poniedziałek, 28 kwietnia 2014

13.




-Jeremy? Jeremy, obudź się! Jeremy..-usłyszał nagle niezwykle delikatny i aksamitny szept w szarych komórkach. Otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. Unosił się w powietrzu a dookoła unosiła się biała mgła, która nie pozwalała mu rozpoznać miejsca w jakim się znajdował. Nagle ujrzał ją, wyłoniła się z mgły i powoli unosiła się w powietrzu, była coraz bliżej. Wyciągnęła rękę chcąc jak najszybciej poczuć jego niewiarygodnie przyciągające ciepło, on także to zrobił chciał jak najszybciej mieć ją przy sobie, poczuć bicie jej serca, które było dla niego najpiękniejszą melodią ze wszystkich możliwych. W końcu, po kilku sekundach, które dla nich wydawały się być wiecznością koniuszki ich palców zetknęły się ze sobą a wszystko wokół rozświetlone było przez magiczny promień słońca.*
 Nagle wszystko rozpłynęło się, prysło niczym bańka mydlana, pękło jak kruche, staroświeckie lustro. Drobna, delikatna, krucha i bezbronna istotka klęczała na ziemi czując jak od środka rozrywa ją samotność. Rozglądała się wokoło chcąc dostrzec cokolwiek..kogokolwiek znajomego. Yumi? Odd? Ulrich? Angel? William? JEREMY? Gdzie jesteście? Potrzebuję Was...Jeremy, potrzebuję Cię, proszę..wróć do mnie...- Szeptała nieustannie czując jak jej serce bije coraz szybciej. Bała się, zwyczajnie się bała. Nienawidziła być sama, zwyczajnie bała się jej, bała się samotności. To był jeden z jej słabych punktów. Wokół panowała niemożliwa do opisania mgła, która pochłaniała wszystko dookoła. Aelita wytężyła wzrok z całej siły i chwiejąc się stanęła w końcu na nogach. W oddali dostrzegła coś świecącego. Powoli zaczęła zmierzać w tamtym kierunku, jednak  z każdym jej krokiem domniemane światełko wydawało się być coraz dalej od niej. Przyspieszyła, za chwilę jeszcze mocniej, i jeszcze, aż w końcu zaczęła biec. Biegła i biegła a wyjście z tajemniczego miejsca nadal uparcie się od niej oddalało. Nagle, na jej drodze stanęły dwie, tajemnicze skały, które dosłownie w tym momencie spadły z nieba. Aelita stanęła na środku, pomiędzy nimi. Rozejrzała się jeszcze raz, mgła zaczęła powoli opadać, a tajemnicze przejście, do którego gnała przed chwilą zniknęło w jednej chwili. W tym samym momencie na obu skałach pojawiły się obrazy. Na jednym z nich był Jeremy, uśmiechnięty jak zawsze, kiedy był z nią sam na sam, a na drugim ukazała się średniego wzrostu kobieta, o niezwykle bladej karnacji, błyszczących zielonych oczach, miała na sobie zwiewną sukienkę, a jej włosy były starannie ułożone i zadbane. Aelita przyglądała jej się przez kilka minut. Skądś ją znała- tego była pewna, ale kim ona jest? Te oczy, ten uśmiech, te rysy twarzy...tak bardzo jej bliskie, a jednocześnie tak dalekie. W końcu ją oświeciło.
-Mama?-wyszeptała z niedowierzaniem podchodząc do niej i dotykając nieśmiało ręką jej portretu, tak jakby chciała ją w ten sposób ożywić. Odwróciła się na chwilę, jakby chciała znaleźć rozwiązanie tej zagadki w portrecie swojego ukochanego. Z przerażeniem odkryła, że obraz na drugiej skale skutecznie się rozmazywał.
-Jeremy! -pisnęła cieniutkim głosem i podbiegła do niego. Dotknęła ręką drugiej skały, a jego obraz na nowo stał się czytelny i wyraźny- jak przedtem. Spojrzała za siebie, chcąc jeszcze raz ujrzeć swoją mamę, jednak teraz tamten obraz był już prawie niewidoczny. Pisnęła ponownie zabierając rękę i  w tym samym momencie oba portrety były takie same, niezbyt blade, ale też niezbyt wyraziste. Nagle, spod jej stóp wyłoniło się coś strasznego, coś w rodzaju mrocznej mazi, która zaczęła formować się w coś na kształt człowieka. Na środku "tego czegoś" dostrzegła to jeden, charakterystyczny i jakże znienawidzony przez nią symbol. Znak jej największego wroga. XANY. Stanęła z nim twarzą w twarz, patrzyła na niego nieugiętym wzrokiem, nie mogła okazać swojej słabości, żadnego lęku, musiała pozostać silna, nie mogła dać mu tej satysfakcji, której oczekiwał. Chciał, żeby padła przed nim na kolana i błagała go o litość, w końcu mógł za jednym zamachem zniszczyć tą dwójkę, którą przedstawiały obrazy, jednak dziewczyna uparcie wpatrywała się w jego z kamienną maską na twarzy za którą skutecznie ukryła cały swój strach i rozpacz.
-Czego chcesz?- zapytała ostro z trudem panując nad drżeniem własnego głosu.
-Cóż za miłe powitanie..-zasyczał wirus powodując niewidoczne dreszcze u dziewczyny.
-Czego chcesz? -powtórzyła już trochę niepewnie na co wirus zaśmiał się szyderczo. Widział, że dziewczyna powoli się poddaje, że nie ma już siły. 
-Nadszedł czas, żebyś dokonała wyboru..-wysyczał jedynie i zaczął rozpływać się w powietrzu.-Albo on, albo ona.-usłyszała jeszcze a po chwili XANA zniknął całkowicie.
Dziewczyna opadła na kolana, jak mogła wybrać spośród dwóch, najważniejszych osób w jej życiu?! Z jednej strony on: Jeremy chłopak o uroczym uśmiechu, ponad przeciętnej inteligencji, niezwykle zaradny, pomocny, to w końcu dzięki niemu mogła zasmakować normalnego życia, może nie było ono idealne, ale zawsze to lepsze niż pozostać wirtualną istotą, bez uczuć. Z drugiej strony ona: jej ukochana matka, którą pragnęła ujrzeć już od chwili kiedy obudziła się w wierzy, wtedy w Lyoko. Czuła, że ona zawsze była przy niej, nawet wtedy kiedy XANA odebrał jej wspomnienia z ludzkiego życia. A teraz jeszcze bezczelnie kazał jej wybrać! Jeżeli wybierze Jeremiego to co stanie się z jej matką? Co jeśli XANA ją skrzywdzi, a ona nigdy w życiu już jej nie zobaczy? A jak wybierze Ją? To co się stanie z Jeremym? Och, co za koszmar! Co by nie postanowiła i tak skazywała jednocześnie kogoś na cierpienie. Co chwilę spoglądała to na jedną skałę, to na drugą. Nagle ziemia zaczęła się trząść a dwa głazy poczęły się jakby w nią "wtapiać". Dziewczyna zerwała się na równe nogi i postanowiła zdać się na własny instynkt. Podbiegła do tej na której był Jeremy, podtrzymała ją z całych sił, jednak ona nadal się osuwała.  Aż w końcu obie zniknęły całkowicie a ona usłyszała jedynie ten sam, jakże okrutny, szyderczy śmiech. Ponownie opadła na kolana i schowała twarz w dłonie. Po jej policzkach popłynął strumień gorzkich łez, a całą okolicę pochłonął jej rozpaczliwy szloch. Spóźniła się, XANA wygrał...
Była  w ogóle nieświadoma tego, że jest obserwowana. Właśnie przez niego. Uśmiechał się szyderczo unosząc się nad ziemią w postaci niewidzialnego pyłu. Po raz drugi czuł w sobie tą cholerną satysfakcję. Już niedługo wykończy ich wszystkich, zmiażdży ich jak bezbronne mrówki, które już niedługo stracą ostatnie resztki sił.


~(*)~

Dziewczyna obudziła się z krzykiem, była cała mokra, a serce miało ochotę wyskoczyć jej z piersi. Jak dobrze, że był to tylko koszmar! Pomimo tego jednak nie potrafiła się uspokoić. Oddychała bardzo szybko, dyszała jak stary parowóz. Nie potrzeba było wiele czasu żeby do jej pokoju wpadł blady i zaspany Belpois, tylko skąd on tu się wziął? Nie ważne! Ważne, że jest tu przy niej, wtedy kiedy potrzebuje go najbardziej . Gdy zobaczył swoją dziewczynę w takim stanie pobladł jeszcze bardziej. Natychmiast usiadł obok i uwięził ją w swoich ramionach. Dziewczyna natychmiast się w nie wtuliła szukając bezpieczeństwa i ukojenia. Kołysał ją w przód i w tył, szeptał  jej czułe słówka na ucho aby choć trochę ją uspokoić, a ona z każdą sekundą coraz bardziej drżała i płakała. Tak bardzo się o niego bała! Dopiero teraz uświadomiła sobie ile on tak naprawdę dla niej znaczył. Był całym jej światem. Bez niego była jak samotna roślinka w środku nocy na pustyni nie mogąca normalnie funkcjonować, bo jakie miała szansę na przeżycie bez swojego słońca i wody? Żadne. Miała tylko nadzieję, że XANA zostawi go w spokoju. Siedzieli tak przytuleni do siebie bardzo długi czas, nawet nie zauważyli jak przegapili śniadanie i spóźnili się na lekcje.


~(*)~

Tymczasem reszta przyjaciół siedziała w stołówce. Odd pałaszował już trzecią dokładkę, a Ulrich William i Angel dopiero zaczęli jeść swoje porcje. Yumi nie miała nastroju do jedzenia, ani do niczego innego. Cały czas siedziała tylko przytulona do Ulricha a głowę miała opartą o jego ramię. Nic nie dało rady jej od niego odkleić. Tak jakby była zszyta z nim  w jedną osobę. Dziewczyna od rana była jakaś dziwnie niespokojna, czuła się jakby za chwilę miało stać się coś co miało ich rozłączyć. Młody Stern próbował nawet na siłę wcisnąć jej choćby jedną kanapkę do ust, jednak dziewczyna nie dawała za wygraną. Czas płynął,a Japonka nadal nie zmieniała pozycji, gdyby nie fakt, że jeszcze oddychała można byłoby pomyśleć, że z nie wyjaśnionych przyczyn skamieniała.

