-Nie, to z całą pewnością nie jest normalne..W NOGI!- wrzasnęła Yumi. Layla porwała nieprzytomną Aelitę w ramiona i uniosła się wysoko w powietrze na swoich skrzydłach, natomiast Yumi rzuciła się do biegu chcąc jednak niestety, nieznana, mroczna otchłań uporczywie deptała jej po piętach. Nagle w głowie dziewczyny zaświtała dziwna i przerażająca myśl. A może....jest to jakiś znak? Wskazówka? Może powinna poddać się woli tego dziwnego zjawiska i przestać uciekać i tam wpaść? Co będzie wtedy? Co się z nią stanie? Swoją drogą to ciekawe co dzieje się z kimś kto wpada do morza cyfrowego. A jeżeli...jeżeli dzięki temu odnajdzie ukochanego? No właśnie, Ulrich..ciekawe gdzie on jest, czy w ogóle żyje? Dziewczyna natychmiast skarciła się za tą brutalną myśl. Przecież musiał żyć, dla niej. Nie mogła w to wątpić. Tylko czy jeżeli tam wpadnie to na pewno go odnajdzie? A jeżeli to poświęcenie pójdzie na darmo? Niestety nie miała zbyt dużo czasu na rozmyślania bo przepaść goniła za nią jak szalona. Już postanowiła co zrobi. Poświęci się. Dla niego. W końcu niczego nie była tak pewna jak tego, że zasługiwał na to. Nawet na największe poświęcenie. Skoro nie potrafiła zapobiec tej katastrofie to musi przynajmniej spróbować go odzyskać, prawda?
-Yumi?! Co ty robisz?! Uciekaj!!!- krzyknęła Layla gdzieś z góry, jednak została zignorowana. Dziewczyna tylko wpatrywała się w niebo tak jakby chciała tam otrzymać jakąś cenną radę.
-Nie rób tego...-usłyszała nagle dźwięczny głos. Drgnęła, choć sama nie wiedziała czy może nie jest to tylko wybryk jej wyobraźni. Niby takie jedno, krótkie zdanie, a jednak już zdążyło sprawić, aby jej serce znowu zapłonęło znajomym żarem, który zalewał jej ciało za każdym razem kiedy Ulrich znajdował się w pobliżu. Ale przecież teraz go nie było...a ten głos? Tak strasznie podobny do jego głosu..czy to możliwe, że on gdzieś tu jest? Skoro tak to dlaczego go nie widać? Ech, za dużo pytań...niestety, zanim dziewczyna się obejrzała zaczęła tracić grunt pod nogami. Chwilę później poczuła jak zaczyna opadać w dół..
~(*)~
-No co jest?! Odpal wreszcie ty stara kupo śmieci!!- Jeremy darł się już chyba od 10 minut szperając przy różnych kablach. W końcu znalazł przewód, który był odłączony i szybko przywrócił go na właściwe miejsce. Maszyna na nowo zabłysnęła ognistą barwą a Jeremy w trybie ninja pognał na górę.
~(*)~
Tymczasem na Ziemi, gdzieś pod fundamentami starej pustelni dwójka nastolatków siedziała zupełnie bezradnie przywiązani i bez szans na samodzielne uwolnienie się. Sznurek coraz bardziej wrzynał się im w skórę, a oni nic nie mogli na to poradzić. Nagle drzwi zaskrzypiały i chwilę później do mrocznego pomieszczenia wpadło kilka samotnych promieni słonecznych, aby za chwilę znów pozwolić królować ciemności. Dwie przerażone twarze natychmiast skierowały się w tamtą stronę. Z wielkim trudem Odd zdołał poruszyć ręką nieco w lewo i zacisnął delikatnie palce wokół drżącej dłoni ukochanej. Dziewczyna spojrzała na niego rozbieganym spojrzeniem, a chwilę później znowu przeniosła wzrok na nieznajomego przybysza. Wszędzie było ciemno, więc Angel zdołała dostrzec jedynie dwa, leciutko migające punkciki niedaleko niej. Drgnęła, kiedy zobaczyła w nich tylko nienawiść i chęć mordu, które można było wyczytać jak w otwartej księdze.
~(*)~
Nagle boleśnie wylądowała na nieznanym gruncie, kiedy była przekonana, że zaraz wpadnie do głębiny morza. Zdezorientowana rozejrzała się wokoło i spostrzegła, że sektor polarny na nowo odzyskał swoje poprawne wymiary.
-Coś ty sobie myślała, wariatko?- spytała z pretensją Gonzalezowa lądując na ziemi obok niej z Aelitą na rękach.
-Przepraszam.- bąknęła zawstydzona Japonka uciekając wzrokiem.
-Dobra..zostawmy to.- oznajmiła Hiszpanka kładąc delikatnie nieruchome ciało Aelity na ziemi.
-Cześć, dziewczyny, żyjecie?- zapytał z przejęciem Jeremy kiedy w końcu udało mu się na nowo połączyć z Lyoko.
