niedziela, 13 kwietnia 2014

1.

"Od smutku,po nienawiść,rozgoryczenie i chęć zemsty."


-William!-krzyknęła Japonka,kiedy skaner otworzył się wydając  z siebie dziwne dźwięki i uwalniając niewyobrażalnie wielką chmurę dymu. Napięcie wzrastało z każdą sekundą. A co,jeśli wszystko poszło na darmo? Co jeśli się nie udało? Co,jeśli ta wielka nadzieja,która obudziła się poprzedniego dnia w sercu dziewczyny miała okazać się okrutnym i bezlitosnym złudzeniem? Co,jeśli już w ogóle go nie zobaczy? -te wszystkie pytania nieustannie krążyły po jej głowie w tej chwili. Spojrzała ze strachem na przyjaciół.

Aelita zakrywała sobie dłonią usta i z wielkimi oczami czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
Odd stał obok niej oparty o drugi skaner,natomiast Jeremy stał na baczność z zaciętą miną. A Ulrich? Chyba w ogóle nie przejmował się zaistniałą sytuacją. To dotknęło dziewczynę najbardziej. Przecież wiedział,że William jest dla niej ważny,a mimo to nie przejmował się tym co się z nim stanie. Jakby nigdy nic stał pod ścianą,tuż przy windzie,ręce miał skrzyżowane na piersi,wzrok wlepiony miał w podłogę,jakby było w niej coś niezwykłego,a jego twarz nie wyrażała praktycznie nic. Nic poza okropną obojętnością i lekceważeniem. 

W końcu dym opadł,a z urządzenia,dzięki któremu już od dwóch lat dostawali się do Lyoko wyszedł-a raczej wypadł-półprzytomny Dumbar. Yumi złapała go w ostatniej chwili,gdyby nie ona czarnowłosy leżałby jak długi na podłodze. Wszyscy odetchnęli z uglą-no,oprócz Ulricha,który stał się jeszcze bardziej ponury niż zwykle-Japonka uśmiechnęła się szeroko podtrzymując przyjaciela. Oddychał bardzo szybko i płytko,a kropelki potu coraz intensywniej spływały po jego ciele. Po chwili wszystko wróciło do normy. Chłopak otworzył oczy i przesunął wzrokiem po zgromadzonych. Wyglądał na skołowanego,tak jakby nie miał przez chwilę kontaktu ze światem rzeczywistym. Stał nieruchomo nieustannie przenosząc wzrok zaczynając od Yumi i kończąc na Ulrichu i z powrotem. Co się z nim działo? Pamiętał,jak pierwszy raz tu przybył i jaki był podekscytowany swoją pierwszą wyprawą do Lyoko. Ostatnią rzeczą,którą pamięta w miarę dobrze był skaner i...nic. Czarna dziura. Tak jakby zaginął gdzieś we wnętrzu ziemi całkowicie nieświadomy tego,co się stało. 
-C-c-Co ja tutaj robię?-wydusił w końcu.-Czemu tak na mnie patrzycie?
-Nic nie pamiętasz?-zdziwił się Della Robbia. Dumbar zaprzeczył kręcąc głową na co blondyn spojrzał na Einstaina. Okularnik odpłynął na moment,a reszta uparcie się w niego wpatrywała.
-Widocznie XANA wymazał mu pamięć.-mruknął po chwili Jeremy,a po chwili usłyszał tylko ciche westchnięcie Yumi i Aelity.
-Yyy? Że niby jak to XANA? Przecież ja nie mam z nim nic wspólnego..
-Już nic..-mruknął Stern,a Dumbar zmarszczył czoło. Teraz jeszcze bardziej się pogubił.
-Chodźmy na górę,tam wszystko Ci opowiemy.-zaproponowała różowowłosa zmierzając w kierunku windy. Reszta poszła za nią. Ulrich starał się być jak najdalej od Williama. Nie ufał mu jak psu,już wcześniej tego nie robił,a wydarzenia,które miały miejsce przez te kilka miesięcy tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Yumi cały czas spoglądała na niego spod byka. Co się z nim do licha dzieje?-pytała sama siebie w myślach. Nie mogła zrozumieć jego zachowania,przecież nigdy nie był taki! To nie był ten sam Ulrich. 
-A może to XANA? Może to on znowu przysłał polimorfa,a prawdziwego Ulricha gdzieś uwięził?-wciąż nie dawała za wygraną i drążyła ten temat do znudzenia. To pomyślawszy spojrzała na Jego oczy mając nadzieję,że zobaczy w nich znajome do obrzydzenia spiralki. Jednak nic takiego się nie stało. Czyli to jednak Ulrich. Westchnęła po cichu opierając się o ścianę w windzie.
W końcu zardzewiałe drzwi urządzenia otworzyły wydając ten sam,jakże znany im wszystkim dźwięk. Wszyscy weszli do pomieszczenia z superkomputerem. Jeremy usiadł na swoim fotelu,a cała reszta była zmuszona siedzieć na podłodze. Tradycyjnie tylko Ulrich stał przy ścianie z założonymi rękami. Więc zaczęli wszystko opowiadać. William z każdą chwilą stawał się coraz bardziej przybity,a Urlich z każdą chwilą coraz bardziej przyglądał mu się czując niesamowitą satysfakcję,uśmiechając się przy okazji szyderczo. Yumi była coraz bardziej wściekła. Najchętniej wstałaby i zwyczajnie przyłożyła mu w twarz. No jak tak można?! Przecież to nie była wina Will'a! On chciał najzwyczajniej pomóc. Po kwadransie William wiedział już o wszystkim. Nie odzywał się. Siedział na podłodze,obok Yumi,która próbowała w jakikolwiek sposób pocieszyć go. 
-Przepraszam..-wyszeptał w końcu spuszczając głowę jeszcze niżej w dół. Japonka położyła mu dłoń na ramieniu,po czym przytuliła go z całej siły. Chłopak,lekko zaskoczony,ale oczywiście szczęśliwy objął ją delikatnie przyciągając ją jeszcze mocniej. A Stern? Poczuł jak złość w nim dosłownie kipi. Tak jakby ktoś zapalił w jego wnętrzu ogień,którego żar wzrastał z każdą chwilą. Najchętniej rzuciłby się na swojego rywala i wybił mu wszystkie zęby. Czuł,że musi natychmiast się na czymś wyżyć,bo inaczej nie wytrzyma. Nie zastanawiając się długo po prostu rzucił się biegiem do windy. Po chwili słychać było ponowne,okropne skrzypnięcie drzwi i tyle go widzieli. W tym momencie Yumi oderwała się od Williama. Chciała w pierwszej chwili pobiec za brunetem,jednak zdała sobie sprawę,że nie byłby to najlepszy pomysł. 