-No, moja panno, tym razem grubo przesadziłaś, wracamy do domu, w tej chwili! - usłyszała nagle ostry głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Wzdrygnęła się i poczuła jak jej serce na moment staje. Powoli odwróciła się i ujrzała wściekłą twarz swojego Ojca i zatroskaną twarz swojej Matki. Zerwała się nagle z miejsca pociągając za sobą Ulricha. Chłopak wstał za nią i objął ją delikatnie chcąc dodać jej otuchy. Pan Ishiyama mocno złapał dziewczynę mocno za rękę i siłą wyciągnął ją ze stołówki, wyrywała się, krzyczała jednak to nic nie pomagało. Niemiec stał jak wryty patrząc jak bezsilna Azjatka wraz z rodzicami wychodzi z budynku.
-Na co czekasz?! Leć za nią! - pouczył go Dunbar który też martwił się o swoją przyjaciółkę. Pomimo wszystko nadal bardzo mu na niej zależało. Ulrich nie czekając na nic wyleciał zaraz za nimi jak strzała i złapał ich na dziedzińcu. Yumi w końcu udało się wyrwać Ojcu i po chwili łkała głośno w klatkę piersiową ukochanego nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia. Pan Ishiyama już chciał ich rozdzielić jednak spojrzenie jego żony go powstrzymało. Kobieta wpatrywała się w dwójkę nastolatków z lekkim uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz zrozumiała jacy oni są dla siebie ważni, zupełnie jak ona i jej mąż parę lat temu. Zakochani, zdecydowani, gotowi na wszystko. Dopiero teraz zdołała zrozumieć zachowanie swojej córki, sama parę lat temu postąpiła podobnie w stosunku do swoich rodziców. Zrozumiała, że tę dwójkę łączy niesamowicie silna więź a oni nie mają na to żadnego wpływu. Pani Ishiyama podeszła do nich bliżej,a jej mąż uczynił podobnie stając za nią. Delikatnie odsunęła Japonkę od chłopaka i spojrzała na nią z miłością, ale także smutkiem i wyrzutami sumienia. Pogłaskała ją czule po ramieniu, na co dziewczyna lekko zadrżała, jednak uspokoiła się nieco. Jej Ojciec nadal miał kamienny wyraz twarzy, jednak w jego wnętrzu niechęć i obawy co do bruneta stojącego przed nim nagle zniknęły, stopiły się tak jak topi się lód, kiedy wstaje słońce. Mężczyzna sam nie wiedział skąd wzięła się u niego ta nagła przemiana. Może jego dotychczas twarde serce wymiękło kiedy ten wysoki i umięśniony brunet przytulał jego córkę z taką delikatnością i czułością? Może dopiero teraz dotarło do niego, że przy nim Jego córka jest całkowicie bezpieczna a on zachował się wobec tej dwójki w sposób niewiarygodnie egoistyczny i niesprawiedliwy? Wiedział, że popełnił duży błąd, który nie łatwo będzie naprawić, ale wiedział też, że nie może stracić córki poprzez swoją głupotę. Postanowił od razu zacząć działać, nie było czasu do stracenia. Podszedł do córki i ostrożnie położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna spojrzała na niego nieufnym wzrokiem, nie wiedziała czego może się po nim spodziewać w tej chwili. Jednego była pewna: nie wróci do domu dopóki oni nie zaakceptują Ulricha. Nawet jeśli zabiorą ją tam siłą ona i tak znów ucieknie. 
-Yumi, posłuchaj mnie, proszę. Ja wiem, że zachowałem się karygodnie i wiem, że to bardzo Cię zabolało. Przepraszam, jednak zrozum, że ja się tylko o Ciebie martwię i chcę twojego dobra, słyszysz? -powiedział nadzwyczajnie łagodnym tonem co wywołało falę zdziwienia u młodej Ishiyamy, jeszcze nigdy nie słyszała, żeby mówił w ten sposób. 
-Nie, to ty mnie posłuchaj tato. Ja kocham Ulricha, tak ciężko to zrozumieć? I choć nie wiem jak bardzo będziesz się starał nas rozdzielić nie uda Ci się to, nie pozwolę na to! Możesz mnie ukarać jak chcesz, nawet możesz wyrzucić mnie z domu, ale ja nie zmienię zdania. -powiedziała twardo paraliżując wzrokiem swojego rodzica. Jeszcze nigdy nie była tak zdeterminowana i zaborcza. Mężczyzna stał przez chwilą jak wryty, zszokowany postawą swojej córki, zrozumiał, że ona była naprawdę zakochana, tak jak on kiedyś był zakochany w matce nastolatki. Zrozumiał, że nie mógł im dłużej szkodzić, musi się zgodzić na to, aby się widywali, bo inaczej straci córkę. Na zawsze.
-Kochacie się, rozumiem. Wiem także, że popełniłem duży błąd, za który bardzo serdecznie was OBOJE przepraszam. Nie powinienem Cię oceniać, młodzieńcze, teraz widzę, że naprawdę zależy Ci na mojej córce. Wiedz jednak, że jeżeli kiedykolwiek ją skrzywdzisz to znajdę Cię i...-przerwał wyciągając w tym momencie rękę w stronę młodego Sterna.- No, sam wiesz.- dodał po chwili z uśmiechem na ustach. 
-Domyślam się. Mogę panu w tym momencie, przysięgnąć na wszystkie świętości, że prędzej samemu sobie wyrządzę krzywdę niż jej, ma pan moje słowo honoru.- powiedział Ulrich ściskając mocno dłoń pana Ishiyamy czując w tym momencie jak wielki kamień powoli spada mu z serca i rozwala się na drobniutkie kawałeczki.
-Trzymam Cię za słowo, Ulrich. No i oczywiście jestem Ci również winny olbrzymie przeprosiny. Mam nadzieję, że nie będziesz się na mnie długo gniewać za te głupoty, które wygadywałem na twój temat, ale po prostu bałem się o Yumi. Z resztą, jak będziesz miał własną córkę to sam zrozumiesz jak to jest.- powiedział pan Ishiyama uśmiechając się jednoznacznie. I w tym samym momencie jak na zawołanie i Ulrich i Yumi spłonęli charakterystycznym rumieńcem. Mężczyzna w tej chwili dostał kuksańca od swojej żony w bok co wywołało u wszystkich chwilowy napad śmiechu. Atmosfera całkowicie się rozluźniła, nie było śladu po zdenerwowaniu, które jeszcze przed minutą wisiało w powietrzu niczym chmura gradowa. 
-Przeprosiny przyjęte.-odpowiedział po chwili Niemiec.- Ale pod warunkiem, że pozwoli się nam pan spotykać.
-Myślałem, że to oczywiste, że się zgadzam.-odpowiedział z uśmiechem mężczyzna, a Yumi i Ulrich spojrzeli na siebie w tym samym momencie. Nikt, żaden człowiek nie mógł wyrazić tego co czuli w tej chwili. Ich szczęście nie mieściło się w wyobraźni żadnej istoty stąpającej po ziemi. 
-Córciu, zastanawialiśmy się też ostatnio nad jeszcze jedną sprawą.-wtrąciła pani Ishiyama, zanim którekolwiek z nastolatków zdołało zrobić najmniejszy ruch czy też wydusić z siebie najmniejszy dźwięk. 
-Zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie jak zamieszkasz w internacie. Nie będziesz musiała ciągle chodzić w tą i z powrotem i będziesz miała więcej czasu na naukę oraz będziesz mogła spędzać więcej czasu z przyjaciółmi, odpoczniesz trochę od wkurzających rodziców, co ty na to?-wyjaśnił jej Ojciec przyglądając się jej uważnie. 
-Tylko odwiedzaj nas co jakiś czas.- dodała Matka dziewczyny z uśmiechem na twarzy. 
Młoda Japonka wpatrywała się w nich z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Czy to możliwe, że ten dzień mógł zacząć się lepiej?! Nie. Absolutnie nie. Było wprost idealnie. Nie dość, że mogła bez skrupułów widywać się z ukochanym to na dodatek będzie mogła to robić całymi dniami!
-Dziękuję, jesteście kochani! - wykrzyczała nagle na cały głos przytulając rodziców z całej siły. Następnie rzuciła się na Ulricha, który na szczęście w porę zdążył ją złapać, bo inaczej dziewczyna leżałaby jak długa na ziemi. Podniósł ją i zaczął kręcić się wokół własnej osi z dziewczyną na rękach śmiejąc się przy tym jak ostatni wariat. Taki szczęśliwy nie był jeszcze nigdy w życiu, no może oprócz tamtej chwili kiedy dowiedział się, że Yumi go kocha, tamta chwila na zawsze pozostanie w jego wspomnieniach jako ta najpiękniejsza, najmilsza i oczywiście najważniejsza. Państwo Ishiyama uśmiechnęli się widząc szczęście dwójki zakochanych. Teraz wiedzieli, że na nowo odzyskali zaufanie własnej córki. 
-To, my skoczymy do domu i przywieziemy Ci twoje rzeczy.-odpowiedziała Mama Yumi, jednak nie uzyskała odpowiedzi. Nastolatkowie zdecydowanie byli za bardzo zajęci sobą.


~(*)~

Tymczasem Angel, Odd oraz William czekali w napięciu w stołówce na jakieś informacje w sprawie rodziców Yumi i przyszłości jej związku z Ulrichem. Zastanawiali się także gdzie podziewają się Aelita i Jeremy. Może znowu pracowali do drugiej w nocy nad jakimś programem związanym z Lyoko? Ich skołatane nerwy uspokoiły się jak zobaczyli jak Ulrich wchodzi do stołówki trzymając roześmianą do łez Yumi na rękach. Momentalnie na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy, a zmartwienia i niepewność poszły w niepamięć. 
-Więc rozumiem, że nastał Happy End? - zapytał Odd wycierając sobie resztki ketchupu z twarzy.
-Tak i zgadnijcie gdzie od jutra, znaczy nawet już od dzisiaj będę mieszkać.- zapytała ich Japonka z tajemniczym błyskiem w oku.
- Tutaj. -palnął William nie zastanawiając się nawet sekundy nad swoją wypowiedzią.
-Ej, skąd wiedziałeś? - spytała dziewczyna z trudem powstrzymując swoją nieopisaną radość. 
-SERIO?! - wrzasnęła Angel tak głośno, że biedna Sissi siedząca akurat za nią spadła z krzesła przy okazji przewracając przy okazji pojemnik z syropem klonowym podanym do naleśników (które można było wybrać zamiast kanapek) a cała jego zawartość wylądowała na jej głowie brudząc ją od stóp do głów.Wszyscy w pomieszczeniu płakali ze śmiechu, a Delmas zrobiła się czerwona jak burak i wybiegła szybko ze stołówki. Ulrich usiadł obok Angel trzymając swój najcenniejszy skarb u siebie na kolanach. 
-Ej, nie wiecie przypadkiem gdzie podziewa się nasza para Einstainów?
-Nie mam pojęcia, nie widziałam ich od rana.
-Może coś się stało? -zapytała zmartwiona Angel wyglądając za okno. 
-Nie przesadzaj, pewnie zaspali bo zapewne znowu siedzieli do późna nad jakąś pierdołą.-podsumował Odd ziewając przeciągle i natychmiast dostał w głowę od Dunbara. 
-Oni wszystkim się zajmują, ale akurat nie pierdołami. 
W końcu, kiedy Odd skończył pałaszować szóstego naleśnika cała paczka przyjaciół wyszła ze stołówki. Za pięć minut zaczynały się lekcje, jednak oni postanowili poszukać Stones i Belpois'a. Tak więc najszybciej jak się tylko dało zakradli się do pokoju Jeremiego, jednak nikogo tam nie zastali. Postanowili więc zajrzeć jeszcze szybciutko do pokoju różowowłosej. Wparowali tam najszybciej jak tylko mogli, jednak to co tam zastali kazało im się natychmiast wycofać. Belpois leżał na łóżku dziewczyny i przytulał ją mocno do piersi, a ona nadal lekko drżąc powoli zasypiała. Nie zwrócili najmniejszej uwagi na swoich przyjaciół, więc tamci jak najszybciej ewakuowali się z pokoju Hopperówny i udali się na pierwszą lekcję.