-Jeremy! Nareszcie! Gdzie ty się podziewałeś?!
-Wybaczcie, po prostu nagle superkomputer się wyłączył, nic Wam nie jest?
-Nie, ale było blisko..-mruknęła Layla będąc jednocześnie przekonana, że Jeremy tego nie usłyszy.
-Co to ma znaczyć?
-Yyy...nic takiego.-zmieszała się Yumi.- Wiadomo już co z Angel i Oddem?- spytała chcąc jak najszybciej zmienić temat.
-Niestety nie. Nie mogę się do nich dodzwonić.-odparł chłopak ciężko wzdychając.- A co z Aelitą?-zapytał starając się opanować drżenie własnego głosu.
-Bez zmian.- tym razem to Yumi westchnęła.- Dalej jest nieprzytomna. Może zanieśmy ją do wieży? Może tam się zregeneruje?
-Na ekranie widzę, że ma wszystkie punkty życia, ale możecie spróbować. Wysyłam Ci hulajnogę.- po tych słowach niedługo później przed Japonką stał jej pojazd. Dziewczyna wskoczyła na nią i pognała we właściwym kierunku. Layla znowu wzięła nieprzytomną Aelitę na ręce i poleciała prosto za Yumi. Kiedy znalazły się w wieży Layla ostrożnie położyła przyjaciółkę na dolnej platformie, która w kontakcie z ciałem córki Hoppera zmieniła blask z białego na czerwony. Yumi wymieniła z Laylą zaniepokojone spojrzenia i obie ze strachem czekały na dalszy rozwój wypadków.
~(*)~
-Witam Was w moich skromnych progach!- odezwał się nagle niezwykle zachrypnięty i ostry dla uszów głos. Angela po raz kolejny wzdrygnęła się czując na swoim ciele nieprzyjemne dreszcze, ach, jak bardzo chciałaby teraz wtulić się z całej siły w Odd'a! Niestety, nadal byli związani przez co musiały jej wystarczyć jedynie ich splecione w żelaznym uścisku dłonie. Włoch zacisnął jedynie usta w cienką linię z taką siłą, że było mu widać wszystkie kości policzkowe. On również bał się nowego przybysza, jednak wiedział, że musi pozostać twardy, że nie może okazać słabości. Musi pozostać niewzruszony, aby być jednocześnie wsparciem dla Angeli, której strach w obecnej sytuacji był jak najbardziej wskazany. Cały czas bardzo dokładnie obserwował tajemniczego mężczyznę chcąc rozszyfrować jego zamiary, które z pewnością nie były pokojowe. Mężczyzna wyszedł z cienia i stanął w malutkim strumieniu światła, który wpadał do tej "nory" poprzez kraty, które prowadziły bezpośrednio na zewnątrz. Był wysokim brunetem z szarymi oczami, skórę miał o dziwo bardzo opaloną, włosy roztrzepane rozchodziły się na wszystkie strony, usta miał dziwnie czerwone, a jego ubranie było doszczętnie poszarpane, a butów nie miał wcale.
-Kim jesteś?- zapytał w końcu Odd starając się utrzymać szorstki i ostry ton głosu tak jak jego rozmówca.
-Kimś, kogo z pewnością powinieneś się bać.-odpowiedział mu tajemniczy osobnik z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Angela pisnęła cichutko natychmiast karcąc się za to w myślach. Nie chciała okazywać tego jak bardzo się boi bo to na pewno sprawiło mu satysfakcję, jednak to było silniejsze od niej, nie była w stanie nad tym panować.
-Nie sądziłem, że sami wpadniecie w moje sidła..-zaśmiał się z pogardą i zaczął mieszać wielką łychą w kotle niczym najbardziej doświadczona wiedźma z bajek dla dzieci.
-Sądziłem jednak, że to raczej Wasz przyjaciel tutaj przyjdzie...po tym co udało mi się wszczepić tej jego różowej laleczce byłem pewien, że pofatyguje się, żeby do mnie przyjść osobiście, ale jak widać wysłał kogoś innego, no cóż..miałem zamiar skończyć z Wami po kolei, jednak teraz nie ma to znaczenia.-i znowu ukazał swoje przerażająco lśniące zębiska w szyderczym uśmiechu.
~(*)~
-To nie do wiary!- krzyknął Jeremy wpatrując się w ekran.- XANA znów atakuje!- wyjaśnił natychmiast chcąc uniknąć zbędnych pytań ze strony przyjaciółek.
-Ale jak to?! Tak szybko? Zdążył już naładować baterie? Niezły jest..-burknęła Layla.- Tylko co my mamy zrobić? Z tego co zdążyłam załapać tylko Aelita może dezaktywować wieżę, tak?
-Tak i właśnie to jest chyba największy problem, bo Aelita nadal się nie budzi!
-Wiadomo chociaż co znowu nam zgotował?
-Nie, ale szczerze mówiąc wolę pozostać w tej słodkiej nieświadomości..wiecie co? Myślę, że jest jeszcze ktoś kto może dezaktywować wieżę..
