sobota, 15 listopada 2014

40.

Cisza przed burzą..





Dedykacja dla: IIizy W. za to, że tak potwornie wspiera mnie w pisaniu.:* Dziękuję kochana.;33

Następne tygodnie mijały w zawrotnym tempie. Ani ktoś zdążył się obejrzeć a już była druga połowa najpiękniejszego miesiąca w roku- grudnia. Przygotowania do świąt ruszyły pełną parą. Dzisiaj był 20 grudnia i miała odbyć się wigilia klasowa a następnego dnia wszyscy uczniowie wyjeżdżali do swoich rodzin na święta. Rodzice Williama nie byli zbytnio zadowoleni, kiedy syn oznajmił im, że tegoroczne święta zamierza spędzić razem ze swoją dziewczyną w Hiszpanii. Pani Dunbar próbowała go nakłonić do zmiany decyzji, natomiast głowa rodziny*  naskoczyła na nastolatka z pretensją, że to co robi jest niemoralne i niezgodne z rodzinną tradycją, ostatecznie jednak oboje dali mu spokój. Yumi tradycyjnie wylatywała do Japonii chociaż sto razy bardziej wolałaby zostać w Kadic i spędzić święta z przyjaciółmi, jednak wiedziała, że rodzice nigdy w życiu jej na to nie pozwolą. Poza tym w tym roku wyjątkowo szkoła będzie zamknięta przez cały okres świąteczny, gdyż nawet Jim, który zawsze zostawał w szkole, postanowił nagle zrobić sobie wolne i wyjechać do rodziny. Ulrich natomiast już dosłownie nie mógł doczekać się spotkania z Ojcem (wyczujcie ten słodki sarkazm), Angela natomiast była smutna z powodu rozłąki z Odd'em, jednak blondyn skutecznie pocieszał ją tym, że dwa tygodnie miną szybciej niż jej się to wydaje. Jeremy natomiast uparł się, że weźmie Aelitę ze sobą i nic nie pozwalały stanowcze protesty dziewczyny. Zwyczajnie bała się, że rodzina ukochanego jej nie zaakceptuje i nic nie pomagały zapewnienia chłopaka, że państwo Belpois już zdążyli polubić wybrankę syna z jego opowieści. 