~(*)~

*- ta scena jest zaczerpnięta z 19 odcinka CL o tytule "Kłamstwa" "przelana" przeze mnie na papier, dalsza część snu Aelity to moja [marna]  inwencja twórcza.:) 

Witajcie! :) Cudem udało mi się dzisiaj skończyć i opublikować ten rozdział, wiem, że liczyliście zapewne na więcej akcji, przepraszam Was bardzo ale na dzień dzisiejszy nic więcej z siebie nie wycisnę. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia dzisiaj więc dłuższego nie mogłam napisać, wybaczcie. Postanowiłam również najpierw wyjaśnić całą sprawę z Ulrichem i Yumi, dlatego automatycznie wyprawa do Lyoko i nowa postać zostają przesunięte na kolejny rozdział.A tytułu nie ma ponieważ sama nie wiedziałam jaki jest odpowiedni.  Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe. Next'a postaram się napisać jak najszybciej, ale nie wiem kiedy mi się to uda, ale postaram się, obiecuję. Na dziś to tyle. Jeszcze raz bardzo przepraszam i pozdrawiam.:) Do napisania.;) Bye.:* 


sobota, 26 kwietnia 2014

12.

"Miłość od pierwszego wejrzenia?"


-Dlaczego uciekłaś? - zapytała po raz setny Angel wpatrując się w Azjatkę, która nieustannie cichutko łkała w ramię Ulricha. Nie mogła już znieść tej beznadziejnej sytuacji. Tak bardzo chciałaby, aby to był tylko kiepski koszmar, a ona zaraz obudzi się i dostanie kolejny, skromny, lecz jakże piękny i wartościowy prezent od ukochanego a jej rodzice będą cieszyć się jej szczęściem razem z nią. Wiele razy już szczypała się w ramię aby móc powrócić do słodkiej rzeczywistości, problem polegał jedynie na tym, że ona nie istniała, a zamiast tego żyła w tym koszmarze z którego tak bardzo chciała się wyrwać. Młody Stern objął ją mocniej chcąc dodać jej w jakiś sposób otuchy, Jemu też nie było z tym łatwo. Cały czas zadręczał się, czy może rodzice Yumi nie mają racji. Może on faktycznie nie był odpowiedni dla niej? Może naprawdę nie mógł zapewnić jej tego na co w pełni zasługiwała? Może powinna być  z kimś innym? Może jednak Dunbar był dla niej lepszym kandydatem? Te myśli dobijały go niesamowicie, jednocześnie chciał być z nią, a z drugiej chciał tylko jej szczęścia. Zaczął obawiać się, że te dwie drogi nie łączą się ze sobą, a on będzie musiał wybrać jedną z nich. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że albo będzie musiał być z nią nadal skazywać ją tym samym na zupełnie zbędne cierpienia, albo po prostu odejść i dać jej szansę zasmakowania szczęścia u boku kogoś innego. 
- Oni są po prostu nie do wytrzymania! - wybuchnęła nagle czarnowłosa tym samym wyrywając Ulricha z głębokiego zamyślenia.- Próbowałam jeszcze raz z nimi rozmawiać, po ludzku, na spokojnie, ale oni jak zwykle nie umieją nic zrozumieć! A wiesz co mi odpowiedzieli jak zaproponowałam im tę kolację?! Powiedzieli, cytuję: "Nie mamy czasu na takie głupoty"- wysyczała udając niski głos ojca oraz tworząc ruchami palców niewidzialny cudzysłów w powietrzu. Była wściekła, wszystkie negatywne emocje szalały w jej umyśle, wpływając jednocześnie na jej stan emocjonalny,czuła się tak jakby w jej żyłach płynął żywy ogień, a nie zwyczajna krew. Młody Stern z każdą sekundą wyczuwał jak jej mięśnie coraz bardziej się napinają, a jej serce bije coraz szybciej i mocniej. Nerwy dosłownie zżerały ją od środka. Jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. Próbował zrobić cokolwiek aby ją uspokoić, jednak nic nie pomagało. W końcu westchnął ciężko i najzwyczajniej w świecie zaniechał swoich starań, bo po co się wysilać jak to i tak nie pomaga?
Twarz jego siostry wykrzywił ostry grymas, a jego przyjaciel nawet nie próbował ratować się żartami, nawet on wyczuwał i zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. 
-W sumie bardzo dobrze zrobiłaś uciekając z domu.- powiedział nagle Della Robbia skupiając na sobie zdziwione spojrzenia całej trójki. 
-Jak to?- wydusiła z siebie zdziwiona dziewczyna przytulając się mocniej do Ulricha. 
- A to niby ja jestem tępy..-mruknął blondyn i natychmiast dostał poduszką w głowę od przyjaciela.- Przecież to proste. Skoro nie działa na nich spokojna rozmowa, ani żadne argumenty czy chęci załagodzenia sprawy to może twoja ucieczka da im coś do myślenia.-wyjaśnił spoglądając na przyjaciół.
-Nie wierzę..-wydusił z siebie Ulrich.- Ty umiesz logicznie myśleć! - wrzasnął z takim wyrazem twarzy, że obie dziewczyny zaniosły się śmiechem pomimo zmartwień jakie dręczyły je w tej chwili. Włoch zrobił naburmuszoną minę i odwrócił się do wszystkich plecami. Natychmiast poczuł jak drobne ręce zacieśniają się wokół jego i zmuszają do odwrócenia się. Od razu rozpoznał ich właścicielkę. Odwrócił się do niej przodem i uśmiechnął się szeroko. Nie chciał, aby myślała, że naprawdę jest obrażony.
-Wątpię. - mruknęła ponuro Azjatka kiedy razem z przyjaciółką powróciły do brutalnej rzeczywistości. Nagle coś strasznie zapiekło ją w prawej ręce. Jęknęła cicho i dyskretnie podciągnęła rękaw od golfu, który miała na sobie. Ujrzała tam dosyć głęboką ranę, z której powoli spływała krew. Natychmiast zawirowało jej w głowie, oparła się o zimną ścianę i z wielkimi oczami wpatrywała się w krople krwi, które coraz mocniej spływały jej po ręce. Odd wytrzeszczył oczy,a Ulrich natychmiast znowu ją objął i spojrzał na nią z przerażeniem.
-Yumi, na litość boską, co to jest?! - zapytał drżącym głosem czując jak teraz jego puls zaczyna wariować.
-Ja, ja...nie mam pojęcia..-wydusiła z siebie po chwili chcąc ponownie zakryć paskudną bliznę, która z niewiadomych przyczyn pojawiła się na jej ręce. 
-Zostaw, trzeba to opatrzyć.- stwierdziła Sternowa przytrzymując rękę Japonki.- Odd, czy mógłbyś skoczyć szybko do mojego pokoju i wziąć apteczkę? Jest na górnej półce, tuż nad łóżkiem.
-Jasne, dla Ciebie wszystko.-stwierdził blondyn puszczając jej perskie oczko, na co dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
-Tylko uważaj na Jima.- pouczył go przyjaciel nie spuszczając wzroku z ukochanej.
-Ta, dobra.- mruknął Della Robbia wychodząc cicho z pokoju. Będąc już na korytarzu rozejrzał się kilkakrotnie, jednak nie ujrzał nikogo podejrzanego. Rzucił się biegiem w kierunku schodów i wbiegł na nie bez zastanawiania,skierował się w dół, na pierwsze piętro, które było zamieszkiwane przez żeńską część szkoły. Kiedy był już na miejscu zaklnął po cichu, bo tu z kolei dyżur miała pani Hertz. Odd schował się za ścianą i modlił się w duchu, żeby w miarę szybko stąd poszła. Jego modlitwy o dziwo zostały wysłuchane, bo już po dwóch minutach nauczycielka zniknęła za drugimi drzwiami. Chłopak natychmiast ruszył do akcji i wszedł do pokoju Angel. O dziwo jej drzwi były otwarte. Rozejrzał się po pomieszczeniu, było tu niesamowicie przytulnie. Ściany miały biszkoptowy odcień, a nad oknem wisiała delikatna, brzoskwiniowa firanka, pościel dziewczyny była w tym samym odcieniu, a na parapecie stał spory kwiatek, podłoga była zwyczajna, jak we wszystkich pokojach, jednak w oczach Odd'a i ona miała w sobie coś niezwykłego. Już sam fakt, że jej bose stopy stąpały po niej był dla niego niezwykły. Na środku stał również wielki,puchaty, brzoskwiniowy dywan. Dziewczyna pomyślała absolutnie o wszystkim, kiedy pakowała się do internatu. Meble też na pierwsze rzut oka wydawały się zwyczajne, w końcu można było je spotkać w każdym następnym pokoju, jednak dla Della Robbi one także były czymś wyjątkowym. W pomieszczeniu panował trudny do opisania ład i porządek. Nie było tu nawet grama kurzu. Wszystkie książki były starannie poukładane na półkach w kolejności od największej do najmniejszej, a jedna ze ścian cała obwieszona była różnymi nagrodami, dyplomami i wyróżnieniami. Odd  z ciekawości podszedł bliżej i przejrzał je dokładnie. Miała tam dyplom za konkursy dosłownie z każdej dziedziny, miała też dwa srebrne puchary za zawody sportowe i jeden złoty za zawody jeździeckie. Chłopak od początku wiedział, że dziewczyna jest bardzo utalentowana, jednak żeby aż tak? Jego wzrok powędrował na biurko dziewczyny. Tam była mała galeria zdjęć. Bez wahania zaczął ją oglądać. Na pierwszym zdjęciu była ona i Ulrich, wtedy kiedy byli jeszcze dziećmi, byli tacy uroczy! Będzie musiał pokazać Yumi to zdjęcie, ciekawe co ona na to powie. Właśnie, Yumi! Przecież ona tam siedzi przerażona tym, że jej ręka potwornie krwawi a on tu sobie siedzi i ogląda zdjęcia! Ale ze mnie kretyn..-pomyślał od razu, jednak nie mógł oderwać wzroku od tych fotografii. Każda z nich miała w sobie "to coś", ponieważ na każdym z nich była Ona. Następna z nich przestawiała liczną paczkę uśmiechniętych nastolatków. Byli tak bardzo podobni do Jego paczki, tak samo zgrani, byli jak rodzina. Zupełnie tak jak On, Aelita, Jeremy, William, Yumi, Ulrich i w tej chwili również Angel. Zastanawiał się co czuła kiedy zdecydowała się zostawić swoich dawnych przyjaciół dla dobra własnego brata. Postanowił zrobić wszystko, aby czuła się wśród nich jak najlepiej, żeby i  w nich zyskała drugą rodzinę. Uśmiechnął się pod nosem widząc ją jako małą dziewczynkę w stroju księżniczki. Wyglądała tak pięknie i tak niewinnie! Kiedy w końcu napatrzył się na to wystarczająco coś przykuło jego uwagę. Na jednej z kartek, która leżała pod stertą dziwnych teczek dostrzegł swoje imię. Delikatnym ruchem odłożył na bok owe teczki i wziął do ręki kartkę. Ujrzał na niej rysunek, zasługujący na miano arcydzieła. Przedstawiał Jego i Ją. Stali obok siebie, uśmiechnięci i obejmujący się nawzajem, wyglądało to tak strasznie realistycznie! To niewiarygodne, że ktoś mógł rysować tak bardzo oddając realistyczny wygląd rysowanym przez siebie obiektom, czy osobom! Chłopak uśmiechnął się szeroko wlepiając wzrok w doskonałe dzieło. Jego uśmiech pogłębił się gdy spojrzał na napis widniejący poniżej.
"Angel & Odd = ♥ "
Co to miało znaczyć? Czy to było w ogóle możliwe, żeby taka wspaniała dziewczyna się w nim zakochała? Tak z dnia na dzień? Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Ale czy takie coś w ogóle istniało? Zadawał sobie tyle pytań, a na żadne z nich nie umiał znaleźć odpowiedzi. Przytulił rysunek do piersi i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Może jednak ma u niej szansę? Musiał koniecznie porozmawiać o tym z Ulrichem, może on coś mu poradzi? Nie mógł przecież rozegrać tego jak w przypadku innych dziewczyn z Kadic, w końcu Angel nie była taka jak one. Była bez wątpienia wyjątkowa, wrażliwa i delikatna jak kwiat najpiękniejszej róży. W końcu po upływie paru minut otrząsnął się. Odłożył rysunek na biurko przygniatając go brutalnie teczkami, chcąc aby wszystko wyglądało na nienaruszone. Westchnął biorąc w ręce apteczkę, gdy nagle znów pewna rzecz przykuła jego uwagę. Spod poduszki wystawał malutki skrawek czegoś na kształt zeszytu. Della Robbia, nie mogąc oprzeć się pokusie usiadł na łóżku i wyjął delikatnie tajemniczy przedmiot, który faktycznie przypominał zeszyt. Jednak nie był to zwyczajny zeszyt. Był niezwykle zadbany, a na jego przodzie był duży napis: "Angel's Diary". Czyli wszystko jasne, był to jej pamiętnik. A może otworzyć? Może właśnie tam znajdzie odpowiedź na dręczące go pytanie związane z tajemniczym rysunkiem? A co mi szkodzi? Nawet nie ma kłódki i tak się przecież nie dowie! -przebiegło mu przez głowę.
Ale to bardzo niemoralne! To jest jej prywatna rzecz, to byłoby świństwo! - odezwał się drugi "głosik" w jego umyśle. Chłopak długo myślał nad tym co począć, z jednej strony był bardzo ciekawy czy dziewczyna napisała coś tam o nim, jednak z drugiej zdawał sobie sprawę, że to może być zbyt osobiste i może ona nie życzy sobie, żeby ktokolwiek o tym wiedział. W końcu postanowił zapanować nad swoją ciekawością i mieć czyste sumienie, schował pamiętnik z powrotem pod poduszką i wyszedł z pokoju trzymając w dłoniach sporych rozmiarów apteczkę.

