bardzo nierównych odstępach, ale były one jedyną szansą na przedostanie się na drugą stronę. Spojrzał z wahaniem w dół. Wszędzie wokoło była jakaś błotna maź, która wyglądała szczególnie odpychająco. Nie wiedział co się z nim stanie jeżeli tam wpadnie, jednak wiedział też, że nie ma innej drogi i musi dać z siebie wszystko. W końcu zdobył się na odwagę i wskoczył na pierwszą z kolumn, za kilka chwil na następną, chwilę później na kolejną. Westchnął ciężko, gdyż zdał sobie sprawę, że nie poradzi sobie z tym szybko...
~(*)~
W tym samym czasie w świecie rzeczywistym, a dokładniej we Francji w gimnazjum zwanym potocznie po prostu: "szkołą Kadic" nie działo się nic szczególnego. Jean Pierre Delmas jak zwykle siedział w swoim ukochanym fotelu i wypełniał różne ważne dokumenty, co stało się dla niego pewnego rodzaju rutyną. Codziennie to samo. Każdego dnia otrzymywał przerażające ilości przeróżnych papierów, które zmuszony był przeczytać, a chwilę później podpisywać w kilkunastu różnych miejscach. Nagle do jego gabinetu wpadł zdenerwowany Jim Morales. Trzasnął drzwiami tak głośno, że biedny dyrektor podskoczył ze strachu na fotelu, ponieważ nie spodziewał się nikogo o tej porze.
-Panie dyrektorze, to jakiś skandal! - krzyknął WF-ista podchodząc do biurka Delmasa.
-Ciebie też miło widzieć, Jim..-Jean Pierre pokręcił głową z dezaprobatą, no to już przesada, żeby nawet facet grubo po trzydziestce nie znał dobrych manier, czego wymaga się nawet od tutejszych uczniów. Ani nie zapukał, ani nie odpowiedział zwyczajnego "Dzień Dobry", po prostu zupełny brak kultury.
-O co chodzi?-zapytał po chwili dyrektor odkładając na bok stos papierów.
-Ta piekielna szóstka znowu zniknęła bez śladu!-krzyknął.- Trójka była ostatnio widziana na biologi: Ulrich Stern, Odd Della Robbia i Aelita Stones,a potem zniknęli! Natomiast Jeremy Belpois, Yumi Ishiyama oraz Angela Stern nie pojawili się dzisiaj w szkole od rana. W pokojach też pusto! Panie Dyrektorze, sądzę, że powinniśmy zainterweniować! To nie jest pierwszy raz kiedy ot tak sobie znikają i stanowczo nalegam na wydalenie ich z naszego gimnazjum!
-Uspokój się, Jim. Najważniejsze żeby ich odnaleźć. Przeszukaj jeszcze raz szkołę i całą okolicę, a ja zawiadomię ich rodziców. Nad karą będziemy się zastanawiać później.
-Tak jest, generale! - wykrzyknął Morales stając na baczność jak żołnierz w wojsku.
-Idź już..-burknął Delmas a Jim w tej samej chwili wyszedł z jego gabinetu.
~(*)~
W szkole Kadic rozległ się w końcu upragniony dzwonek na przerwę. Layla odetchnęła z ulgą pakując swoje książki do torby. Mieli dzisiaj dwie lekcje chemii, w tym jedną za zastępstwo za pannę Mayer, co za koszmar! Do tego pani Hertz zadała im cały temat do zrobienia w ćwiczeniach. Jednak nie tylko to ją trapiło. Od dłuższego czasu William bardzo się zmienił. Tak jakby ktoś zrobił mu pranie mózgu. Ciągle chodzi dziwnie zamyślony, jakby z głową chmurach, wiecznie gdzieś się spieszy, z nikim nie rozmawia, a na dodatek paczka jego kumpli znowu gdzieś się ulotniła. Z całych sił próbowała zwrócić na siebie minimalną uwagę Anglika, jednak jej wielkie starania szły na marne. Kiedy pewnego razu pognała za nim do stołówki, do której śpieszył się jak nie wiem i zapytała go: "Czemu tak lecisz?" to on popatrzył na nią jak na Marsjankę i odpowiedział z bananem na twarzy: "Przecież ja nie mam skrzydeł, więc jak mam lecieć?" i na tym bezsensownym dialogu zakończyli swoją ostatnią wymianę zdań. Na dodatek te wszystkie koszmary w nocy, co za horror. Z nocy na noc stawały się coraz bardziej okropne i bezlitosne, przez co dziewczyna już nieraz zostawała odsyłana do gabinetu Dorotie, a pielęgniarka raz nawet zabrała ją do szpitala na badania, jednak oni nic nie wykryli, ale przecież to jest nienormalne nie móc spać już przez trzy tygodnie z powodu koszmarów sennych! Najbardziej zastanawiało ją to, że to wszystko zaczęło się w momencie kiedy zaczęła chodzić do tego gimnazjum a nasiliło się wtedy, kiedy po raz pierwszy nawiązała bliższy kontakt z Williamem i jego bandą. Ale czy to możliwe, żeby jedno z drugim miało jakikolwiek związek? Oj, tak..możliwe, jednak Layla nie zdawała sobie z tego sprawy jak bardzo jest związana z tą tajemniczą siódemką..