~(*)~

Wpadł jak torpeda do sali gimnastycznej. Rozejrzał się wokół. Pusto. Bez zastanawiania się podszedł do worku treningowego,na którym zawsze trenował. Od razu przywalił w niego pięścią z całej siły. I jeszcze raz,drugi,trzeci,aż w końcu kompletnie stracił nad sobą panowanie. Walił,nie zwracając na nic uwagi. Zamknął oczy,i wyobraził sobie,że znęca się nad Dumbarem,a nie nad workiem treningowym. Ta myśl dodała mu jeszcze więcej siły i determinacji. Był jak maszyna,nad którą ktoś stracił kontrolę. W końcu,po kilku minutach czuł się tak jakby rozładowały mu się baterie. Przywalił w worek ostatni raz i zdyszany opadł na materac. Po chwili ryknął głośno,a jego echo rozniosło się po sali i wracało do niego kilkakrotnie. Oddychał płytko i szybko,a w jego głowie panował chaos. Co chwilę przed oczami pojawiał mu się obraz przytulającej sie Yumi do Williama. Leżał tak ponad kwadrans aż w końcu cała złość wyparowała w ciągu sekundy.

~(*)~

W końcu opuścili fabrykę. Na przodzie tradycyjnie szedł Odd,który za nic nie mógł przegapić klopsików w sosie pomidorowym serwowanych dzisiaj na kolację. Co chwilę popędzał całą ekipę,a w odpowiedzi słyszał tylko niezadowolone pomruki i westchnienia. Yumi i William szli powolnym krokiem,ramię w ramię mniej więcej pół metra za Aelitą i Jeremym,a metr za pędzącym do stołówki Oddem. William cały czas był przybity,a Yumi próbowała z całych sił jakoś go pocieszyć. W końcu nie wytrzymała i szarpnęła rękawem od jego bluzki,zmuszając,aby stanął. Zdziwiony uczynił to i spojrzał w jej oczy w których dostrzegł strach i współczucie. Martwiła się o niego. Podświadomie jego wargi drgnęły i skierowały się delikatnie ku górze. 
-Co się dzieje,Will?-zapytała nie owijając w bawełnę. Nie widziała w tym żadnego sensu.
Po tych słowach jego delikatny uśmiech pogłębił się. Uwielbiał,gdy mówiła do niego w ten sposób. Tylko ona miała do tego prawo. Gdy słyszał to zdrobnienie z innych ust o mało co nie dostawał szału. W jej ustach brzmiało to jakoś inaczej. Magicznie? Tak,to chyba dobre określenie. 
-Po prostu..-zaczął i nagle się zaciął. Co miał jej powiedzieć? Zachował się jak dzieciak,chłopak,który myślał tylko o sobie i poprzez swoją lekkomyślność naraził na niebezpieczeństwo nie tylko siebie,ale również ją. Niejednokrotnie próbował zrzucić ją do cyfrowego morza przez co mogłaby zginąć raz na zawsze. Nigdy by sobie tego nie darował.
-No wyduś to z siebie-zachęciła go uroczym uśmiechem dając mu jednocześnie delikatną sójkę w bok. 
-Po prostu nie mogę darować sobie tego,że tak łatwo wpadłem w szpony XANY. No jak ja mogłem być taki nieodpowiedzialny i lekkomyślny? Przecież ty mogłaś przeze mnie zginąć! Cały świat mógł przestać istnieć przez moją głupotę,rozumiesz?! -wydarł się i schował twarz w dłonie. Miał ochotę najzwyczajniej w świecie wybuchnąć płaczem. Natychmiast poczuł jak jej delikatne palce zacieśniają się na jego dłoniach i odrywają je od jego twarzy. Spojrzał na nią,a ona delikatnie się uśmiechnęła.