~(*)~

-No gdzie on się podziewa?! - warknął zdenerwowany Ulrich przyciskając do ręki Yumi swój stary podkoszulek chcąc jakimś cudem zatamować jej coraz bardziej intensywne krwawienie. 
-Może wpadł na Jima? - pisnęła zmartwiona Angel u której niepokój wzrastał skutecznie od jakichś piętnastu minut.
-Obyś się myliła, w przeciwnym razie go uduszę.- mruknął brunet tuląc mocno do siebie bladą jak śmierć Yumi, która z każdą sekundą była coraz bardziej przerażona. 
-Już jestem.-wydyszał wykończony Odd, który zdecydowanie zasługiwał w tym momencie na szóstkę z W-F'u biorąc pod uwagę fakt jak szybko udało mu się przemknąć obok pokoju Jima, który był przecież wyczulony na każdy szmer. 
-Już?! Nie było Cię ponad 20 minut! Zgubiłeś się tam, czy co?!
-No przepraszam, po prostu pani Hertz była na korytarzu u dziewczyn więc musiałem poczekać, aż sobie pójdzie!
-Chłopaki, dość. Ważne, że nikt go nie nakrył. Dobrze, Odd..daj mi to.-powiedziała Angel wyciągając ręce ku niemu, a on delikatnie podał mu apteczkę. Dziewczyna otworzyła ją i czym prędzej wyciągnęła z jej wnętrza różnego rodzaju bandaże, plastry,gaziki oraz wodę utlenioną.
-Yumi, teraz trochę zaboli.- ostrzegła ją odkręcając butelkę z wodą utlenioną. Następnie polała jej trochę na ranę. Japonka pisnęła głośno,a po jej policzkach poleciało kilka łez. Ulrich przytulił ją jeszcze mocniej gładząc ją delikatnie po plecach.
-Shhh..oddychaj spokojnie, zaraz Ci przejdzie.-szeptał jej do ucha chcąc jej chociaż trochę pomóc. Dziewczyna jak na zawołanie zaczęła głęboko oddychać starając się nie myśleć o potwornym bólu jaki sprawiała jej ta woda. Piana wzrastała z każdą chwilą co potwierdzało przekonanie Angeli, że rana była bardzo brudna i trzeba było natychmiast ją odkazić, aby nie doszło do zakażenia. Po kilku minutach ciało Yumi rozluźniło się, a dziewczyna opadła wykończona na poduszkę. Angel delikatnie wytarła jej ranę gazikiem, następnie ostrożnie nakleiła plaster, a wszystko owinęła starannie bandażem i mocno zawiązała, aby krwawienie się nie powtórzyło *. Odd był pod wrażeniem, była w tym jeszcze lepsza niż Dorotie. W końcu, gdy opatrunek był gotowy Sternowa schowała wszystkie rzeczy medyczne z powrotem do apteczki.
-Dzięki..-wydusiła po chwili Yumi nadal przytulana przez zmartwionego Ulricha. Niemka uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi.
-Naprawdę nie wiesz gdzie to sobie zrobiłaś?
Japonka zamyśliła się na moment. Intensywnie szukała w swoich bladych wspomnieniach rozwiązania tej zagadki. Nagle ją oświeciło.
-To...to stało się wtedy jak wychodziłam ze swojego pokoju przez okno, kiedy postanowiłam się do Was wymknąć. Wdrapałam się na drzewo i powoli z niego schodziłam kiedy straciłam równowagę i niechcący zahaczyłam ręką o ostrą gałąź..-mruknęła krzywiąc się.
-Masz szczęście, że nie uszkodziłaś tętnicy.- powiedziała Angel uśmiechają się do niej. Dziewczyna skinęła głową i ucałowała w policzek zmartwionego Sterna, który był blady jak ściana. 
-Słuchajcie, ale właściwie to co my zrobimy z Yumi? Przecież nie może wrócić teraz do domu, a tutaj nie ma nawet gdzie spać..-zastanawiał się Odd na głos patrząc na przyjaciółkę ze współczuciem.
-Może się przespać u mnie.-zaproponowała natychmiast Niemka.- Mam u siebie spory materac, więc jakoś damy radę. Będzie mogła przespać się u mnie na łóżku, a ja się prześpię na materacu.
-No to problem z głowy. Tylko co będzie jak pani Hertz ją tam nakryje?
-Spokojnie, nie nakryje. Ona na pewno skończyła już dyżurować, a ja na wszelki wypadek zamknę drzwi na klucz. 
-No, dobra, ale co zrobicie jutro rano kiedy będzie Was budzić? -zapytał Ulrich nie spuszczając wzroku z Azjatki.
-Hmm..tu potrzebujemy Was do pomocy. Słuchaj, Ulrich. Wstaniesz jutro o 6:30 najpóźniej i po cichu zakradniesz się pod nasze okno, pomożesz wyjść przez nie Yumi i odprowadzisz ją pod bramę, żeby nie wzbudzać nikogo podejrzeń. A ty, Odd wymyślisz jakąś bajeczkę dla Jima gdyby tu przyszedł podczas nieobecności Ulricha, zgoda?
-Zgoda.-odpowiedzieli chórem.
-Angel, jesteś świetną organizatorką, wiesz o tym? - pochwalił ją Della Robbia na co dziewczyna spłonęła leciutkim rumieńcem.
-Dobra, chłopaki..pasowałoby iść już spać, matko..już po północy.-jęknęła po chwili patrząc na zegar.- Yumi..-zaczęła jednak natychmiast przerwała widząc, że Japonka najzwyczajniej w świecie zasnęła. Ulrich natychmiast wziął ją ostrożnie na ręce.
-Dobra, zaniosę ją do Ciebie. Idź pierwsza i zobacz, czy nie ma Jima, ok?
-Jasne.-odpowiedziała mu siostra.- Dobranoc, Odd.- pożegnała się z przyjacielem.
-Wzajemnie.-odparł Włoch chowając się pod pościelą własnego łóżka. Niemka wyszła po cichu z pokoju chłopaków i rozejrzała się uważnie. Bingo! Nikogo nie było. Jakby nie patrzeć mieli dzisiaj niezłego farta.
-Droga wolna.- mruknęła uchylając lekko drzwi od pokoju. Po chwili ze środka wyszedł Ulrich z Yumi na rękach. Razem opuścili po cichutku korytarz drugiego piętra i zeszli na dół po schodach. Po chwili bezpiecznie dotarli do pokoju Sternowej. Ulrich położył delikatnie Yumi na łóżku siostry czule okrywając ją pierzyną. Następnie ucałował ją delikatnie w czoło i przez dłuższą chwilę przyglądał się jej w milczeniu. Wyglądała w tej chwili jak najdelikatniejszy kwiat. Była taka bezbronna, delikatna, niewinna i piękna, pomimo tego, że miała spore sińce pod oczami i spierzchnięte usta. Pogłaskał ją jeszcze po policzku a następnie pomógł Angel w rozstawieniu sporego materaca, który dziewczyna sprytnie ukryła za szafą. Kiedy oboje uporali się z tym dziewczyna otworzyła górną szafę w komodzie i wyciągnęła z jej wnętrza zapasowe prześcieradło, poduszkę i koc. Następnie w błyskawicznym tempie przygotowała sobie posłanie. 
-Dziękuję za wszystko co dla niej robisz.- wyszeptał Ulrich przyciągając jej drobne ciało do siebie. Była bez wątpienia najlepszą siostrą pod słońcem. 
-Nie ma za co, to w końcu moja przyjaciółka, no..i twoja dziewczyna.-odpowiedziała z uśmiechem przytulając brata. 
-Mhm.- mruknął chłopak z powrotem patrząc w stronę bladej Azjatki leżącej na łóżku.
-Ulrich, coś nie tak? -zapytała zatroskanym głosem odrywając się od niego na chwilę.
-Nic..po prostu coraz częściej zastanawiam się czy jestem dla niej odpowiedni, czy przypadkiem jej rodzice nie mają racji twierdząc, że na nią nie zasługuję..
-Ulrich! - skarciła go do razu Angel.- zabraniam Ci myśleć w ten sposób, słyszysz?! Ona Cię kocha, nie widzisz tego? Jej rodzice postępują bardzo głupio i egoistycznie, w ogóle nie wiedzą jaki jesteś, a oceniają Cię. Jesteś po prostu świetnym chłopakiem, o którym marzy każda dziewczyna, na każdym kroku troszczysz się o nią i wspierasz niezależnie od sytuacji. Jesteście idealną parą, zapamiętaj to sobie. Wiem co mówię, znam się trochę na tym.-odpowiedziała z uśmiechem.
Brunet uśmiechnął się. Może ona ma rację? Może jednak rodzice Yumi ostatecznie się do niego przekonają? Jedno wiedział na pewno: nie zrezygnuje z ich miłości. Będzie walczył choćby wszyscy mieli stanąć przeciwko nim. Na pewno było warto...było.
-Dzięki, Angel. 
-Nie ma za co. A teraz leć już bo jutro będziesz wyglądał jak chodzący trup.
-Masz rację. Dobranoc.-odparł całując ją na dobranoc w policzek, a następnie wrócił do siebie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zamknęła drzwi na klucz. Następnie w tempie błyskawicy przebrała się w piżamę i ułożyła się do snu.