~(*)~
-Hej, zobacz! Coś tam jest!- krzyknęła nagle Angel widząc przed sobą niezwykle piękną, kryształową rafę koralową. Dziewczęta zwolniły na chwilę oczarowane tym widokiem. Wpatrywały się w to zjawisko z wielkimi oczami i lekko rozwartymi ustami. Nagle Yumi poczuła dziwne wirowania w swojej głowie. Zamknęła oczy i skrzywiła się. Czuła się niezwykle dziwnie..tak jakby coś, lub ktoś próbował przejąć władzę nad jej umysłem. Kiedy w końcu wszystko wróciło do normy, a trwało to naprawdę bardzo długo dziewczyna otworzyła oczy, potrząsnęła lekko głową w celu odzyskania równowagi i spojrzawszy na przyjaciółkę pisnęła. Niemka unosiła się co prawda w wodzie jednak znajdowała się cały czas w tym samym miejscu tak jakby nie mogła się ruszyć. Japonka spojrzała w jej oczy, które były spowite jakby zagadkową mgłą, a chwilę później zdołała dostrzec w jej dotychczas słonecznych tęczówkach dziwne spiralki..wyglądało to zupełnie tak jakby Angela była....zaraz, zaraz...z...tak, to coś na "z"...zahipnotyzowana! Tak, właśnie! No tak, więc to tajemnicza rafa hipnotyzuje! Yumi natychmiast chwyciła przyjaciółkę za rękę i odciągnęła ją jak najdalej od tego przeklętego koralowca. Chwilę później dostrzegła jakąś dziwną jaskinię, wpłynęła tam bez wahania i ułożyła Angelę delikatnie na dnie oceanu.
-Angel? Angel, słyszysz mnie?! Proszę Cię, powiedz coś!- krzyczała Yumi potrząsając przyjaciółką. Serce waliło jej jak młotem, a co jeśli stało jej się coś poważnego?! Minęło parę minut, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność, młoda Ishiyama nie wytrzymała napięcia i w końcu rozpłakała się.
-Co się stało...?- usłyszała nagle niezwykle słaby i lekko zachrypnięty głos siostry Ulricha, która nie zdążyła już nic innego powiedzieć bo Japonka rzuciła się na nią i przytuliła ją tak mocno, że Angel przez chwilę nie mogła oddychać.
~(*)~
Odd w końcu uporał się z "zabawą w żabki" i stanął dosyć niepewnie po drugiej stronie przepaści. Rozejrzał się, jednak nie dostrzegł niczego podejrzanego. Och, jak to dobrze, że przynajmniej nie było już tej okropnej mgły dookoła!
Chłopak jednak nadal nie rozumiał co miał robić. Szedł przed siebie kompletnie na oślep. Nie otrzymał żadnej wskazówki, a co gorsza był tutaj zupełnie sam. No, chyba, że dalej czyhają na niego potwory, jednak Włoch nie liczył na pomoc z ich strony. Westchnął i ruszył dalej. Teraz wszedł do jakiegoś dziwnego lasu, dzielnie przedzierał się przez gęste zarośla, choć już zdążył się porządnie pokłóć w obie ręce nawet nie jęknął. Sam nie wiedział skąd w nim taki nagły przypływ pozytywnej energii, jednak postanowił ją wykorzystać najlepiej jak umiał. Wędrował tak bardzo długo, jednak wciąż jedyne co było widać to ogromna, niezliczona ilość różnych drzew i krzewów. Odd warknął zniecierpliwiony i ze złości kopnął leżący nieopodal kamień, który przetoczył się parę metrów dalej, a następnie niespodziewanie sam z siebie skręcił w prawo. Chłopak uniósł brwi do góry pognał za kamieniem i znalazł się na ścieżce prosto prowadzącej do wyjścia. Odd wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i rzucił się pędem przed siebie tak jakby chciał zająć pierwsze miejsce w międzynarodowej olimpiadzie, jednak nagrodą nie był tu jakiś badziewny złoty medal. Ta gra toczyła się o wiele większą stawkę. Tutaj główną nagrodą było odzyskanie ukochanej, co było bez wątpienia najlepszą wygraną jaką mógł sobie wymarzyć. Biegł nadal i pomimo ogromnego zmęczenia nie zwalniał nawet na sekundę. W końcu zdołał dostrzec delikatny kamień obracający się powoli wokół własnej osi rozświetlając mroczny las błękitnym blaskiem. Jeszcze tylko chwila, jeszcze trochę..-powtarzał sobie w myślach, a jego nogi poczęły biec jeszcze szybciej, choć chłopak nie przypuszczał, że było to w ogóle możliwe. Nagle stanął jak wryty widząc przed sobą kolejną przeszkodę w postaci laserów. Westchnął i począł pokonywać je bardzo powoli. Raz zdołał przejść nad jednym z laserów, innym razem musiał się spłaszczyć na ziemi, aby przejść pod nim. I kiedy przechodził nad ostatnim niestety jego ogon dotknął go. Chłopak syknął czując silny ból, który w oka mgnieniu rozpłynął się po całym jego ciele, jednak rzucił się do biegu, bo nagle spostrzegł tuż nad kamieniem coś na kształt zegara, który bezlitośnie odliczał ostatnie sekundy. Chłopak przyśpieszył i nagle poczuł jak cały świat paradoksalnie zwalnia. Wszystko inne zostało rozmazane, został tylko on i ten kryształ. Kryształ, który mógł zmienić całe jego życie w jednej chwili. 5...4...3...2...1...i w tej chwili chłopak skoczył najdalej jak potrafił i w zerowej sekundzie rzucił się na drobny przedmiot łapiąc go w dłonie. Przycisnął go mocno do piersi jakby bał się, że może zaraz wyparować. Poczuł przyjemne ciepło na całym ciele,a chwile później zniknął.
