środa, 16 kwietnia 2014

3.

"Przeznaczenie."


Wszędzie dookoła walały się zgniecione papiery różnych rozmiarów. Można było dosłownie w nich zanurkować. Ulrich westchnął gniotąc kolejny kawałek papieru w dłoni. Od godziny próbował coś napisać, jednak co chwilę się zacinał, a potem musiał zaczynać wszystko od początku. Wyrwał następną kartkę z bloku i znowu się zamyślił. Musiał się postarać. Musiał zrobić to dla niej. Zachował się wobec niej naprawdę podle, a teraz musiał zrobić wszystko, aby to odkręcić. Na dodatek cały czas coś go rozpraszało. A to wiatr hulający na dworze, a to hałasy dochodzące z korytarza, a to Kiwi, który co chwilę wskakiwał mu na łóżko domagając się pieszczot. Odd do tej pory siedział na stołówce i prawdopodobnie wciągał już piątą dokładkę. Zastanawiał się czy nie poprosić kogoś o pomoc. Aelitę? Nie,jeszcze go wyśmieje i tyle będzie. Jeremy? Nie, on przecież w ogóle nie zna się na poezji. O Oddzie lepiej nie wspominać. William? Nie no jak on w ogóle mógł przyjść mu do głowy? Był ostatnią osobą, do której by się zwrócił. 

-Jak sam to napiszesz będzie bardziej romantycznie..-zabrzmiało mu w szarych komórkach a zaraz potem się skrzywił. Romantycznie? Co to w ogóle za argument? On chciał ją tylko przeprosić, a nie wyznawać jej miłość. Znaczy chciał, ale czuł, że nie jest jeszcze na to gotowy. Czy kiedykolwiek będzie? Coraz częściej nawiedzały go wątpliwości w tej kwestii. Te myśli postanowił jednak odstawić na boczny tor. Teraz jedyne na czym musiał się skupić był przekaz wiersza oraz...pieprzone rymy. Kto je w ogóle wymyślił?

~(*)~

-Ulrich!-warknął wkurzony Odd,który od piętnastu minut próbował dostać się do pokoju. Walił pięściami w drzwi jednak to nic nie dawało.
-Jesteś tam czy kosmici Cię porwali?! A może Sissi chce z Tobą chodzić?!-dopytywał się cały czas waląc w drzwi.
-Zamknij się,durniu.-warknęła Delmas,która przechodziła obok.
-Nie do Ciebie mówię! -odszczeknął jej Della Robbia i powrócił do walenia w drewniane drzwi.

~(*)~

Na ziemię sprowadziło go dopiero głośne szczekanie-a raczej wycie-Kiwiego. Spojrzał na niego marszcząc czoło a po chwili usłyszał pukanie i wrzask Odd'a. Z głośnym westchnieniem zwlekł się z łóżka i otworzył drzwi. Po chwili poczuł dziwny ból w okolicach klatki piersiowej. Spojrzał w dół jak Odd wali w niego pięściami będąc jednocześnie przekonany,że wali w drzwi.
-Uspokój się,bałwanie! Opętało Cię czy co? -mruknął Stern masując dłonią obolałe miejsce.
Dopiero wtedy ciemny blondyn z fioletowym paskiem we włosach się opamiętał. Otworzył oczy i spojrzał wściekle na przyjaciela.
-To chyba Ciebie opętało! Ogłuchłeś nagle,czy co?! Sterczę tu od dwudziestu minut! -warknął Włoch wyraźnie zdenerwowany. 
-Yyy..sorry..zamyśliłem się.
Odd nie zwracał już uwagi na to co mówił,wyminął go i wszedł do pomieszczenia. Tam go zatkało.
-Stern,co to ma znaczyć?! -wrzasnął chcąc zabrzmieć jak Jim. Brunet zamknął z powrotem drzwi i usiadł na łóżku. 
-Ja chcę napisać...w...-tu się na chwilkę zaciął-wypracowanie na....biologię!
-Nie mieliśmy żadnego wypracowania.-zauważył trafnie Della Robbia siadając na swoim łóżku i przy okazji zaczynając tertolić Kiwiego. -O co chodzi?-zapytał prześwitując go wzrokiem.
-O nic..-mruknął jego przyjaciel przenosząc wzrok na szafę.
Odd po prostu sięgnął po pierwszą lepszą kartkę leżącą na podłodze,rozwinął ją i marszcząc czoło próbował odczytać bazgroły Ulricha, które były jeszcze mniej wyraźne poprzez fatalny stan papieru.
"Twoja magiczna osobowość przyciąga mnie jak magnes ,
Twoje oczy pełne i wielkie niczym agrest ,
Hipnotyzują za każdym razem kiedy w nie patrzę.." * -odczytał na głos,było jeszcze parę słów jednak wszystkie poskreślane i nie udało ich się w żaden sposób odczytać.
Odd prześledził jeszcze raz wzrokiem tekst, a następnie spojrzawszy na przyjaciela zaczął się śmiać turlając się po łóżku. Ulrich znudzony wzniósł oczy ku niebu. Wiedział, że tak to się skończy.
-To wiersz,tak? Dla Yumi,nie? -spytał Włoch kiedy zdołał w końcu opanować kolejne napadu śmiechu. Stern spłonął rumieńcem i nic nie odpowiedział. To przywołało kolejną lawinę śmiechu u Della Robbi. 
-Dzięki za wsparcie. - mruknął z sarkazmem Ulrich podnosząc się z łóżka. Wygrzebał z dna szafy pidżamę i ruszył w kierunku wyjścia.
-Ulrich i poezja...świat się kończy..-usłyszał tylko za plecami,a więcej już do niego nie dotarło,gdyż opuścił pomieszczenie udając się do łazienki. 