~(*)~

-Stern, wysil się trochę i zawieś to porządnie jak trzeba!- wydarł się po raz enty pan Morales, który został przydzielony i odpowiedzialny za zorganizowanie szkolnej wigilii. Klasa naszych wojowników jak zwykle była zatrudniona do najcięższej roboty. Odd oczywiście zaczął snuć teorie spiskowe, iż Morales jest tajnym agentem, który od dawna szpieguje przeciwko ich paczce i specjalnie zaciąga ich do brudnej roboty uniemożliwiając im ratowanie świata. Jednak jego "odkrycie" szybko zostało zignorowane przez resztę przyjaciół. 
-W takim razie niech ktoś inny to zawiesza!- ryknął rozwścieczony Niemiec zeskakując z krzesła. Chwilę później było słychać głuchy trzask drzwi i tyle go widzieli. 
-STE...
-Zostaw go, Jim!-wstawił się za przyjacielem Odd, jednak natychmiast odczuł tego konsekwencje, gdyż teraz to na niego spadło zadanie zawieszenia lampek na wielkiej choince, która sięgała po sam sufit, a ponieważ na swój wiek Włoch był dosyć niski było to dla niego podwójne wyzwanie. Yumi natomiast bardzo zmartwił stan ukochanego. 
-Hej, poradzicie sobie beze mnie?-zapytała Angeli i Aelity, które razem z nią przygotowywały ręczne ozdoby na choinkę. Natomiast Layla i William mieli za zadanie wyposażyć uroczystość w słodkie pierniczki i inne smakowitości. Swoją drogą nikt nie był pewny czy wpuszczenie Anglika do szkolnej kuchni to był dobry pomysł. Co jak co, ale trzeba było być przygotowanym na wielce prawdopodobny wybuch. 
-Jasne, poradzimy sobie.- mrugnęła do przyjaciółki Aelita przyklejając ostatni element papierowego łańcucha. 
-Tylko nie pogub skrzydeł.- zażartowała Angel na co jej różowowłosa przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Yumi pozostawiła jednak ten niewinny żart bez komentarza. Niepostrzeżenie opuściła salę gimnastyczną. Ujrzała Sterna, który siedział tyłem do niej na schodach. Podeszła do niego po cichu i bez uprzedzenia przytuliła się do pleców chłopaka. Ten zadrżał w pierwszej chwili, jednak nic nie powiedział. Yumi jednak nie poddawała się. Położyła brodę na jego ramieniu, a następnie z czułością musnęła wargami jego policzek. Tym razem podziałało. Na jego twarzy można było dostrzec zabłąkany, delikatny uśmiech.
-Co się dzieje?-zapytała po chwili grobowej ciszy.
-Nic.-odpowiedział beznamiętnie przesuwając zamglonym wzrokiem po powoli poruszających się puszystych na niebie chmurach.
-Przecież widzę...powiedz co się dzieje.-Yumi postawiła na swoim i teraz już chyba nic nie było w stanie ugasić jej determinacji. Ulrich, który był świadomy tego samego westchnął ciężko i zacisnął usta. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Nie chciał się nad sobą użalać, jednak chyba nie miał wyjścia, bo dziewczyna straszliwie się zaparła.
-Niedługo święta..-mruknął jedynie.
-I to Cię tak martwi?-spytała rozbawiona Japonka.-Przecież święta to niezwykle radosny czas, najpiękniejszy w całym roku.
-Może dla Ciebie..-mruknął ponownie tym razem wlepiając wzrok w ziemię. Dziewczyna spojrzała na niego a następnie położyła mu dłoń na ramieniu chcąc, aby kontynuował. 
-Dla mojego Ojca nie ma znaczenia czy są święta, czy nie. Zawsze znajdzie powód, aby mnie poniżyć i przy okazji porównać do brata.-wydusił z siebie wyraźnie zasmucony.- A ja po prostu nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki. Przechodziłem przez to tyle razy i mam już tego zwyczajnie dosyć. Nie chcę wracać do domu, chcę zostać tutaj.
Słysząc te słowa nawet Yumi straciła dobry humor. Ulrich nie miał w zwyczaju przesadzać, więc jeżeli mówił, że było ciężko to znaczy że tak było. Dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Po prostu przytuliła go z całej siły chcąc jakoś go pocieszyć. Przecież nie może go zabrać ze sobą do Japonii wbrew woli rodziców Stern'a. Z drugiej strony rozumiała jego ponury nastrój. 


~(*)~

O 18:00, kiedy wszystko było już gotowe uczniowie szkoły Kadic poszli się przebrać na tą uroczystość. Wszyscy byli podekscytowani nadchodzącymi świętami, naturalnie oprócz Ulricha. Odd natomiast nie mógł się doczekać wyjazdu w rodzinne strony, tęsknił trochę za domem, poza tym dawno nie miał okazji podokuczać swoim licznym siostrą, a święta to idealna okazja. Angela też cieszyła się z wyjazdu do Niemiec, starała się pocieszyć Ulricha, że może tym razem Ojciec wczuje się w magiczną i rodzinną atmosferę i daruje sobie ciągle docinki skierowane do syna, Ulrich jednak był twardym realistą i wiedział, że te święta będą równie koszmarne jak te poprzednie. Starał się jednak myśleć pozytywnie i pocieszał się myślą, że jego przyjaciele będą mieli wspaniałe święta, zasługiwali na to. 