~(*)~
Ulrich i Aelita poderwali się jednocześnie kiedy nagle ciała Yumi i Angel uniosły się niespodziewanie w górę, a wokół nich zaczęła krążyć magiczna, błękitna wstęga a z prawej piersi Angel nagle rozbłysło zagadkowe światło tego samego koloru co wstęga. Vanja uśmiechnęła się jedynie i w tym samym momencie portal na nowo się aktywował a z niego wyleciał nieprzytomny Della Robbia, który w zamkniętych dłoniach trzymał kryształ tak mocno jakby był to największy skarb na świecie zarówno w tym rzeczywistym jak i tym wirtualnym. Ulrich podbiegł do przyjaciela i bez słowa wziął go na ręce i delikatnie ułożył na jednym z dwóch krzeseł, który znajdował się po lewej stronie tronu Strażniczki Vanji. Odd nie poruszył się ani o milimetr, wyglądał tak jakby zwyczajnie spał.
-Nic mu nie będzie, prawda?- zapytał Ulrich uważnie ilustrując sylwetkę Vanji.
-Nie. Po prostu zemdlał. To normalne po takiej wyprawie.-odpowiedziała kobieta.- Ulrich, czy jesteś gotowy? Przyszła kolej na Ciebie.-dodała po chwili. Niemiec westchnął patrząc na przyjaciela. Czy on będzie w takim samym stanie? Nie chciał przegapić momentu, w którym Yumi i Angel powrócą do rzeczywistego świata, no, ale zanim to się stanie trzeba przecież zdobyć jeszcze jeden kryształ. I z taką myślą spojrzał na nieruchome ciało ukochanej unoszące się delikatnie nad ziemią. I w tej samej chwili przypomniały mu się chwile, które z nią spędził. Pamiętał jej każde słowo, każde spojrzenie, pamiętał doskonale jej uroczy śmiech, i to w jaki cudowny sposób potrafiła w jednej chwili rozpalić wszystkie jego zmysły, które płynęły żywym ogniem, a on wyrażał to wszystko przez ogromną namiętność, którą przekazywał jej przez te kilka pięknych, niezapomnianych pocałunków. Zacisnął dłonie w pięści i zamknął oczy. Nie pozwoli, żeby to wszystko przepadło przez jakiegoś głupiego wirusa, który ewidentnie jest chory umysłowo, zaślepiony rządzą władzy i nieograniczonym egoizmem!
-Gotowy.-wycharczał przez zaciśnięte zęby otwierając oczy. Vanja trochę się przestraszyła, kiedy spojrzała w jego oczy. Jeszcze przed chwilą były one niezwykle ciepłe i przyjazne, jednak teraz stały się nadzwyczajnie groźne i przerażające. Zamiast charakterystycznego słońca dostrzegła w nich żywy ogień, który płonął okropnie z każdą chwilę coraz bardziej. Strażniczka machnęła ręką i ukazał się kolejny portal. Ulrich nawet się mu nie przyglądał tylko rzucił się biegiem przed siebie i kiedy przez niego przechodził usłyszał tylko cieniutki głosik Aelity:
-Uważaj na siebie..
Nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo zniknął po drugiej stronie.
~(*)~
Wstał i rozejrzał się. Znajdował się na jakimś beznadziejnym pustkowiu, gdzie nie było widać dosłownie nic. Jedyną rzeczą materialną jaka tu się znajdowała była płaska powierzchnia na której stał Ulrich. Chłopak przyjrzał się jej uważnie krzywiąc się. Była tak cholernie podobna do tej która znajduje się w sektorze górskim, czyli tam, gdzie zaczął się ten cały koszmar. Złapał się za głowę, kiedy nagle w jego umyśle poczęły pokazywać się tamte chwile, wtedy, kiedy Yumi leżała bezwładna pod skałą, zraniona przez tego przeklętego megaczołga, wtedy kiedy próbowała wstać i mu pomóc i oczywiście na końcu pojawiła się scena, która zostanie w jego pamięci zapewne już na zawsze. Wtedy, kiedy się żegnali. On, naiwnie próbował ją pocieszyć mówiąc, że z tego wyjdzie, jednak ona wiedziała, że nie da sobie rady. Nie wiedziała jednak tego, że to był kolejny podstęp XANY.