~(*)~


 Siedziała na łóżku z kolanami podciągniętymi pod brodę. Z dołu było słychać tylko wrzaski i wyzwiska,oraz dźwięk tłuczonego szkła. Łzy ciurkiem spływały po jej twarzy a serce waliło 10 razy mocniej niż normalnie. Znowu awantura. Już czwarta w tym tygodniu. Jej rodzice kłócili się nieustannie. Jej Ojciec całymi dniami chodził zły jak osa, a Matka wpadła w histerię nawet z powodu brudnych naczyń leżących w zlewie dłużej niż dobę. Miała już serdecznie dość całej tej sytuacji. Na dodatek jeszcze ta cała kłótnia z Ulrichem. Właśnie, Ulrich...Och, tak bardzo by chciała, żeby był teraz przy niej, chciała poczuć jego ciepło, które za każdym razem buchało od niego jak szalone, chciała, aby powiedział jej, że wszystko będzie dobrze, że nie ma się czym martwić. Chciała tylko móc na niego spojrzeć, wtedy zawsze budziła się w niej nadzieja i wiara w to, że dopóki on jest z nią jest w stanie przezwyciężyć wszystko.
"You Raise Me Up,So I Can Stand On Mountains,
  You Raise Me Up,To Walk On Stormy Seas,
   I'am strong,when I'am on Your Shouders,
   You Raise Me Up,To More Than I Can Be" ** - Takie słowa machinalnie wypłynęły z jej ust. Była to jej ulubiona piosenka , przy której zawsze uwalniała łzy, które zazwyczaj ukrywała w swoim wnętrzu. Również i tym razem nie szczędziła ich,a słona ciecz wylewała się z niej jeszcze intensywniej niż dotychczas. Ta beznadziejna sytuacja po prostu ją przerastała.