~(*)~

*- nie jestem pewna czy prawidłowo opisałam robienie opatrunku, nigdy nie byłam dobra w takich sprawach, więc proszę o wyrozumiałość, jeżeli popełniłam jakiś błąd poprawcie mnie.:)

No i jest 12.:D Miałam dodać jutro, ale specjalnie dla Was sprężyłam się i dodaję dzisiaj.:) Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo pisałam go naprawdę bardzo długo. W następnym rozdziale czeka na Was: Jerelita, wyprawa do Lyoko i pojawi się nowa postać. Wszystkiego dowiecie się w 13.;) Z mojej strony na dzisiaj to tyle, na razie, do następnego! :)







piątek, 25 kwietnia 2014

11.


"To się nazywa dzika determinacja..."


-Ulrich, podaj do mnie! - krzyknął jeden koleś z jego drużyny, jednak Stern nie reagował. Od dawna jego myśli biegały po zupełnie innej orbicie. W ogóle nie mógł skupić się na grze, bezmyślnie kopał piłkę przed siebie, która chwilę potem trafiała pod nogi przeciwników. W końcu udało mu się jakimś cudem przebiec całe boisko nie tracąc okrągłego przedmiotu i strzelił z całej siły w stronę bramki. Pech jednak zgotował mu taki los, że trafił w słupek. Po raz drugi dzisiejszego dnia. Piłka odbiła się od metalowego pręta i powróciła do chłopaka ze zdwojoną siłą trafiając go nieszczęśliwie w brzuch. Jęknął opadając na asfalt, a po sekundzie zwijał się z bólu. Kto by pomyślał, że głupia piłka może narobić takiej szkody?!
Natychmiast podbiegli do niego koledzy z drużyny oraz Jim. 
-Nic Ci nie jest? -zapytał nauczyciel pomagając mu wstać. Nastolatek zachwiał się ostro, jednak wstał trzymając się za bolący brzuch.
-Nic, poza tym,że rżnie mnie w żołądku..-mruknął wykrzywiając jednocześnie twarz w ostrym grymasie.
-Dobra, Thomas, zaprowadź go do pielęgniarki.- zażądał Morales podnosząc piłkę z ziemi.
-Nie trzeba. Pójdę do pokoju i się położę. To lepsze niż zawracanie Dorotie głowy, na pewno ma dużo innych spraw na głowie.
-Jak wolisz, Stern. Idź, ale mam nadzieję, że do jutra poprawi się twoja kondycja, dzisiaj grałeś beznadziejnie.- skomentował nauczyciel zdejmując gwizdek z szyi.
-Sorry Jim...-mruknął Niemiec w odpowiedzi i po chwili zniknął w internacie. Wszedł powoli na drugie piętro i niedługo później znalazł się w swoim pokoju. Rzucił się na łóżko nie zwracając uwagi na Odd'a który leżał obok wyszczerzając się do sufitu jak ostatni dureń. 
-Co ty taki wesoły? - mruknął Ulrich próbując wytrzymać potworny ból jaki zadała mu ta przeklęta piłka do nogi.
-Wiedziałeś, że jej pseudonim znaczy po angielsku "Anioł"? - zapytał nie przestając się uśmiechać. Brunet nie musiał się długo zastanawiać, aby odgadnąć o kogo chodzi Della Robbi.
-No co ty? Nie gadaj..-burknął z sarkazmem otwierając książkę do Fizyki z zamiarem pouczenia się do jutrzejszej kartkówki.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że to twoja siostra...
-A co w tym takiego dziwnego?
-No..ty jesteś taki...no wiesz...zwyczajny..a ona...ona jest...najpiękniejsza na świecie.-wyjąkał niezrozumiale mając przed oczami obraz dziewczyny. Stern uniósł brwi do góry i przyjrzał się przyjacielowi podejrzanie. Co jeśli on...? Nie, to niedorzeczne! On?! Największy flirciarz w całej Francji?! Nie dane mu było długo się nad tym zastanawiać bo usłyszał brzęczenie swojej komórki. Odrzucił książkę na bok i odebrał bez zastanawiania. Doskonale wiedział kto do niego dzwoni i w jakiej sprawie.
- I co? -zapytał czując jak puls mu przyśpiesza.
-Wszystko w porządku...teraz..-usłyszał mruknięcie po drugiej stronie aparatu.
-Co masz na myśli?
-Yumi nic nie jest...przynajmniej w sensie fizycznym.
-Dziewczyno, czy mogłabyś mówić tak, żebym coś zrozumiał?! - uniósł się nagle nie mogąc już wytrzymać tej cholernej niepewności, która z każdą chwilą narastała.
- Wyjaśnię Ci na miejscu. Uspokój się. Zaraz będę.-powiedziała pośpiesznie a zaraz potem słychać było jedynie głuchy sygnał zakończonego połączenia. Ulrich westchnął odkładając komórkę na stolik. Co mogło znaczyć, że nic nie dolegało jej w "sensie fizycznym"? W takim razie co z psychiką?

~(*)~

Minęło jeszcze sporo czasu zanim dziewczyna uspokoiła się całkowicie. Kiedy w końcu jej drżenie i szloch ustał Angel ostrożnie wypuściła ją z objęć, otuliła jej drobne, zmęczone ciało kocem i postanowiła wracać do brata, który na pewno odchodził od zmysłów. Wstała cichutko z łóżka i najciszej jak umiała opuściła pokój Japonki. Zeszła szybko po schodach i żegnając się z panią Ihiyama opuściła dom przyjaciółki. Rzuciła się biegiem w kierunku szkoły po drodze co chwilę wpadając na jakichś ludzi i potykając się nawet o własne nogi. Ciągle nie wiedziała czy plan, który objaśniła niedawno Yumi powiedzie się. Jednak musieli spróbować, no bo co im szkodzi? Swoją drogą nie mogła zrozumieć zachowania Ojca Yumi, mogła przyjąć wszystkie zakłady świata, że Jego córka nigdy nie była taka szczęśliwa jak teraz, a przynajmniej jaka była jeszcze wczoraj. Owszem, Ulrich miał wady, jak każdy, ale przy nim Yumi nie miało prawa nic grozić. Nie znała nikogo bardziej opiekuńczego i troskliwego niż Ulrich. Pan Ishiyama może był zazdrosny o swoją "małą" córeczkę? Innego wytłumaczenia nie mogła znaleźć. Rozmyślając o następującym problemie wpadła do szkoły i pognała na drugie piętro modląc się w duchu, żeby Jim jej przypadkiem nie nakrył. Na szczęście wszystko poszło po jej myśli i pozostała niezauważona. Zapukała do pokoju chłopców i nie czekając na odpowiedź po prostu weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
-Cześć, chło..-urwała w połowie zdania, ponieważ poczuła, że traci równowagę, co spowodowała zwykła skórka od banana, która leżała na środku pokoju.-Wow! - krzyknęła upadając na ziemię.
-Auć.- jęknęła po chwili powoli podnosząc się z ziemi. 
-Matko, przepraszam Angel! -wykrzyknął przerażony Odd zrywając się z łóżka, jednocześnie dając do zrozumienia, że "rzecz" leżąca na podłodze należy do niego.
-Nic się nie stało.- powiedziała uśmiechając się jednocześnie powodując u chłopaka chwilowe zaniemówienie. 
-Nic Ci nie jest? - zapytał Ulrich wskazując miejsce obok siebie na łóżku. Dziewczyna posłusznie usiadła i pokręciła przecząco głową.
-Oprócz lekko stłuczonego zadka chyba nie.-zaśmiała się dziewczyna przenosząc wzrok na książkę, którą chłopak trzymał w dłoniach.
-Nie wierzę, ty się uczysz?! 
-No, a co w tym dziwnego? Pamiętasz chyba co obiecałem tacie, nie?
-No tak, pamiętam. I jak Ci idzie?
-Szczerze mówiąc nie najlepiej..-mruknął chłopak krzywiąc się.- No to powiesz mi o co chodzi z Yumi?
Dziewczyna westchnęła ciężko i przez kilka następnych chwil tępo wpatrywała się w plakat wiszący na ścianie przed nią. Co miała mu powiedzieć? Że Ojciec Yumi uważa go za jakiegoś gangstera, który chce skrzywdzić jego córkę?
-Ymm..no więc...krótko mówiąc Ojciec Yumi nie akceptuje waszego związku..-mruknęła dziewczyna bawiąc się rękawem od swojej bluzki. Ulrich skrzywił się. Myślał, że rodzice Yumi są bardziej tolerancyjni, jednak jak widać pomylił się.
-No i była straszna awantura, Yumi na cały dzień zamknęła się w pokoju i ryczała bo podobno jej rodzice zabronili się Wam widywać i podobno nawet myślą nad przeniesieniem jej do innej szkoły.- dodała dziewczyna opierając się leniwie o ścianę. Młody Stern jęknął z rozpaczy opadając na poduszki, rany! Cóż za koszmar! 
-I co ja mam teraz zrobić? -spytał bezradny Ulrich.
-Ja coś wymyśliłam, ale nie wiem czy to wypali..
-No, dawaj...wszystko jest lepsze niż nic.
-Poprosiłam Yumi, żeby spróbowała przekonać rodziców na to, aby zaprosili Cię na kolację. Może wtedy jej Ojciec zrozumie, że zakazami nic nie załatwi..
-Myślisz, że to pomoże?
-Cóż, przynajmniej mam taką nadzieję..
-Może do niej zadzwonić?
-Nie, daj spokój. Niedawno usnęła, cały dzień płakała.- skrzywiła się Angel kiedy przypomniała sobie okropny stan psychiczny swojej przyjaciółki.
Ulrich wyobraził sobie swoją ukochaną całą we łzach i natychmiast poczuł paraliżujące ukłucie w klatce piersiowej. Najchętniej rzuciłby wszystko i poleciał do niej jak na skrzydłach, jednak wolał dać jej spokojnie pospać. 
-Będziesz się jeszcze uczył?- Angela postanowiła zmienić temat.
-Chyba nie mam wyjścia.-usłyszała niezadowolony pomruk brata w odpowiedzi.
-No, dobra. To jedziemy z tym koksem.- uśmiechnęła się lekko otwierając książkę od fizyki. Nawet Odd dołączył się do wspólnej nauki co było całkowicie nie w jego stylu. 