"-Ulrich..obiecaj mi coś..-wydusiła z trudem cały czas wpatrując się w niego. Nawet mrugała bardzo rzadko, nie chciała za nic w świecie stracić ani jednej, niezwykle cennej sekundy, którą mogła jeszcze spędzić razem z nim.
-Co tylko zechcesz, skarbie.- odpowiedział natychmiast jakimś takim dziwnym głosem. Tak jakby próbował coś ukryć.
-Obiecaj, że...że cokolwiek się wydarzy...ty, będziesz żyć..szczęśliwy...nawet jeśli...
-Yumi, nie mów tak.-przerwał jej natychmiast.-Wszystko będzie dobrze, słyszysz? Wyjdziesz z tego...-powiedział tak jakby z zapytaniem w oczach, tak jakby chciał usłyszeć od niej potwierdzenie tych słów. Dziewczyna pokręciła lekko głową przykładając mu palec do ust. W tej samej chwili po jego policzkach pociekły pierwsze łzy. Ona otarła je delikatnie, nie chciała, żeby płakał z jej powodu, nawet w takim momencie.
-Wiedz, że będę czuwała nad Tobą, zawsze będę z Tobą, sercem...pamiętaj o tym. Jestem pewna, że..-przerwała, aby ponownie nabrać sporej ilości tlenu do płuc, co niestety przychodziło jej już z coraz większym trudem.- Że ułożysz sobie życie z kimś innym. Będziesz szczęśliwy. A kiedyś..spotkamy się...ponownie...gdzieś..tam..w górze..-dokończyła, a jej dłoń bezwładnie opadła na ziemię. Nie miała już kontroli nad swoim ciałem, czuła, jak powoli popada w nicość. Czarną odchłań, która bezlitośnie ją do siebie przyciągała, jednak Yumi z całych sił jeszcze się opierała. Jeszcze tylko chwilę, błagam..-modliła się w myślach i popatrzyła na ukochanego, który wpatrywał się w nią z przerażeniem.
-Obiecaj..-powtórzyła błagalnym tonem.
-Obiecuję.-wyszeptał po chwili milczenia.
-Kocham Cię.-wyszeptała półprzytomnym głosem, jednak nie doczekała się odpowiedzi, pochłonięta przez czarną odchłań zasnęła na wieki.."*
Wizja minęła, a Ulrich krzyknął przeraźliwie upadając na ziemię. W jego głowie coś dziwnie zapulsowało, więc złapał się za nią i ponownie ryknął, tylko trzy razy głośniej, bo to "coś" było naprawdę nie do wytrzymania. Tak jakby...ktoś próbował złamać go psychicznie przypominając mu najgorsze momenty z jego życia, które wydarzyły się zaledwie jednego dnia. Bingo! W końcu domyślił się na czym polega jego próba. Musi pokazać, że nie da się złamać i dojdzie do celu pomimo wszystko. Tak więc powoli dźwignął się na nogi i na ugiętych i drżących kończynach zaczął powoli posuwać się do przodu. Swoją drogą kto by pomyślał, że znęcanie psychiczne może mieć również wpływ na funkcjonowanie fizyczne. Zasłonił sobie uszy żywiąc się złudną nadzieją, że uda mu się w ten sposób odciąć od niezwykle brutalnego i denerwującego głosu, który bez przerwy próbował go zniechęcić. Ciągle powtarzał mu słowa typu: "Przestań. Zawróć. To nie ma sensu" , "Odpuść, to i tak nic nie da", "Już jest za późno. Pogódź się z tym.", "Ona umarła, już nic jej nie pomoże, więc nie rób z siebie idioty i wracaj tam skąd przyszedłeś!". Było ich jeszcze więcej, jednak Ulrich zwyczajnie nie potrafił i nie chciał zapamiętać ich wszystkich.