 Młoda Ishiyama opadła na łóżko wzdychając ciężko. Była zmęczona, ale nie mogła zasnąć. Na zewnątrz  już od dawna królowała ciemność, a na niebie świeciły gwiazdy umieszczone na nim w nierównomiernych odstępach. Wstała z łóżka i podeszła do okna otwierając je. Świeże powietrze zdołało lekko uspokoić jej rozszarpane nerwy. Podparła się ręką o brodę i zaczęła błąkać wzrokiem po ciemnym krajobrazie. Niby nic ciekawego: drzewa, budynki, nieliczni przechodnie chodzący uliczkami, latarnie oświetlające im drogę, w oddali szczekał jakiś pies. Jednak dziewczyna całą swoją uwagę skupiła na niebie otulonym gwiazdami. Przez chwilę jej uwagę przykuło coś dziwnego. W pewnym momencie dostrzegła,że gwiazdy na niebie układają się w jeden, charakterystyczny napis: "Y & U". Czyżby to był przypadek? Czy coś innego? Jeżeli tak to co? To było takie..piękne, magiczne. Chciała, aby on mógł ujrzeć to samo. Ciekawe jakby na to zareagował? Wpatrywała się w to jak zahipnotyzowana. Jej źrenice powiększyły się,a usta lekko się rozwarły. Stała tak długo, aż w końcu nieustanne krzyki dochodzące z dołu przywołały ją znowu na ziemię. Zamrugała kilkakrotnie,a tajemniczy znak zniknął. Więc był to tylko wymysł jej wyobraźni. Ale i tak cały czas uśmiechała się. Było cudownie, tak jakby na chwilę wyrwała się do innej galaktyki. Zamknęła okno, które lekko zaskrzypiało. Usiadła z powrotem na łóżku. Może do niego zadzwonić? Nie. Na pewno już śpi, po co go budzić. Postanowiła jutro, na spokojnie z nim porozmawiać. Musiała się z nim pogodzić, przecież przyjaźnili się przez tyle lat, owszem, czasami się kłócili, ale na końcu ich przyjaźń zawsze zwyciężała. Teraz też tak będzie, i żaden Dumbar ani nikt inny tego nie zmieni. Nadal jednak brakowało jej Jego bliskości. Nie mogła zadzwonić, ani wymknąć się potajemnie z domu i czmychnąć do internatu, aby ujrzeć go śpiącego słodko w łóżku choćby przez szybę. To mogło skończyć się w najlepszym wypadku kolejną, zbędną awanturą, a tej opcji wolała mimo wszystko uniknąć. Nawet jeżeli rodzice by jej nie nakryli to zrobiłby to Jim, lub inny nauczyciel,albo w najgorszym wypadku sam dyrektor. Podświadomie jej wzrok powędrował w kąt ściany, w którym stał wielki,pluszowy misiak , którego dostała od Ulricha miesiąc temu na urodziny. Natychmiast podeszła do niego i wzięła go na ręce. Pomimo upływu czasu zabawka była nadal ponad dwukrotnie większa od niej samej. Momentalnie poczuła znajomy zapach. Poprzez żart Odd'a,który miał miejsce parę tygodni temu, swego czasu Stern wylał na pluszaka całą butelkę swojej wody kolońskiej,a misiek przez tydzień musiał mieszkać w ogródku. Pomimo upływu czasu nadal było czuć znajomy zapach. Japonka wgramoliła się z powrotem na łóżko z wielką zabawką i ułożyła się do snu. Już sam jego zapach przyprawiał nastolatkę o miłe mrowienie w karku. Przytuliła do siebie maskotkę i w oka mgnieniu zasnęła. Całkowicie nieświadoma tego,że to przewidzenie wcale nie było wytworem jej wyobraźni. To był znak. Przeznaczenie. Akurat w tej chwili, tajemniczy znak będący znów na niebie przecięła spadająca gwiazda.

-Chcę mieć go przy sobie cały czas. Bez względu na czas i miejsce.-wypowiedziała w tym samym momencie jej podświadomość, co wywołało szeroki uśmiech na jej ustach. 



~(*)~

Obudziły go promyki słońca wpadające bez zaproszenia do jego pokoju. Skrzywił się lekko, a zaraz potem otworzył oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu a następnie powoli przeszedł do pozycji siedzącej. Tak dawno nie było go tutaj. Kompletnie nie pamiętał co się z nim działo kiedy był w niewoli u XANY. 

A chcesz sobie przypomnieć? -usłyszał niezwykle szyderczy głos przepełniony jadem do obrzydliwości. Podskoczył ze strachu i rozejrzał się ponownie po pokoju. Nic. Nikogo nie było. 
E,tam..pewnie mi się wydawało.-pomyślał natychmiast i podniósł się spod koca. Przeciągnął się i głośno ziewnął. Sobota,nareszcie! Można w końcu odrobinę się zrelaksować i nie myśleć o problemach. Może zaprosi Yumi do kina? To pomyślawszy uśmiechnął się lekko. Wyciągnął z szafy czarne jeansy, adidasy w tym samym kolorze, oraz czerwoną bluzkę z czarnym nadrukiem. Ruszył w kierunku drzwi wyjściowych, gdy nagle, nie wiadomo dlaczego potwornie zakręciło mu się w głowie. Zatoczył się ostro i na pewno upadłby gdyby nie ściana, o którą w porę zdołał się oprzeć. Głowa zaczęła pulsować mu potwornie, jakby miała za moment wybuchnąć, a przed oczami stanęły mu wszystkie walki, musiał patrzeć na cierpienia jakie zadawał przyjaciołom, kiedy był opętany przez tego przeklętego wirusa! Widział sceny jego walki z Odd'em, Aelitą, Ulrichem, a co najgorsze, na końcu ukazały się te z Yumi. I wtedy kiedy widział jak przez niego o mało co nie wpadła do cyfrowego morza, ryknął przeraźliwie upadając na podłogę.