-Franz?-zapytała Yumi, która w tej chwili poczuła jak ciepło się jej robi na sercu. Sama nie wiedziała dlaczego. Czuła się tak samo jak wtedy, kiedy Ulrich był blisko. Była przekonana, że to wynika tylko i wyłącznie z jej tęsknoty za nim, jednak nie opierała się temu. Uwielbiała to uczucie.
-Tak, on też, jednak nie wiem czy pamiętasz, ale niestety XANA znacznie go osłabił i niestety nie może on teraz dezaktywować wieży na odległość.
-Jeżeli nie on, no to kto?
-William.-odpowiedział krótko Jeremy, a Layla poczuła jak znajome motylki zaczynają szaleć jej w brzuchu.
-William? Ale jak..?
-Wydaje mi się, że XANA tak samo jak Franz posiada klucze do dezaktywacji wież, w sumie to logiczne. I skoro William jest teraz prawą ręką XANY to on musi mieć te klucze..
-Jesteś tego pewny?
-Mniej więcej w 80 %. W każdym razie i tak myślę, że należy w końcu spróbować go ściągnąć. I jeżeli nam się to uda to może wtedy William spróbuje dezaktywować tą wieżę. A wtedy...pomyślimy co zrobić z Aelitą.-tutaj głos wyraźnie mu się załamał.
-Czyli chcesz powiedzieć, że skończyłeś pracę nad antywirusem i Jeremiozoą?
-Czytasz mi w myślach. Dzisiaj rano cudem udało mi się skończyć.
-Czyli...czyli jeszcze dzisiaj go sprowadzimy?- zapytała z nadzieją Layla, której źrenice przybrały kształt pięciozłotowych monet.
-W każdym razie zrobimy wszystko, aby tak się stało.- podsumował Jeremy.- O wilku mowa! William właśnie zbliża się do wieży w której jesteście. Zajmijcie go czymś, a ja w międzyczasie zmaterializuję naszą broń.
-Zgoda.-odpowiedziały równocześnie wychodząc powoli z wieży.
-Uważaj na siebie..-usłyszała nagle Yumi czując ponownie przyjemne ciepło na całym ciele.
~(*)~
Przyjaciółki wybiegły naprzeciw Williama. Po drodze ustaliły, że Layla zajmie się potworami, ponieważ doskonale wiedziała, że nie będzie potrafiła walczyć z Williamem nawet jeśli on jest pod kontrolą XANY. Yumi postanowiła wziąć Dunbara za siebie. Jakoś nie czuła do niego litości, kiedy widziała w jego oczach znajome spiralki. Chwilę później zaczęła się zacięta walka podczas której dziewczyny straciły sporo punktów życia.
-Jesteście gotowe?- zapytał niespodziewanie Jeremy.
-Odpalaj.- odpowiedziała krótko Yumi dając jednocześnie dyla przed Williamem, który po raz setny chciał ją zmasakrować swoim mieczem.
-Będzie się działo.-podsumował Jeremy wysyłając swoje dzieło. Na pierwszy rzut oka ten stwór był podobny do Scyphozoi XANY, jednak dało się dostrzec pewne różnice. Jeremiozoa była o wiele większa niż swoja rywalka, głowę miała troszeczkę bardziej kanciastą, a co było najlepsze- poruszała się o wiele szybciej. Na dodatek miała oczy, które płonęły czerwoną barwą przez co stwór odpychał od siebie każdego kto na nią spojrzał. Na dodatek w jej mackach płynęła jakaś maź przypominająca lawę wulkaniczną. Na domiar tego na łbie miała coś na kształt licznych warkoczy z których tryskały iskry elektryczne ilekroć stwór nimi poruszył.
-Odwaliłeś kawał wrednej roboty, Einstain.- stwierdziły zgodnie przyjaciółki, na co chłopak uśmiechnął się jedynie pod nosem. Na Scyphozoę nie trzeba było długo czekać. Zaraz potem wyłoniła się zza wieży, za którą cały czas była ukryta.
-Zapowiada się ciekawy pojedynek..-mruknęła Yumi.
~(*)~
Dzień Doberek. :) 35 już za nami.:D Aż trudno uwierzyć, że to tak szybko leci. ^^. Tak jak obiecałam dzisiaj troszeczkę dłuższy rozdział niż ostatnio. No..i tak, proszę bardzo pojawiła się tak długo oczekiwana Jeremiozoa. (Ostatnio ktoś tam się nawet o nią na asku dopytywał.:D). Napiszcie mi co o niej myślicie, jestem ciekawa waszej opinii.:) I tradycyjnie oczywiście dziekuję za wszystkie komentarze, liczne wejścia. To naprawdę niesamowite.:)
To by było na tyle jeżeli chodzi o dzisiaj.:) A teraz niestety muszę się zbierać bo zapowiada się na burzę..(:\). Tak więc jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystko i pozdrawiam.:* <3.