-ZAMILCZ!!!!- wrzasnął w końcu, jednak tajemniczy głos nadal paplał i paplał z wyraźną satysfakcją. Stern warknął pod nosem jednak nie przestawał maszerować. Dalej szedł przed siebie z każdym krokiem coraz szybciej. Postanowił słuchać tylko i wyłącznie własnego serca-jakkolwiek tandetnie to nie brzmi.- A ono mówiło mu nieustannie tylko jedno: Walcz. Więc robił to z całych sił. Szedł tak długo, naprawdę bardzo długo, nogi coraz bardziej mu się trzęsły a do tego upierdliwy głos, który słyszał w swojej głowie ani na chwilę nie odpuszczał i cały czas zniechęcał go do dalszej wędrówki, jednak Stern nauczył się już go ignorować. I w końcu po kilkunastu godzinach nieustannego marszu jego starania wreszcie zostały docenione. Zmrużył powieki i dostrzegł kolejny klejnot unoszący się w powietrzu i obracający się powoli wokół własnej osi-zupełnie jak jego "brat" tylko, że tym razem wytwarzał on krwistoczerwoną poświatę wokół siebie. Uśmiechnął się i pomimo wycieńczenia rzucił się do biegu. O dziwo oprócz głosu w jego głowie nie napotkał się na żadne trudności, jednak oczywiście zbyt łatwo być nie mogło. Nagle dostrzegł obok siebie chmurę czarnego dymu zgrabnie poruszającego się po powierzchni terenu. Ulrich skamieniał widząc jak z pyłu formuje się ludzka postać a po chwili ujrzał nikogo innego jak Williama pod władzą XANY. No jasne, nie trudno było się domyślić, że wirus nie pozwoli im zaprzepaścić swoich planów, jednak Niemiec nie zamierzał odpuścić. Przyśpieszył i nie wiadomo kiedy automatycznie włączył się jego supersprint. Jednak niestety Dunbar był pierwszy. Ze złowieszczym uśmieszkiem schował w zaciśniętej pięści czerwony kryształ, a widząc to Ulrich dodał jeszcze gazu, choć było to pratycznie niemożliwe. W końcu dotarł na miejsce, i natychmiast zaczął się zacięty pojedynek pomiędzy nimi (William powiesił sobie ten kryształ na szyi). Niemiec runął w pewnym momencie na ziemię a William zamachnął się chcąc go wyeliminować, jednak Ulrich po raz kolejny wykazał się swoimi walecznymi umiejętnościami, przeturlał się kawałek dalej, po czym poderwał się natychmiast i zaszedł rywala od tyłu wymierzając mu przy okazji mocnego kopniaka..no, wiecie, w co. Mroczny William warknął przewracając się na ziemię. Niemiec podbiegł do niego i położył mu stopę na klatce piersiowej nie pozwalając mu się ruszyć w żaden sposób, spojrzał na niego z chytrym uśmieszkiem na twarzy i natychmiast zerwał mu z szyi wisiorek z kryształem, następnie ponownie kopnął go w plecy tak mocno, że Dunbar zaczął się turlać po ziemi nie mogąc odzyskać równowagi i nie wiadomo kiedy spadł z powierzchni i rozpłynął się w zagadkowej próżni. Podobnie jak Odd, Ulrich uwięził mocno drobny przedmiocik w zaciśniętej pięści i tym razem to on poczuł rozkoszne ciepło wypełniające całe jego ciało, jednak to ciepło było niczym w porównaniu z tym jakie czuł kiedy był z Yumi sam na sam. Nie miał już czasu na rozmyślania, bo w tym samym czasie uniósł się do góry otoczony czerwoną otoczką i zniknął pozostawiając za sobą jedynie dużą ilość dymu.
Wizja minęła, a Ulrich krzyknął przeraźliwie upadając na ziemię. W jego głowie coś dziwnie zapulsowało, więc złapał się za nią i ponownie ryknął, tylko trzy razy głośniej, bo to "coś" było naprawdę nie do wytrzymania. Tak jakby...ktoś próbował złamać go psychicznie przypominając mu najgorsze momenty z jego życia, które wydarzyły się zaledwie jednego dnia. Bingo! W końcu domyślił się na czym polega jego próba. Musi pokazać, że nie da się złamać i dojdzie do celu pomimo wszystko. Tak więc powoli dźwignął się na nogi i na ugiętych i drżących kończynach zaczął powoli posuwać się do przodu. Swoją drogą kto by pomyślał, że znęcanie psychiczne może mieć również wpływ na funkcjonowanie fizyczne. Zasłonił sobie uszy żywiąc się złudną nadzieją, że uda mu się w ten sposób odciąć od niezwykle brutalnego i denerwującego głosu, który bez przerwy próbował go zniechęcić. Ciągle powtarzał mu słowa typu: "Przestań. Zawróć. To nie ma sensu" , "Odpuść, to i tak nic nie da", "Już jest za późno. Pogódź się z tym.", "Ona umarła, już nic jej nie pomoże, więc nie rób z siebie idioty i wracaj tam skąd przyszedłeś!". Było ich jeszcze więcej, jednak Ulrich zwyczajnie nie potrafił i nie chciał zapamiętać ich wszystkich.