~(*)~

Uczyli się dobre 3 godziny, ale efekty były zadowalające. Nawet Odd czegoś się nauczył na co Angel przytuliła go mocno, a tamten oczywiście się zaczerwienił. Na dworze robiło się już ciemno, więc dziewczyna postanowiła pójść do siebie, żeby Jim jej nie nakrył. Kiedy chciała wychodzić usłyszała nagle głośne pukanie do drzwi. Jej ciało na chwilę odmówiło jej posłuszeństwa, jednak chwilę później spanikowana schowała się za szafą. Och, żeby tylko jej nie zauważył, żeby jej nie zauważył! - modliła się nieustannie w duchu, jednak coś ją zdziwiło, Jim zawsze wchodził bez zapowiedzi, a teraz nagle by zapukał? Dziwne. Della Robbia wzruszył ramionami i poszedł otworzyć drzwi.
-YUMI?! -wrzasnął głośno widząc dziewczynę w drzwiach. Wyglądała okropnie, gorzej niż zombie. Blada jak śmierć, potargana, z jej czoła lały się kropelki potu, a ubranie miała poszarpane jakby zaatakowały ją dzikie psy. Na słowa blondyna zza szafy wyłoniła się Angel. Wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta ze zdziwienia. Azjatka wyglądała jeszcze gorzej niż po południu. No tak, czyli znowu płakała. Ulrich nawet nie zdążył zareagować, bo jego ukochana wparowała do ich pokoju niczym tornado. 
-Nie uwierzycie co...-nie była w stanie wydobyć z siebie normalnego głosu dlatego wydała z siebie cienki pisk, jednak ona również przerwała w połowie zdania z tego samego powodu co wcześniej Sternowa. Na szczęście Ulrich w porę porwał ją w swoje ramiona i objął ją mocno, jak nigdy dotąd. Ach, w końcu mógł poczuć to słodkie ciepło które buchało od niej na kilometr.
-Odd, zabieraj to.- powiedziała Angel rzucając w nim skórką od banana. 
-Ale..Yumi skąd ty się tu wzięłaś? Już jest strasznie późno.-wyszeptał Ulrich przyciągając ją jeszcze mocniej.
-Ja, ja....uciekłam..-wychliptała wtulając się w jego klatkę piersiową.
Przez parę długich chwil panowała grobowa cisza, nikt nie miał odwagi się odezwać. 
-Wow, to się nazywa dzika determinacja..-wydusił w końcu Odd siadając na swoim łóżku.


~(*)~

Tadam, mamy 11.:) Tak, wiem..znowu krótki i nudny..przepraszam.;c W następnym postaram się napisać trochę dłuższy i ciekawszy.:)
I mam do was jedno pytanko: Czy chcecie, aby Yumi za 1-2 rozdziały przeprowadziła się do internatu? Zdaję sobie sprawę, że jest to pomysł wykorzystany w kilku blogach, jednak wydaje mi się, że i tak jest ciekawy. Sami zdecydujcie, jeżeli ktoś będzie miał coś przeciwko nie wykorzystam go u siebie.:) No, to tyle. Trzymajcie się i Papa.<3








środa, 23 kwietnia 2014

10.

"A co ty możesz wiedzieć o miłości?!"



-Ulrich i Yumi to para, Ulrich i Yumi to para! - krzyczał nieustannie mały Hiroki, który już od dawna przewidywał taki rozwój wypadków. Bardzo lubił Ulrich'a, dobrze się ze sobą dogadywali. Wiedział jednak, że rodzice jego i Yumi nie są tym zadowoleni. Szczególnie ich Ojciec urządził wczoraj o to wcale nie lekką awanturę. Pan Ishiyama grubo przesadził, a jego córka przez to nie wychodziła przez resztę wieczoru, a raczej nocy ze swojego pokoju. Słychać było tylko jak wyżywa się na różnych rzeczach materialnych, rwała poduszki,rozwalała książki, rozbijała wazony. Dziewczyna warknęła mocniej przeciskając poduszkę do twarzy. Nie dość, że wczoraj Ojciec ją zdenerwował, to teraz nawet Hiroki sobie nie odpuści głupich krzyków i rymowanek. Spojrzała na zegarek. 7:30. Postanowiła dzisiaj odrobinę poudawać i nie pójść do szkoły. Jej nerwy były na skraju wytrzymałości. Bała się, że może przez to mieć problemy, więc wolała zostać w domu i jakoś się uspokoić. Ale jak Ojciec mógł być wobec niej taki nieczuły? Jak mógł być aż taki podły? Łzy bezradności pociekły delikatnym ruchem po jej policzkach, a w jej wnętrzu szalała wściekłość. Oddychała głęboko i regularnie wlepiając wzrok w sufit. Scena ze wczorajszej kłótni z rodzicami stanęła jej przed oczami.

-Yumi, mam serdecznie dosyć tego, że z dnia na dzień wracasz coraz później do domu! Może w ogóle przestaniesz wracać na noc, hę?! I na dodatek jeszcze obściskujesz się bezwstydnie po nocach pod domem, jak myślisz, co myślą o nas sąsiedzi?!
-A co mnie obchodzą sąsiedzi?! Ja go kocham, tak ciężko to zrozumieć?! Jak komuś przeszkadza co my robimy to niech sobie okno zasłoni! -wrzasnęła nastolatka tak głośno, że o mało co nie popękały szyby w oknach.
- Powinnaś się skupić na nauce,a nie na lataniu z jakimś menelem po ulicach! - krzyknęła głowy rodziny rzucając gazetę na stół z taką siłą, że prawie rozsypała się w drobny mak. 
-ON NIE JEST ŻADNYM MENELEM! - ryknęła przeraźliwie głośno tak jak jeszcze nigdy dotąd.- Nie zapominaj, że mówisz o Ulrichu, a nie o jakimś narkomanie spod mostu!
-Ulrich, nie Ulrich, nie ważne! Nie chcę, żebyś się z nim spotykała, rozumiesz?! Jesteś na to za młoda! 
- Za młoda?! Miliony dziewczyn w moim wieku mają chłopaków i co?! Ich rodzice się na to zgadzają, a wy jak zwykle macie jakieś kompleksy!
-Może inni naiwni rodzice nie myślą o bezpieczeństwie swoich dzieci, ale ja do nich nie należę! Nie będziesz się z nim widywać, słyszysz?! PO MOIM TRUPIE!
-Od kiedy ty się tak o mnie troszczysz, co?! Bezpieczeństwie?! To właśnie przy Ulrichu czuję się całkowicie bezpieczna! Będę się z nim widywać, czy tego chcesz, czy też nie. Kocham go, a ty nie przeszkodzisz nam w miłości, rozumiesz?!
-Kochasz?! A co ty możesz wiedzieć o miłości?! - krzyknął mężczyzna  i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że tym razem grubo przesadził. Dziewczyna wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Jej źrenice były nienaturalnie wielkie, jej skóra stała się blada jak śmierć, a w jej wnętrzu toczyła się nieustanna walka ze łzami. Jak mógł jej tak powiedzieć?! Przecież każdy ma prawo do miłości! 
-Jesteś beznadziejny! - warknęła drżącym głosem wybiegając z salonu.*

Kiedy przypomniała sobie wszystko co do joty na nowo wszystko zaczęło się w niej gotować a jej skronie zapulsowały nienaturalnie. Skuliła się w kłębek i schowała twarz w białej pierzynie naciągając koc pod sam nos. Nagle usłyszała dźwięk zamykających drzwi. To oznaczało, że jej Ojciec właśnie wyszedł do pracy i wróci dopiero pod wieczór.
-Całe szczęście..-mruknęła pod nosem dziewczyna zwlekając się leniwie z łóżka. Spojrzała za okno a promienie słoneczne oświetliły jej bladą twarz, jeszcze wczoraj uśmiechnęłaby się szeroko, ale teraz nie miała na to najmniejszej ochoty. Co z tego, że na dworze było jasno i wesoło jak głęboko w jej wnętrzu hulał wiatr skołatanych nerwów a wszędzie wokół panowała przeraźliwa ciemność rozpaczy? Azjatka westchnęła ciężko i odgarnęła kosmyki włosów, które w tym momencie opadły bezlitośnie na jej twarz.
-Yumi! Śniadanie! -usłyszała wołanie swojej rodzicielki wychodząc z pokoju. Zeszła powoli po schodach i zajęła miejsce przy stole.
- Yumi i Ulrich są zakochani przez co rumienią się czasami, a jak zwrócisz na to uwagę obrażeni są latami.- śpiewał Hiroki z buzią całą brudną od czekoladowych płatków. Yumi wywróciła teatralnie oczami leniwie mieszając łyżką w swojej misce. W ogóle straciła apetyt i chęć do życia. Nienawidziła kłócić się z rodzicami, a jednocześnie była na nich wściekła za wczorajszą awanturę. 
- Naprawdę nie rozumiem czemu zdecydowaliście się na drugie dziecko..-mruknęła pod nosem do swojej rodzicielki wstając od stołu i kierując się do wyjścia.
-Yumi..nic nie zjesz? - zapytała zdziwiona pani Ishiyama obserwując zachowanie swojej córki.
-Nie, dziękuję...jakoś nie najlepiej się dziś czuję..-jęknęła dziewczyna stając tuż przy drzwiach.
- A co Ci jest?
-Kobiece sprawy..-burknęła nie chcąc wdawać się w szczegóły ze względu na młodszego brata.
-Ach, rozumiem..to idź na górę i połóż się, zaraz przyniosę Ci tabletkę, dobrze?
-Dobrze. Dzięki mamo.- rzuciła krótko w odpowiedzi i wróciła do pokoju.

~(*)~

Tymczasem w internecie wszystko tętniło życiem. Szóstka przyjaciół siedziała na stołówce pałaszując śniadanie. Ulrich gorączkowo przesuwał wzrokiem po pomieszczeniu wypatrując młodej Ishiyamy, która już dawno powinna się zjawić. Zaczynał się powoli denerwować, nigdy się nie spóźniała. 
-Ej, co Ci jest? -zapytał Della Robbia wpychając sobie do ust resztki już czwartej zapiekanki.
-Nic...martwię się trochę o Yumi..-mruknął jego przyjaciel oddając mu swoją porcję. 
-Nie przesadzaj, może zaspała, na pewno zaraz przyjdzie. -uspakajała go Aelita, na co chłopak skinął jedynie głową, chociaż wcale się nie uspokoił. Przez resztę śniadania nie odzywał się ani słowem cały czas tępo wpatrując się w tarczę zegara wiszącego na ścianie przed nim. Liczył sekundy, minuty ale jego dziewczyna dalej się nie pojawiała.