~(*)~

-Nie mam się w ogóle w co ubrać!- jęknęła Layla, kiedy w czwórkę spotkała się z przyjaciółkami. Gonzalezowa miała akurat najwięcej ciuchów ze wszystkich dziewczyn, przez co miała największy problem z wybraniem stroju. Yumi tradycyjnie sięgnęła po swoją czarną sukienkę leciutko ozdobioną delikatnymi srebrnymi falbankami. Do tego założyła delikatny, również srebrny naszyjnik oraz buciki na lekkim obcasie. Włosy wyjątkowo upięła w zgrabnego koka, a po bokach zostawiła dwa, skręcone kosmyki włosów. Usta musnęła blado różowym błyszczykiem, podkręciła swoje przepiękne, długie brwi, nałożyła odrobinę pudru na swoją i tak nienaturalnie bladą cerę, do tego zawiesiła śliczne srebrne motylkowe kolczyki na uszach i była gotowa. Aelita natomiast wyjątkowo wyprostowała swoje krótkie włosy i związała je w urocze kitki, przywiązując je bladoróżowanymi wstążkami. Angela ułożyła jej grzywkę tak, że schodziła ona tylko na prawą stronę do tego wpięła jej we włosy śliczną pozłacaną spinkę, aby owa grzywka nie wpadała dziewczynie na włosy. Córka Hoppera postawiła na oryginalność i ubrała białe leginsy z lekko świecącymi wzorkami, a do tego prześliczną różową tunikę, która sięgała jej połowy ud, a końcówki rękawów były ozdobione święcącymi kryształkami. Do tego na szyję obowiązkowo zawiesiła naszyjnik w kształcie serca, który był naturalnie prezentem od Jeremiego. ** Oprócz tego, zarzuciła na siebie puszyste, śnieżnobiałe bolerko, nogi ozdobiła balerinami tego samego koloru, które dodawały jej jeszcze więcej uroku i niewinności. Angela natomiast ubrała się w piękną sukienkę do samej ziemi, w odcieniu delikatnego fioletu. Nie był to przypadek, specjalnie wybrała właśnie tą kreację, gdyż jak wszyscy doskonale wiedzieli, był to ulubiony kolor Odd'a. Suknia była leciutko pomarszczona i obcisła przez co jeszcze bardziej przykuwała uwagę, do tego było olbrzymie wycięcie na nodze. Niemka wyprostowała swoje nieziemsko długie, czarne włosy i wpięła do nich kilka ozdobnych, drobnych kwiatków tego samego koloru co sukienka. Do tego założyła kolczyki- kółka z najcenniejszego srebra. Do tego fioletowy cień do powiek, przeźroczysty błyszczyk i fioletowe szpilki z kilkoma świecącymi elementami. Wszystkie dziewczyny były już gotowe, naturalnie oprócz Layli, która rozpaczliwie grzebała już w swojej szafie od półtorej godziny. Oczywiście i tym razem mogła liczyć na pomoc przyjaciółek. W końcu co cztery głowy to nie jedna. W końcu wybrała idealną sukienkę do kolan wykonaną z połyskującego materiału o odcieniu krwistoczerwonym. Do tego wzięła wysokie czarne szpilki a usta musnęła szminką podobnego odcieniu co sukienka. Włosy pozostawiła rozpuszczone, jedyne co z nimi zrobiła to troszeczkę bardziej zakręciła lokówką. Teraz nie tylko prześliczna kreacja sprawiała, że nie można było oderwać od niej wzroku ale również lokowaty, puszysty dywan zakrywający szczelnie jej ramiona i sięgający aż po połowę pleców. Na środkowy palec wsunęła jedynie pierścionek z ślicznym diamentem i z dumą oznajmiła, że również jest gotowa. W samą porę, bo za 10 minut miała zacząć się wigilia szkolna w sali gimnastycznej. Jak na zawołanie dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi. Wszystkie podeszły do drzwi, a chłopakom dosłownie zrzedły miny na ich widok. Żaden z nich nie mógł z siebie wykrztusić słowa. Ale najbardziej zachwycony był chyba William, który musiał się podeprzeć ściany żeby nie zemdleć. Ulrich był ubrane jeansy, limonkową koszulę i miał dodatkowo zarzuconą na siebie czarną marynarkę a na nogach gościły również czarne tenisówki. Fryzurę miał zwyczajną, lecz trochę bardziej potarganą przez co wyglądał jeszcze bardziej szarmancko i uroczo, a zarazem niebywale męsko. Obok niego stał Odd ubrany w jasne, lekko poszarpane jeansy, białe adidasy oraz w bufiastą koszulę. Na włosy nałożył dwa razy więcej żelu niż zwykle przez co wyglądał na 2 razy starszego niż wskazywał jego prawdziwy wiek, jednak Angeli bardzo się to podobało. William- jak przystało oczywiście na typowego buntownika- nie specjalnie się wysilił. Ubrał granatowe jeansy zwyczajną, białą sportową bluzkę, a na to wszystko czarną, skórzaną kurtkę. Na nogach królowały oczywiście jego ulubione czarno-białe adidasy. Bez wątpienia najbardziej eleganckim chłopakiem ze wszystkich był Jeremy, który postawił na najbardziej uroczysty strój którym był oczywiście elegancki garnitur. Włosy miał niezwykle starannie ułożone, a szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy ani na chwilę. Ten wieczór zapowiadał się być jednym z najlepszych w jego życiu.