-ZAMILCZ!!!!- wrzasnął w końcu, jednak tajemniczy głos nadal paplał i paplał z wyraźną satysfakcją. Stern warknął pod nosem jednak nie przestawał maszerować. Dalej szedł przed siebie z każdym krokiem coraz szybciej. Postanowił słuchać tylko i wyłącznie własnego serca-jakkolwiek tandetnie to nie brzmi.- A ono mówiło mu nieustannie tylko jedno: Walcz. Więc robił to z całych sił. Szedł tak długo, naprawdę bardzo długo, nogi coraz bardziej mu się trzęsły a do tego upierdliwy głos, który słyszał w swojej głowie ani na chwilę nie odpuszczał i cały czas zniechęcał go do dalszej wędrówki, jednak Stern nauczył się już go ignorować. I w końcu po kilkunastu godzinach nieustannego marszu jego starania wreszcie zostały docenione. Zmrużył powieki i dostrzegł kolejny klejnot unoszący się w powietrzu i obracający się powoli wokół własnej osi-zupełnie jak jego "brat" tylko, że tym razem wytwarzał on krwistoczerwoną poświatę wokół siebie. Uśmiechnął się i pomimo wycieńczenia rzucił się do biegu. O dziwo oprócz głosu w jego głowie nie napotkał się na żadne trudności, jednak oczywiście zbyt łatwo być nie mogło. Nagle dostrzegł obok siebie chmurę czarnego dymu zgrabnie poruszającego się po powierzchni terenu. Ulrich skamieniał widząc jak z pyłu formuje się ludzka postać a po chwili ujrzał nikogo innego jak Williama pod władzą XANY. No jasne, nie trudno było się domyślić, że wirus nie pozwoli im zaprzepaścić swoich planów, jednak Niemiec nie zamierzał odpuścić. Przyśpieszył i nie wiadomo kiedy automatycznie włączył się jego supersprint. Jednak niestety Dunbar był pierwszy. Ze złowieszczym uśmieszkiem schował w zaciśniętej pięści czerwony kryształ, a widząc to Ulrich dodał jeszcze gazu, choć było to pratycznie niemożliwe. W końcu dotarł na miejsce, i natychmiast zaczął się zacięty pojedynek pomiędzy nimi (William powiesił sobie ten kryształ na szyi). Niemiec runął w pewnym momencie na ziemię a William zamachnął się chcąc go wyeliminować, jednak Ulrich po raz kolejny wykazał się swoimi walecznymi umiejętnościami, przeturlał się kawałek dalej, po czym poderwał się natychmiast i zaszedł rywala od tyłu wymierzając mu przy okazji mocnego kopniaka..no, wiecie, w co. Mroczny William warknął przewracając się na ziemię. Niemiec podbiegł do niego i położył mu stopę na klatce piersiowej nie pozwalając mu się ruszyć w żaden sposób, spojrzał na niego z chytrym uśmieszkiem na twarzy i natychmiast zerwał mu z szyi wisiorek z kryształem, następnie ponownie kopnął go w plecy tak mocno, że Dunbar zaczął się turlać po ziemi nie mogąc odzyskać równowagi i nie wiadomo kiedy spadł z powierzchni i rozpłynął się w zagadkowej próżni. Podobnie jak Odd, Ulrich uwięził mocno drobny przedmiocik w zaciśniętej pięści i tym razem to on poczuł rozkoszne ciepło wypełniające całe jego ciało, jednak to ciepło było niczym w porównaniu z tym jakie czuł kiedy był z Yumi sam na sam. Nie miał już czasu na rozmyślania, bo w tym samym czasie uniósł się do góry otoczony czerwoną otoczką i zniknął pozostawiając za sobą jedynie dużą ilość dymu.
~(*)~
(Czytaj przy: Klik)**
Oba ciała uniosły się jeszcze wyżej i do dotychczas samotnej błękitnej wstęgi w tym samym momencie dołączyła druga, tym razem czerwona. Obie zaczęły przeplatać się przez siebie tworząc niemożliwy do opisania taniec. Ulrich wyleciał z portalu, jednak o dziwo był przytomny, jednak czuł się tak jakby cała energia z niego wyparowała. Opadł bezsilnie na ziemię wydając z siebie głuchy jęk, a Aelita i Odd, który zdążył już odzyskać przytomność natychmiast pomogli mu wstać i powoli zaprowadzili go na fotel, na którym wcześniej leżał Della Robbia. Posadzili go bardzo ostrożnie i we trójkę poczęli czekać na dalszy rozwój wypadków a ich serca zaczęły wariować tak strasznie jak chyba jeszcze nigdy. Tym razem to od Yumi błysnęło czerwone światło, które na chwilę oślepiło wszystkich, którzy znajdowali się w komnacie. Chwilę później kamienie uniosły się w górę i "ustawiły się" nad dziewczynami. Wstęgi natomiast zaniechały dalszych akrobacji w powietrzu i obie ułożyły się w ten jeden, charakterystyczny symbol dla wszystkich zakochanych: serce. (Czerwona wstęga od strony Yumi, a błękitna Angeli) Chwilę później błysnęła magiczna barwa a miliony świetlików rozproszyło się po całej sali i zaczęły krążyć wokół uwięzionych. Najpierw powoli, lecz z każdą chwilę coraz szybciej. Chwilę później wszystko znikło, a zużyte kryształy opadły na ziemię.
~(*)~
Nagle, jakaś dziwna siła kazała im wynurzyć się na powierzchnię. Obie dziewczyny bardzo się przestraszyły jednak nie mogły się temu przeciwstawić. I kiedy wynurzały się z wody nagle coś błysnęło magiczną barwą tak intensywnie, że obie musiały zamknąć oczy. Nagle poczuły jakby przekraczały nieznajomą i niewidzialną barierę, a chwilę później poczuły tylko błogi spokój i niemożliwą do opisania radość oraz ulgę..