~(*)~

Fizyka, z samego rana! Czy może być coś gorszego?! Ach, no i gdzie ten przeklęty dzwonek?! No dzwoń szybciej! -irytował się w myślach Odd, który już od dłuższego czasu wpatrywał się wielkimi oczami w tablice. Tyle idiotycznych wzorów, kto to zapamięta?! Ta, no racja...Jeremy, Aelita i...Angel.. na myśl o niej Odd natychmiast odpłynął w krainę marzeń gdzie On i Ona biegali razem na plaży czując miękki pasek pomiędzy palcami i słysząc kojący szum wody, która rozciągała się aż po horyzont. Nagle usłyszeli piękną melodię i zaczęli tańczyć wśród morskiej bryzy, a słońce odbijające się w jej cudownych oczach paraliżowało go od środka. I już mieli się pocałować, ich usta miały rozpocząć wspólny, namiętny taniec gdy to głos pani Hertz przywołał go brutalnie do rzeczywistości. 
-Odd, czy mógłbyś powtórzyć co powiedziałam?
-Yyyy.....-zmieszał się chłopak próbując znaleźć jakąkolwiek podpowiedź na tablicy.- Żeee...no, ten..tego...woda w morzu jest bardzo słona..? -wybełkotał po chwili, a cała klasa, oprócz jego wiernych przyjaciół wybuchnęła śmiechem a Della Robbia jedynie burknął coś niezrozumiale pod nosem i zatopił nos w książce. I w tym momencie zadzwonił dzwonek wolności. Stern i Della Robbia wypadli natychmiast z klasy i wolno ruszyli korytarzem pod klasę języka włoskiego. Ulrich cały czas martwił się o ukochaną, co mogło być powodem jej nagłej nieobecności w szkole? Przecież wczoraj wieczorem była w doskonałym stanie! O matko, a jeśli coś jej się stało?! Na samą myśl Stern wzdrygnął się przeraźliwie. A jak to sprawka XANY?! Jak na przykład opętał kierowcę tira a ten wjechał w nią kiedy szła do szkoły?! Albo jakieś dzikie zwierze się nagle na nią rzuciło?! A może samą Japonkę opętał i pod jego wpływem dziewczyna zrobi coś strasznego?! 
-Uspokój się, Stern...wariujesz..- pomyślał natychmiast próbując odgonić od siebie straszliwe wizje jakie napadły go wraz z tymi myślami. Pobladł jak ściana, a jego dłonie zaczęły się trząść, co wyglądało podejrzanie. 
-Ulrich, co się dzieje? - usłyszał zmartwiony głos swojej siostry kiedy dotarli pod odpowiedni gabinet. 
-Nic...martwię się o Yumi..to nie jest normalne, że tak nagle nie przychodzi do szkoły, boję się, że coś mogło jej się stać.
-Wyluzuj, chłopie. Yumi jest już dużą dziewczynką i nie sądzę, żeby tak łatwo dała się skrzywdzić. Może po prostu zwyczajnie zachorowała..-upokajał go  Dunbar, który nie był specjalnie zaniepokojony nieobecnością Ishiyamy w szkole. 
- Ale ja czuję, że coś jest nie tak! - warknął zdenerwowany brunet waląc ręką w szafkę, przy której akurat stał.
-Uspokój się, na pewno wszystko jest w porządku. Jak chcesz to pójdziemy do niej na przerwie obiadowej.-zaproponowała Angel a jej brat natychmiast się rozchmurzył, tak, to było na pewno lepsze niż ciągłe zamartwianie się o Yumi.
-Zgoda.-odparł z uśmiechem i zaraz potem znów się skrzywił słysząc znienawidzony dźwięk szkolnego dzwonka.


~(*)~

Ulrich wypadł z klasy szybciej niż błyskawica. W końcu mógł wyrwać się na chwilę ze szkoły i pobiec z siostrą do swojej ukochanej, gdyż zbliżała się właśnie pora obiadowa. Razem z Angelą zmierzał ku bramie, gdy nagle zupełnie niespodziewanie usłyszał znajomy głos swojego W-Fisty.
-Ulrich! A ty dokąd?! Leć migusiem na obiad, zaraz przecież mamy trening, zapomniałeś?
Chłopak odwrócił się i uniósł brwi ku górze. Trening? Jaki znowu trening? A, no przecież! Za trzy dni jedzie przecież na zawody w piłce nożnej! Skrzywił się i zacisnął dłonie w pięści, jasny szlak! Dlaczego akurat teraz Jim musiał się tu pojawić?!
-Spokojnie. Sama pójdę do Yumi, zadzwonię w razie czego.-szepnęła natychmiast Niemka uśmiechając się do niego uspokajająco. 
-Dzięki.-mruknął młody Stern w odpowiedzi i w ponurym nastroju poszedł do stołówki, a Angel rzuciła się biegiem w stronę domu przyjaciółki, kiedy tylko Jim zniknął w szkolnych murach.

~(*)~

W końcu dotarła do celu i czym prędzej nacisnęła dzwonek przy drzwiach na których widniało tak dobrze znane jej nazwisko. Nic. Zero odpowiedzi. Spróbowała jeszcze raz, znów to samo. Za chwilę znowu. Już chciała się wdrapywać na drzewo, aby dostać się jakimś cudem do mieszkania Yumi przez okno, gdy w tej samej sekundzie usłyszała wołanie jej mamy zza drzwi.
-Już, za moment! - I po chwili w drzwiach pojawiła się sama Pani Ishiyama.- Słucham?
-Dzień Dobry, proszę pani. Ja przyszłam do Yumi, jestem jej...koleżanką ze szkoły.-skłamała odrobinę myśląc, że mama przyjaciółki jej nie pamięta.- Czy jest w domu?
-Tak, ale źle się czuje. Nie wiem czy chce mieć teraz gości.
-Proszę, obiecuję, że nie będę długo siedziała, ale ja muszę się z nią zobaczyć, to bardzo ważne!
-No, dobrze..-westchnęła mama Yumi i wpuściła gościa do środka.
-Dziękuję.-odpowiedziała Angel wchodząc do domu i natychmiast rzucając się ku schodom. Weszła żwawo na górę i wparowała bez pukania do pokoju nastolatki. To, co zobaczyła sprawiło, że aż podskoczyła ze strachu wydając z siebie głośny pisk. Wszędzie walały się resztki poduszki, którą Japonka porwała poprzedniego dnia, okruchy ostrego szkła, połowa ubrań wywalona z szafy, rozwalona pościel, a na jej środku skulona istotka dosłownie zalana własnymi łzami, okropnie blada, z wielkimi sińcami pod oczami, okropnie potarganymi włosami i spierzchniętymi ustami. Angela przetarła w pierwszej chwili oczy ze zdumienia i natychmiast podeszła do drobnej i jakże kruchej w tym momencie Azjatki. Padła na kolana przed jej łóżkiem i natychmiast porwała ją w swoje objęcia.
-Na litość boską, Yumi! Co się stało?!
Dziewczyna w pierwszej chwili nie odpowiedziała tylko wstrząsnęła ją fala jeszcze mocniejszego płaczu, a łzy spływały jej jeszcze intensywniej i gęściej niż do tej pory. Niemka przytuliła ją jeszcze mocniej, kompletnie bezradna i bezsilna. Nie pomagało absolutnie nic. Z każdym jej słowem Yumi płakała- a raczej ryczała- coraz bardziej. W końcu, kiedy zabrakło jej łez i sił na dalszy płacz uspokoiła się odrobinę, lecz nadal była cała roztrzęsiona.
-Błagam, powiedz co się dzieje..-wyjąkała Sternowa przerażona stanem przyjaciółki.
-M-m-moi rodzice są po prostu beznadziejni! - wybuchła po chwili nie mogąc już więcej wycisnąć z siebie łez.
-A dokładniej?- spytała brunetka obejmując ją mocniej.
-Wczoraj...moi rodzice..dowiedzieli się przypadkiem, że...że jestem z Ulrichem i oni po prostu..nie potrafią tego zaakceptować, zabronili mi się z nim widywać, dali mi szlaban na wychodzenie z domu a nawet chcą mnie zapisać do szkoły na drugim końcu miasta! - ryknęła w końcu wybuchając kolejnym, histerycznym płaczem. Angel zbladła jak ściana i otworzyła usta ze zdziwienia. Nie, to niemożliwe! Przecież nie mogą tego zrobić! Jak mogli być tacy nieczuli i okrutni?! Przecież Yumi i Ulrich pasowały do siebie jak dwa kawałki puzzli, kochali się jak nikt inny! Państwo Ishiyama nie mogą przecież zakazać się im widywać! To absurd! Nie, ona musi coś z tym zrobić, nie mogła pozwolić na to, żeby jej przyjaciółka i brat cierpieli.
-O mój Boże, nie martw się, przejdzie im, może potrzebują trochę czasu, żeby się przyzwyczaić. Moim zdaniem powinnaś poczekać. Musisz zdobyć z powrotem ich zaufanie, może zwątpili w Ciebie bo wracasz za późno do domu? Wiesz, myślę, że powinnaś zrobić sobie przerwę w walce w Lyoko i wracać o przyzwoitych porach. Może Ulrich jest tylko dodatkowym pretekstem do tego, żebyś dostawała szlabany..-zastanawiała się na głos Niemka cały czas tuląc do siebie przyjaciółkę. 
-A co jeśli to nie pomoże?
-Na pewno pomoże, zaufaj mi. A tak poza tym może namówiłabyś mamę, żeby zaprosiła na przykład  Ulricha na kolację? Ja postaram się żeby wyglądał jak człowiek i może wtedy twój tata przestanie się go obawiać, co?
-Cóż...mogę spróbować..
-Moim zdaniem to będzie najlepsze wyjście. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.-powiedziała Angela.
-Masz rację. Dzięki, strasznie się cieszę, że przyszłaś.- wyszeptała Japonka przytulając się do dziewczyny.
-Od tego ma się przyjaciół.- zaśmiała się Angel.


~(*)~

*- Jest to tzw. "flashback". ;) 

Mamy dychę! ;o OMG, ale to szybko zleciało..^^ Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Za wszelkie możliwe błędy ortograficzne i interpunkcyjne bardzo przepraszam, ale jestem dzisiaj wyjątkowo rozkojarzona, być może to przez te egzaminy gimnazjalne, nie mam pojęcia. W każdym bądź razie czekam na Wasze Opinie. Trzymajcie się i do napisania.;)












wtorek, 22 kwietnia 2014

9.

"Co to ma znaczyć?!"


Całą siódemką opuścili stare, opustoszałe już od dawna mury fabryki i zmierzali właśnie w stronę internatu. Było już dosyć późno i chłodno, a niebo już od dawna było otulone gwiazdami. Odd ciągle bujał w obłokach, nie reagował w ogóle na słowa przyjaciół. Cały czas dyskretnie spoglądał w stronę Pani Stern, która była pogrążona w dyskusji z Yumi i Aelitą. Ilekroć na nią patrzył co chwilę miał wrażenie, że to anielica, zesłana przez niebiosa po to, aby go strzegła, jego wyobraźnia zaczęła płatać mu figle, kiedy przyglądał jej się dłużej niż parę sekund. Widział wtedy jak dziewczynie wyrastają nagle wielkie skrzydła, jej ubranie zmienia się w piękną, pozłacaną suknię falującą do samej ziemi, a nad głową unosi się złota aureola. Jego oczy przybrały nienaturalne wymiary, wpatrywał się w nią jak w największy cud świata.