-Dumbar!-usłyszał z oddali czyiś krzyk, jednak w tej samej chwili stracił przytomność. 


~(*)~

*- ten fragment to całkowicie moja inwencja twórcza,więc proszę o wyrozumiałość. Wiem,że to jest beznadziejne, ale cóż. Nigdy nie byłam dobra w pisaniu wierszy. ;x
**- jeżeli ktoś nie wie jest to refren piosenki "You Raise Me Up" Westlife. Jest jedną z moich ulubionych,dlatego przytoczyłam jej fragment w rozdziale.:)

Hej! :) Po raz kolejny dodaję rozdział przed terminem..chyba w ogóle przestanę je wyznaczać bo i tak się ich nie trzymam. Jest to taki..no nie wiem..prezent na święta,he he..od teraz nie będę już wyznaczała kiedy będzie rozdział,będę dodawać wtedy,kiedy będę mogła.;)

 Nie ukrywam, że zbytnio poniosła mnie wyobraźnia, i doskonale zdaję sobie sprawę, że niektórych może to denerwować, za co bardzo serdecznie przepraszam. Postaram się kontrolować, ale cóż..jestem człowiekiem o zbytnio bujnej wyobraźni i rzadko kiedy myślę logicznie i racjonalnie. Często zdarza mi się krążyć w obłokach o czym pewnie przekonaliście się czytając scenę z gwiazdami powyżej. ;)

No cóż, mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział przypadnie Wam do gustu. No,to tyle.;) A,no i oczywiście życzę Wam z całego serduszka wesołych,pogodnych,zdrowych i rodzinnych świąt Wielkanocnych.<3 

No,to tyle na dzisiaj. :)
Dziękuję oczywiście za wszystkie komentarze i cenne rady jakich mi udzielacie pod rozdziałami,przydają się,naprawdę.:) <3 Pozdrawiam i do nn! :) 








9 komentarzy:

  1. Jeju :o
    Ten rozdział jest genialny! Uwielbiam!! Yumi pasuje do Ulricha jak nikt inny ♥
    Ja też życzę Tobie wesołych świąt :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny i taki... magiczny. Bardzo mi się podoba.
    Mmmm przeznaczenie, to takie romantyczne.
    Czekam z niecierrpliwością na next i pocałunek Urmi< Jeśli taki w ogóle nastąpi.>
    Ciao Kiara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że Ci się podoba.:)

      Co do pocałunku..oczywiście,że będzie,spokojnie,trochę cierpliwości.:)
      Dziękuję za komentarz.<3

      Usuń
  3. Czekam na Ulumi!! ♥ Nno i kocham cię za ten blog! Chyba sama zacznę pisać *o* Pprzeczytałam już tyle blogów o Kl a twój to jeden z 4 moim ulubionych! Jeśli będe miała bloga,napewno będzie u mnie w polecanych twój blog! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeej,dzięki Tobie szczerzę się jak głupia do monitora,dziękuję.<3 Jeżeli faktycznie założysz bloga,koniecznie prześlij adres,chętnie poczytam.:) Dziękuję,dziękuję,dziękuję..dzięki Wam moja wena rośnie z dnia na dzień.:) Pozdrawiam Cię cieplutko.:)

      Usuń
  4. Ojoj, ja to po prostu kocham... Kocham! To takie slodkie i romantyczne! No i w koncu wkroczyl X. A. N. A ^^ Biedny William, ten wstretny wirus znow chce go przeciagnac na swoja stronre :c Swietny pomysl z ta spadajaca gwiazda, mam nadzieje, ze zyczenie Yumi sie spelni <3
    A kiedy bedzie jerlita??
    Rozdzial jest przecudny, ale niestety znow musze Cie skarcic za brak spacju po przecinkach!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj,dziękuję.<3 No,w końcu Xana musiał się ujawnić.:) Cieszę się,że tak miło odbieracie ten mój całkowicie nierealny pomysł z gwiazdami.:) Jerlita w następnym rozdziale.:)
      Ahh,znowu te przecinki,serio ja chyba jestem jakaś szczególnie tępa skoro nie mogę sobie wbić do głowy tych spacji, postaram się poprawić.:)

      Usuń
  5. Śmieszyło mnie to jak Odd zamiast drzwi walił w nogi Ulricha :) ha ha :)

    OdpowiedzUsuń