~(*)~
Kiedy oba ciała opadły z powrotem na Ziemię Aelita, Odd i Ulrich, który nagle odzyskał całą energię podbiegli to dziewczyn. Oni także poczuli tą dziwną ulgę. Ich skóra na nowo odzyskała dawne ciepło, a na ich policzkach pojawiły się charakterystyczne rumieńce. Krew zaczęła pulsować im w żyłach jak szalona, a ich serca miały ochotę wyskoczyć z ich piersi i odnaleźć tą drugą połówkę, której tak wiele zawdzięcza. Ulrich podczołgał się do Yumi i ostrożnie położył ją sobie na kolanach natomiast Odd padł na kolana obok Angel, wziął delikatnie jej dłoń i kiedy wyczuł jej szybki puls krzyknął z radości, następnie przytulił ją mocno uwalniając kilka łez szczęścia.
I w końcu nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich moment. Najpierw dostrzegli na ich twarzach krzywe grymasy, aż w końcu obie, w tym samym momencie otworzyły oczy...
~(*)~
*- Scena żywcem ściągnięta z 22 rozdziału. Żadnych poprawek nie wprowadzałam.:)
**- Jeżeli kliknęliście w podany link pewnie już zrozumieliście skąd ten tytuł.:)
No, hej! :) Myślę, że to właśnie na ten rozdział wiele z was czekało, dlatego mam nadzieję, że Wam wszystkim się on spodoba. Co do nastepnego- musicie dać mi troszeczkę więcej czasu, bo mam tyle pomysłów, że muszę je na spokojnie poukładać w logiczną całość zanim zacznę pisać rozdział. Proszę Was o trochę cierpliwości.:) No, także to tyle..a i dziękuję oczywiście za tyle wspaniałych, motywujących komentarzy.<3
Pozdrawiam.;33 Do następnego. :D
JEEEST!!!!!! Nareszcie!!!!! Tak długo na to czekałam.<3 Boże, ta scena gdzie dziewczyny zostają uwolnione..om,om om...nie mogę po prostu.;o - perfekcyjnie opisana! A te próby mistrzowsko obmyśliłaś! Myślę jednak, że Ulrich miał trudniej, bo ucierpiała na pewno na tym jego psychika, ale dał radę, ha ha! Jestem dumna! xd. Od początku mówiłam, że Ulrich jest the best! :D Jezuu tak strasznie się cieszę, że dziewczyny są już wolne, no i w końcu jakaś wzmianka o Willayli.:D Już sobie wyobrażam te słodkie pocałunki, aww..<3 Czekam na next.:D
OdpowiedzUsuńO Boziu, dziękuuuję.<33 Tak, z tym, że Ulrich jest the best zgadzam się w 100 % :D
UsuńUMIEEEERAAAAAAM, EMOCJE MNIE PRZYTŁOCZYŁY!! *.* ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCzytając to... Boooże i jeszcze ta piosenka, bosko, nie mogę no ;( Too much emotions D: To jest zbyt piękne, moje oczy nie zasługują na ten widok :**
Ulumi, Odgel, wooow <3 Kocham to ^^
PS. Kiedy Willayla i WIĘCEJ Jerelity? ;3
PS 2. Przypominam o przecinkach! :D Nie stawiamy przecinka przed ''i'' ^^
Dzięki, naprawdę...bardzo mnie motywują twoje komentarze.:)
UsuńPS. Na Willayli zacznę się skupiać głównie od 28 rozdziału, może jakiś mały fragmencik przytoczę w następnym rozdziale, zobaczę..a Jerelita- z tym jest pewien problem, już dawno chciałam zrobić jakaś akcję z nimi, a kompletnie nic mi do głowy nie przychodzi.- ale pomyślę, spokojnie.:)
PS.2. Dzięki za przypomnienie, postaram się je w końcu ogarnąć.:)
Ooo dziękuję za dedykację <3 :)
OdpowiedzUsuńZARAZ UMRĘ Z NERWÓW I SZCZĘŚCIA <333333 Wreszcie koniec tego horroru! Wiedziałam,ze chłopakom się uda! <3 Kochaaam ♥♥♥♥ Tyle emocji... No cóż mogę więcej powiedzieć? Tradycyjnie: GENIALNY :) Wreszcie wolność ♥ :)
Nie ma za co.:)
UsuńDziękuję bardzo.<33
Świetny, paringi wszystkie:* Kocham i czekam na next:)))))
OdpowiedzUsuńDzięki.:)
UsuńBOŻE, KOCHAM TO PONAD WSZYSTKO <3 TYLE EMOCJI WE MNIE JEST ŻE NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ ;--;
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział zapomniałam gdzie ja jestem, wydawało mi się że obserwowałam to wszystko ♥♥♥ Ulrich jak zwykle zrobił wszystko dla Yumi ♥ Przypomina mi dokładanie ten tekst i tą scenę https://www.youtube.com/watch?v=kLQ6GhFx-WA (od 1:59 do 3:30 ) *Skacze z radości iż dziewczyny są bezpieczne* tak, to się musiało tak skończyć *-*
Jeszcze te pocałunki ♥ *mdleje* jutro znowu to przeczytam, będe to czytać codziennie (przez nową notkę nie nauczyłam się na sprawdzian, jak zwykle xD) CZEKAM NA NEXTA! :3
PS. Tak wiem że miałam skomentować po innym języku ale nie mam dostępu do klawiatury ;___; (straty po imprezie)
PS.1. Czy będzie jeszcze więcej Jerelity? :)
PS.2. Oficjalnie popadłam w depresje ;_; przestaje pisać, spale moje bazgroły .__.
