poniedziałek, 19 maja 2014

18.


"Nie wrócisz już z tej wyprawy, już nigdy nie zawitasz z powrotem na Ziemi.."


Ziemia zatapiała się pod ich stopami coraz bardziej tworząc niewyobrażalnie gęste błoto. Natychmiast ogłoszono natychmiastową ewakuację, bo wszyscy oczywiście wpadli w panikę, co było łatwe do przewidzenia. Nasi bohaterowie wybiegli z budynku wraz z resztą uczniów i stanęli na dziedzińcu. Jednak tam było to samo co w budynku, a może nawet jeszcze gorzej bo tutaj Ziemia nie tylko dziwnie topniała, ale również zaczęła się dziwnie trząść w niektórych miejscach rozstępując się niespodziewanie ukazując przeraźliwe przepaście. Tym razem XANA przeszedł samego siebie. William rozejrzał się dookoła, wszędzie widział przerażone twarze kolegów i koleżanek ze szkolnych murów, jednak nie mógł dostrzec tej jednej, najważniejszej. Nigdzie jej nie było! Matko Boska, co za koszmar! Gdzie jest Layla?! Jezu, a jeżeli coś jej się stało?!- myślał gorączkowo blednąc na twarzy jak kreda. Rzucił się biegiem w kierunku budynku nie zważając na krzyki przyjaciół.
-William, wracaj! -krzyknął za nim Jeremy, jednak został zignorowany.- Co za uparty osioł!-warknął po chwili patrząc na jego znikającą sylwetkę. Wszyscy byli tak bardzo przerażeni i jednocześnie rozkojarzeni, że nikt nie zauważył nagłego zniknięcia Dunbara i całkowitej nieobecności Gonzalez.



~(*)~


Wpadł do środka rozwalającego się powoli budynku i rzucił się w kierunku jej pokoju z nadzieją, że tam ją odnajdzie. Boże, oby nic jej nie było, proszę, proszę, proszę.-modlił się w duchu, aż w końcu wpadł do jej pokoju jak bomba, jednak ona go nie zauważyła. Leżała sobie spokojnie, jakby nigdy nic na łóżku, oczy miała zamknięte, a usta wykrzywione w delikatnym, błogim uśmiechu. Na uszach miała założone słuchawki, więc nic dziwnego, że nie usłyszała nagłej ewakuacji, ale że nie poczuła żadnych wstrząsów? Dziwne. Nie zastanawiając się już dłużej podszedł do niej z trudem utrzymując równowagę, bo błota z każdą sekundą było coraz więcej, a chwilowe, lecz bardzo mocne trzęsienia ziemi powtarzały się coraz częściej.
-Layla?! Layla, wstawaj, słyszysz?! Musimy stąd uciekać!-krzyknął potrząsając delikatnie jej ciałem nie chcąc za żadne skarby wyrządzić jej najmniejszej krzywdy. W końcu dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na niego dziwnie marszcząc przy okazji brwi. Wyjęła słuchawki z uszu i odepchnęła go.
-Uspokój się! Co Cię opętało?!-krzyknęła na niego i w tej samej chwili dostrzegła litry obrzydliwej mazi, która już nie długo miała wypełnić całe pomieszczenie nie zostawiając ani trochę suchego miejsca. Poczuła jak wiruje jej w głowie, jednak nie była pewna czy to przez nagły skok adrenaliny w jej ciele czy to była jej naturalna reakcja na kolejny wstrząs, który tym razem potrwał o wiele dłużej niż poprzednie. Wytrzeszczyła oczy i popatrzyła na niego z niedowierzaniem, już chciała coś powiedzieć, jednak chłopak w tej samej chwili złapał ją za rękę i siłą wyprowadził z pokoju i rzucił się z nią w kierunku wyjścia. Nagle dostrzegli niepokojące pęknięcia na ścianach, aż w końcu budynek zaczął się zapadać. Dziewczyna pisnęła przeraźliwie chwiejąc się na nogach, to jest jakiś kiepski żart, czy co?! A może to po prostu zwykły koszmar a ona zaraz się obudzi otulona w swoją ukochaną puchatą pierzynę i będzie zmuszona po raz kolejny słuchać lamentowania Sissi?
-Uważaj!-krzyknął nagle Anglik pociągając ją mocno, w samą porę, bo w tym samym momencie w miejsce, w którym stała jeszcze przed chwilą Layla spadł sporych rozmiarów gruz. Po chwili obydwoje dopadli do wyjścia, jednak to co ujrzeli na zewnątrz sprawiło, że zatrzymali się w pół kroku otwierając szeroko usta zarówno ze zdziwienia jak i z przerażenia. Gęstej mazi było tu jeszcze więcej, do tego ziemia co chwilę dzieliła się na dwie połowy tworząc mrożące krew w żyłach przepaście, z których chwilę później wyłaniały się wielkie, kamienne ręce, które przeczesywały najbliższy teren z szybkością błyskawicy i porywało wszystko i wszystkich, kogo napotkały na drodze. Layla nie miała już siły, wykańczała się. Zemdlała z hukiem opadając na ziemię, a raczej w miejsce, gdzie lada moment miała pojawić się kolejna przepaść. William zaklnął pod nosem i natychmiast porwał ją w swoje opiekuńcze ramiona i rzucił się biegiem do lasu, gdyż był pewien, że przyjaciele są już w fabryce. Coraz trudniej było mu biec, jednak wiedział, ze musi jakoś dać sobie radę. Ilekroć spoglądał na bladą, lecz jakże słodką i uroczą twarz dziewczyny budziła się w nim trudna do opisania siła i wiara. Jego mięśnie napinały się, a jego nogi biegły szybciej niż kiedykolwiek. To ona dodawała mu siły i wiedział, że dla niej musi się postarać z całego serca. I w końcu udało się. Wszedł z nią ostrożnie do kanałów, gdzie na szczęście wszystko było w normie. Wreszcie mógł pozwolić sobie na chwilę odetchnienia, stanął w miejscu i wziął kilka głębokich wdechów i wydechów. Od razu lepiej! Spojrzał na Laylę i zmartwił się trochę widząc, że nadal jest nieprzytomna, jednak powoli ruszył przed siebie, nie było czasu do stracenia.