-Ej, lasencje, co powiecie na małe wyścigi do stołówki? Przydałby się zrzucić to i owo, hm? - przemówił nagle "anielica" zwracając się do swoich rozmówczyń
-Zdecydowanie.- mruknęła Azjatka spoglądając na swoje ciało z krzywą miną. Ulrich skarcił ją spojrzeniem i natychmiast porwał w swoje ramiona.
-Dla mnie jesteś idealna.- powiedział szeptem całując ją w czubek nosa. Dziewczyna uśmiechnęła się jednak szybko go od siebie odepchnęła.
-Wybacz, ale ty się na tym nie znasz.- powiedziała i natychmiast zaśmiała się widząc jego udawaną, naburmuszoną minę.
- No właśnie braciszku, nie udzielaj się w tematach na których w ogóle się nie znasz.- powiedziała Angel- Która ostatnia w stołówce ta...
- Sprząta u Odd'a pod łóżkiem. - dokończył za nią Anglik a wszyscy wybuchnęli śmiechem, oczywiście oprócz nieobecnego Della Robbi.
-No dobra..do biegu? Gotowe? START!- wydarł się Belpois, a cała trójka pań rzuciła się biegiem do mety. W oddali słychać było tylko ich radosne śmiechy i piski.
-Dziewczyny..-mruknął pod nosem Dunbar kręcąc głową z dezaprobatą.
Panowie szli przez chwilę w milczeniu. Każdy z nich myślał o czymś innym: Ulrich, jak zwykle myślał o Yumi i o tym, gdzie zabierze ją na ich pierwszą randkę, Jeremy rozmyślał nad ulepszeniem wyposażenia w Lyoko, ale chwilę później również pomyślał o swojej ukochanej i o tym co mógłby zrobić dla niej w najbliższym czasie. William myślał natomiast o tym co czeka go jutro na historii: musiał wygłosić swoje wypracowanie na temat I wojny światowej przed czym bronił się do ostatniej chwili, jednak nauczyciel pozostał nieugięty. Nie trudno zgadnąć o czym myślał Odd. Oczywiście o siostrze swojego najlepszego przyjaciela. Och, jaka ona była piękna! Te oczy, włosy, usta, nos, ten głos, który brzmiał w jego uszach jak najpiękniejsza melodia. Już chciał ujrzeć ją ponownie,a przecież zniknęła mu z pola widzenia nie więcej niż minutę temu! Zwariował na jej punkcie, to było dla niego jasne jak słońce, które zdołał dostrzec w jej tęczówkach.

-Ulrich, ale Angel to na serio twoja siostra? - spytał Odd kiedy pozostał sam na sam z przyjacielem, gdyż William i Jeremy już dawno ich wyprzedzili. 
-Nie, córka z mojego potajemnego małżeństwa z Sissi- burknął z sarkazmem Stern chowając lekko zmarznięte ręce do kieszeni.
-No co ty?! - Della Robbia uniósł się.- A Yumi o tym wie?!
-Obudź się, pacanie! Ja przecież nie mówię na serio, twoje pytanie było tak idiotycznie, że inaczej po prostu się nie da na nie odpowiedzieć.
Blondyn zamilkł na chwilę przyglądając się przyjacielowi z uwagą. No tak, jak on mógł to wziąć na serio?! Ech, jego własna głupota czasem przerażała jego samego.
-A...a czym się ona interesuje? - bąknął nieśmiało natychmiast spływając okropnym rumieńcem na twarzy.
Ulrich zmarszczył czoło i dokładnie przyjrzał się swojemu współlokatorowi. Uniósł jedną brew do góry i przez krótką chwilę zwlekał z odpowiedzią. Po co była mu ta informacja? Czyżby on się znowu...nie, nie, nie...to nie możliwe...może chciał po prostu poznać ją bliżej?
-Hm...z tego co wiem uwielbia malować, rysować, ogólnie uwielbia plastykę. Lubi też muzykę klasyczną, ale nie tylko. Słucha też popu i delikatnego rocka. Ogólnie jest bardzo wrażliwa, a no i chyba tak jak każda dziewczyna uwielbia czytać i oglądać romanse.- tu chłopak mimowolnie się skrzywił.- A, i co najważniejsze, kocha zwierzęta. Szczególnie psy..i panicznie boi się horrorów. -dodał po chwili uśmiechając się lekko.
-Tak, tak! Wiedziałem! Wiedziałem! Dzięki, stary! Jesteś boski! - wrzasnął Della Robbia i nim Ulrich zdążył zapytać o co chodzi blondyn czmychnął niewyobrażalnie szybkim biegiem w kierunku szkoły. Brunet tylko wzruszył ramionami i pognał za przyjacielem.


~(*)~

Cała paczka spotkała się jakiś czas później przed budynkiem w którym znajdowała się stołówka. Yumi i Angela stały oparte o jego ścianę z uśmiechami na twarzach, a Aelita stała kilka centymetrów dalej od nich z naburmuszoną miną. 
-Co się stało? - zapytał z troską Jeremy podchodząc do ukochanej i obejmując się mocno w pasie.
-Jestem skazana na sprzątanie brudów Odd'a.-mruknęła znudzona przytulając się lekko do niego. 
-Nie martw się, nie będzie tak źle. Pomogę Ci.-odpowiedział natychmiast Belpois dając jej soczystego buziaka w policzek. Dziewczyna nagle, dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odzyskała dobry nastrój.
-Kurczę...już jest strasznie późno..przepraszam, ale muszę już zmykać. Pewnie rodzice się martwią.- powiedziała Yumi niezbyt zadowolona, że musi żegnać się z przyjaciółmi i Ulrichem.
-Jak to? To ty nie mieszkasz w internacie? -spytała rozczarowana Sternowa patrząc na przyjaciółkę ze smutkiem.
-Nie, mieszkam z rodzicami, dwie przecznice dalej...no i z bratem- dodała znudzona.
-Ah, jaka szkoda, a miałam nadzieję na wspólne ploteczki do białego rana.- zaśmiała się Angel przytulając czarnowłosą Azjatkę na pożegnanie.
-Może innym razem.-odparła z uśmiechem.
-W sumie zawsze mamy jeszcze telefony komórkowe, prawda?
-Właśnie..musisz mi podać swój numer! -pisnęła Japonka wyjmując komórkę z kieszeni. Obie dziewczyny wymieniły się numerami.
-No dobra, to ja będę już zmykać.- powiedziała dziewczyna żegnając się z pozostałymi.
-Odprowadzę Cię!- krzyknął natychmiastowo Ulrich.
-Naprawdę nie trzeba.
-Nie chcę, żebyś wracała sama po ciemku.- upierał się chłopak. Martwił się o nią, aww, jakie to było urocze.
-Ech, no dobrze..i tak z tobą nie wygram, ty uparciuchu..chodźmy.-powiedziała z uśmiechem na twarzy łapiąc go za rękę. Chwilę potem zakochani wyszli poza teren szkoły powoli kierując się w stronę domu dziewczyny. Pozostali weszli do stołówki na spóźnioną kolację. Zjedli ją w miłej atmosferze, przy wspólnych rozmowach i rozbrajających żartach. 


~(*)~

Dwójka zakochanych przemierzała właśnie ostatnią prostą dzielącą ich od domu państwa Ishiyama. Nagle, Ulrich zauważył krzew z okazałymi różami. Rozejrzał się, czy nikt go nie obserwuje i natychmiast porwał jedną sztukę dla swojej wybranki, aby ona niczego nie zauważyła. Odprowadził ją pod samą bramę.
- Twój zamek już czeka, królewno. -szepnął otwierając metalowe drzwi. Dziewczyna weszła do środka i przyciągnęła go za kołnierz kurtki tak mocno,że stali tuż przy ścianie jej domu. Ona opierała się o nią całymi plecami,a on oparł jedynie dłonie na chłodnym murze uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Na ich policzkach momentalnie "zapaliły się" charakterystyczne rumieńce. Obydwoje mieli świadomość co się za chwilę stanie. Nie upłynęło nawet pół minuty, a oni już trwali w magicznym pocałunku wkładając w to wszystkie swoje emocje. Nie ukrywali swoich uczuć, chcieli, aby wszyscy widzieli jacy są ze sobą szczęśliwi. Chłopak nie odrywając od niej swoich ust na oślep wcisnął jej zerwany wcześniej kwiat,a ona chwyciła go, zupełnie nieświadoma co to jest. Księżyc, w tej samej chwili zabłysnął dziwnie nienaturalnym blaskiem, jakby on także cieszył się ich miłością, a następnie schował się za chmurą, jakby bał się, że im przeszkodzi. 
-Yumi, tata chce..-w drzwiach stanął Hiroki, a widząc całującą się parę natychmiast się wycofał. 
-Wiedziałem! Yumi i Ulrich to para, Yumi i Ulrich to para, Yumi i Ulrich to para! - powtarzał w nieskończoność to samo, krzycząc przy okazji na cały dom niczym zdarta płyta. 
W tym momencie zakochani z trudem się od siebie oderwali. Nie wiedząc dlaczego zaczęli się śmiać. Nie tak wyobrażali sobie wyjawienie swojego związku nie tylko rodzicom Yumi, ale także Ulricha. Co jak co, ale kiedyś i tak by się dowiedzieli. Chwilę potem dziewczyna obejrzała z dokładnością prezent, jaki dostała od swojego wybranka. Była nim śliczna, zgrabna różyczka, czerwona jak wino. Uśmiechnęła się szeroko, to niewiarygodne, że niby był to  tylko kwiatek, na który z pewnością normalnie by nawet uwagi nie zwróciła, wystarczyło, że on jej go podarował, a malutki prezencik trzymany przez nią w dłoni stawał się jej najcenniejszym skarbem. Pocałowała go soczyście w policzek jednocześnie dziękując za drobny podarunek. Chwilę później zniknęła w środku budynku. Chłopak, z szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł za bramę i wesoło podgwizdując wrócił do internatu nie mogąc doczekać się jednocześnie ponownego spotkania ze swoją księżniczką.

-Yumi, chodź na chwilę. - usłyszała dziewczyna przekraczając próg rodzinnego mieszkania. Głos Jej Ojca był nadzwyczaj zdecydowany i taki jakby ostry. Azjatka drgnęła czując w powietrzu wiszącą awanturę. 
-No to pora na przedstawienie..-mruknęła pod nosem wchodząc do salonu.

~(*)~

Ulrich w samą porę wparował do pokoju przed nocnym dyżurem Jima na korytarzu. Zamknął za sobą drzwi i ryknął z przerażenia. Wszędzie panował niemożliwy do opisania bałagan. Porozwalane ciuchy jego przyjaciela walały się po całym pokoju. Na łóżku, na podłodze, na biurku, na szafie, komodzie, nawet jego koszulka wisiała na wiszącej lampie. Brunet westchnął stając na palcach i ściągając ową część garderoby chłopaka z jedynego źródła światła w tym pokoju. Rzucił nią w przyjaciela, który gorączkowo szukał czegoś pod łóżkiem.
-Odd, do jasnej ciasnej, możesz mi powiedzieć co ty wyrabiasz?! Przecież jak Jim tu wejdzie to padnie na zawał!
-Nie obchodzi mnie to! -warknął nie zaprzestając swojej dotychczasowej czynności.- Obiecałem Angel, że pokażę jej swoje zdjęcia z dzieciństwa!
-I musisz ich szukać akurat teraz?!
-Tak, muszę! Jeżeli masz zamiar narzekać przez cały wieczór to lepiej idź spać,dobra?!
Ulrich wywrócił oczami, jego przyjaciel zachowywał się ostatnio bardzo dziwnie. Postanowił z nim jutro porozmawiać. 
-STERN I DELLA ROBBIA! Co to ma znaczyć?! -usłyszeli wrzask Morales'a, który właśnie wparował do ich pokoju. 
-No, cudownie..-mruknął Stern opadając na łóżko. 

~(*)~

Bip! Mamy dziewiątkę! ;) Wiem, że krótka i nudna, przepraszam Was bardzo, ale jakoś dzisiaj się nie mogę skupić..;c Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Dziękuję za niesamowitą ilość wspierających komentarzy, nie wiem co bym bez Was zrobiła. *.* Najchętniej bym wszystkich Was uściskała po kolei, ale niestety nie mogę.>.< Na dzisiaj to wszystko z mojej strony. Pozdrawiam Was cieplutko i do następnego.
Papa.<3