Jest 16 czerwca a ty jeszcze masz sprawdziany? O.O
Usuńniestety ;__; i jeszcze najlepsze że ocena z tego sprawdzianu przechodzi na następną klasę, tylko u mnie takie rzeczy
UsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję.:)
UsuńPS. Nie martw się, u mnie sprawdziany też są aż do końca..dziś np. miałam z fizyki z całej astronomii.;)
Wczoraj po 22 coś każe mi sprawdzić twojego bloga, ale miałam wyłączony komputer więc wzięłam telefon i szukam twojego bloga. Znalazłam czytam palcem przesuwam i czytam, przesuwam. ( oczy mnie bolą nie wiem czy od telefonu, czy od emocji) Doszłam do końca serce mi bije i tylko jedno zdanie mi się nasuwa ,,Jak mogłaś przerwać w takim momencie! '' / KiKo
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieje, że będzie Ulumi i szybko next! =)
Dziękuję.:)
UsuńPS. U mnie Ulumi będzie zawsze. ^^
Od czego by tu zacząć? XD
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Ten opis, kiedy kryształy zaczynają działać, jest po prostu genialny! A utwór... <3
Czy mi się wydaje, czy Ty może oglądałaś Dary Anioła?
Na koniec rozdziału zaczęłam skakać po pokoju i krzyczeć ze szczęścia. Wiedziałam, że chłopcy dadzą radę! Moje serce, tak jak ostatnio, bije w zastraszającym tempie i nie mogę go znów uspokoić ;_; Zadam podobne pytanie jak KiKo: CZEMU PRZERWAŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?!!
Mam nadzieję na Ulumi, Odgel i szybką notkę
Elsa :*
Dziękuję.<3
UsuńTak, oglądałam Dary Anioła, ale tylko do połowy, bo komputer mi zaczął jakieś dziwne wiksy wyczyniać.xd
Cóż..przerwałam, ponieważ pasował mi ten moment do zakończenia rozdziału.^^
Ahh, moje serce wariuje!!! xD. Boże, nie potrafię nawet opisać słowami tego rozdziału..cóż mogę powiedzieć: Genialny, cudowny, nieziemski, bajeczny..i jeszcze z milion podobnych określeń które teraz akurat nie przychodzą mi do głowy (Nie mogę zebrać myśli, tak się zemocjonowałam.;oo). Ta scena gdzie one zostają uwolnione: Po prostu BAJKA!!!! Lepiej nie mogłaś tego opisać, no ale dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Ja tu myślę "Ooo..zaraz będzie pocałunek" a tu koniec...>.<. Mam nadzieję, że nadrobisz to w nextcie..:D
OdpowiedzUsuńHahaha, ten dialog Layli i Williama (a raczej jego klona) mnie rozwalił.."Czemu tak lecisz?" "Przecież ja nie mam skrzydeł więc jak ma lecieć?" xD. Typowe zachowanie klona.xdd.
A do tego ta scena z Jimem i Delmasem..hahaha, biedny Morales, Jean- Pierre nie docenił jego umiejętności wojskowych..hahaha, biedak.xDD Kocham, kocham, kocham, kocham TO!!!!! <33 Czekam na nexta.:D
PS. O Boże..ta piosenka!!!! Moja obsesja.*.*.\ Mixie.;3
Dzięękuję.♥ ♥
UsuńCieszę się, że tak Cię rozbawiły niektóre momenty w tym rozdziale ^^ (Chociaż nie miałam pojęcia, że ta scena z Jimem i Jean-Pierrem kogoś rozbawi.:D)
PS. Oj tak, świetnie Cię rozumiem...mam fioła na punkcie tej piosenki ♥
Nie wytrzymam! Przeczytałam całe opowiadanie od początku i nie wierzę jak Ci się udało to napisać? Sama w życiu bym na coś takiego nie wpadła.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Genialne zakończenie ;) Nie mogłam się go już doczekać. Chciałam wiedzieć jaki los zgotujesz Yumi i Angel. Zazdroszczę talentu i kreatywności.
OdpowiedzUsuń~Real
Jej, dziękuję. Bardzo mnie cieszy, że tak Ci się podoba moje opowiadanie.:)
UsuńJejku ale cudowny rozdział aż nie wiem co napisać.. Masz naprawdę talent tak opisujesz wszystko, że mam wrażenie jakbym to ja tam była :O Jak mogłaś przerwać w tej chwili :( czekam na next :) :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.:D
Usuń