-William,to mogło przydarzyć się każdemu z nas. Ty robiłeś tylko to co trzeba. Chciałeś uratować świat i to się liczy. Ważne,że w końcu jesteś tu z nami,i teraz razem pokonamy XANĘ.  Odpłacisz mu za wszystko co Ci zrobił a potem wszyscy razem wrócimy do normalnego życia,a naszym największym problemem będzie sprawdzian z matmy.-powiedziała Japonka uśmiechając się szeroko. William po raz pierwszy tego wieczoru uśmiechnął się zupełnie szczerze. Cieszył się,że przynajmniej ona tak na to patrzyła,w końcu była dla niego najważniejsza. Zdanie reszty było dla niego zbędne. 
-Więc...wszystko jest jak dawniej,tak?
-W zupełności. 
Nie czekając na nic chłopak chwycił dziewczynę w pasie,a następnie przerzucił ją sobie przez ramię jak pluszowego misia. Nastolatka pisnęła i próbowała się wyrwać,jednak jej wysiłki okazały się być zbędne. Zaczęła się śmiać w niebogłosy,a chłopak pognał za resztą w kierunku stołówki nadal ją trzymając. Dziewczyna ogarnęła włosy z twarzy i spojrzała przed siebie. To,co zobaczyła dosłownie ją zatkało. 

Okazało się,że całej scenie przyglądał się Ulrich. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Pomimo dzielącej ich wcale nie małej odległości zdołała dostrzec wyraz jego oczu. Kłębiły się w nich wszystkie negatywne emocje,jakie tylko istnieją. Od smutku po nienawiść,rozgoryczenie i chęć zemsty.


~(*)~

Hej misiaki! :* Specjalnie dla Was postanowiłam już dzisiaj napisać i opublikować 1 rozdział. Taki mały bonusik ode mnie na miłe zakończenie weekendu. Mam nadzieję,że rozdział Wam się spodoba. Dziękuję za wszystkie komentarze pod Prologiem oraz zachęcam do dalszego komentowania.<3 Kocham Was,do następnego! *.*





9 komentarzy:

  1. Wow nie wiem co powiedzieć....
    Masz niezwykły talent do pisania... To dopiero 1 rozdział, ale...Dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej,zaraz się zarumienię. :) To ja dziękuję,że tak chętnie komentujesz,to mnie motywuje do dalszego pisania.:)

      Usuń
  2. Świetny rozdział! C: Fajnie, że napisałaś tak szybko, bo już po prostu nie mogłam się doczekać.
    Strasznie mnie dziwi zachowanie Ulricha... Hah, i ta jego zazdrość i złość ^^ Ciekawe co postanowi.
    Ale mam jedną uwagę: stawiaj spacje po przecinkach! :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ^^

      Ahh..te przecinki..wiecznie zapominam o tej spacji ,ale postaram się to wklepać w mój nawyk.:)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah,niezły paradoks,bo przyznam Ci szczerze,że w realu wolę Ulricha (choć do Williama nic nie mam) a w opowiadaniu przestawiam Sterna negatywnie.xd
      Dziękuję za komentarz.<3

      Usuń
  4. Super blog *o* Czekamy z niecierpliwością na next . :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój boże, notka cudowna :* Czytam już po raz któryś i aż przestać nie chce. To jest takie piękne *o* Pisz szybciutko kolejną

    OdpowiedzUsuń