~(*)~

Zgodnie z planem wigilia rozpoczęła się punktualnie o 20:00. Odd, korzystając z okazji, że Delmasowa i jej banda gdzieś wyszli z uśmieszkiem na ustach wyciągnął przygotowany wcześniej śrubokręt i po cichu zakradł się do krzesła na którym siedziała "piękność" szkoły. Nikt go nie zauważył ponieważ wszyscy dosłownie przysypiali z nudów słuchają gry Jim'a na gitarze- swoją drogą kto by pomyślał, że on umie na niej grać?- i jego śpiewu (jęczenia?) kolęd. 
-Lulajże Jezuniu, moja...co to ja chciałem..?-mruknął zmieszany już któryś raz tego wieczoru, ale nikt już tego nie komentował. Zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami Della Robbia począł odkręcać śruby z krzesła Sissi.  Po skończonej robocie jakby nigdy nic wrócił na swoje miejsce. 
W końcu panna "ofiara niewinnego żartu" powróciła do sali. Niczego nieświadoma usiadła na krześle, które natychmiast rozpadło się w drobny mak. Delmasowa upadła na ziemię robiąc przy tym strasznie dużo hałasu.
-Elizabeth!- krzyknął przerażony Jim podbiegając do dziewczyny chcąc pomóc jej wstać jednak efekt był jedynie taki że oboje zatoczyli się i poślizgnąwszy się na kilku pozostawionych na podłodze śrubach oboje wpadli na choinkę przewracając ją i tłukąc przy okazji wszystkie bombki i inne ozdoby zrobione ze szkła. Reszta uczniów miała z tego nielada frajdę, wszyscy śmiali się do rozpuku, nawet Nikolas zaszczycił wszystkich swoim głupkowatym chichotem, ale opamiętał się, kiedy to Herve szturchnął go znacząco w ramię.
-DELLA ROBBIA!!!!!!- ryknął Jim, kiedy Odd ewakuował się już z sali. Tak jak wszyscy myśleli ta wigilia była wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Ale niestety, była to jedynie cisza przed burzą...


~(*)~

*- mam tu na myśli oczywiście Ojca Williama.:)
**- nawiązanie do rozdziału 14.:)

Witam.:) W końcu dodaję kolejny 40 rozdział przepraszam, że tak długo, ale wystąpiły wcześniej nieprzewidziane problemy techniczne. (czyt. problemy internetowe). Postanowiłam dodać taki luźniejszy rozdział, gdyż myślę, że takie też są potrzebne.;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba.:) Jedyne co mogę wam zdradzić apropo next'a to to, że będzie się działo, ooj, będzie.:) Więcej nie zdradzę. ^^ Oczywiście dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze, za to, że czytacie tego bloga, że go odwiedzacie, to naprawdę cudowne.:* Dziękuję! :*
 To tyle na dzisiaj, 3majcie się i papa.<33

czwartek, 6 listopada 2014

Informationx05



Tak, wiem...coś za dużo informacji ostatnio. xD Jednak ta jest raczej pozytywna, tak myślę. Otóż <werble> Założyłam drugiego bloga! Może coś mi się stało w głowę, że to zrobiłam, pewnie i tak już ledwo co ze mną wytrzymujecie, ale cóż. Kochani Lyokomaniacy serdecznie zapraszam.: http://you-are-worth-everything.blogspot.com/  ;)