~(*)~

Tymczasem Ulrich, Yumi, Odd, Aelita i Angel wylądowali w lesie. Jeremy bez większych ceregieli wysłał im pojazdy, aby mogli swobodnie przedostać się w pobliże aktywowanej wieży. Yumi wskoczyła na motor ukochanego oddając hulajnogę w posiadanie Angel, bo nie była jej już zwyczajnie potrzebna. Od jakiegoś czasu postanowiła podróżować z Ulrichem, bo po pierwsze przy nim czuła się o wiele bezpieczniej, a poza tym mogła dyskretnie się do niego przytulać co było niewyobrażalnie wielkim plusem. I tym razem nie szczędziła sobie przyjemności i momentalnie objęła chłopaka w pasie przytulając się do jego ciepłych, albo nawet i gorących pleców, a on uśmiechnął się jedynie pod nosem nie spuszczając wzroku z otoczenia. Aelita przyłączyła się do Angeli, a Odd tradycyjnie był zmuszony do samotnej "wędrówki" co wyraził poprzez zwyczajne (na szczęście tylko chwilowe) nadęcie się. Całą grupą ruszyli w kierunku, który wskazał im Einstain. 
-Uważajcie, komitet powitalny jest już w drodze.-usłyszeli głos z drugiego świata i już zaczęli przygotowywać się do walki.
W tej samej chwili zardzewiałe drzwi starej windy zaskrzypiały nieprzyjemnie, a z jej wnętrza wyszedł William trzymając na rękach nadal nieprzytomną Laylę.
-Co ty wyrabiasz?! Po co ją tu przyniosłeś?!- uniósł się natychmiastowo Belpois mierząc go wrogim spojrzeniem. Czy on naprawdę nie pojmował faktu, że muszą to wszystko utrzymywać w tajemnicy?! 
-Zemdlała nagle, to co?! Miałem ją tam zostawić i czekać aż zostanie zalana przez to ohydne błocko albo wpadnie pod ziemię?! Myślisz ty czasem?!
-Ta, sorry. Dobra, zostaw ją tu i leć do skanera. W Lyoko robi się gorąco.-mruknął Jeremy chowając się za monitorem. Rzeczywiście, tym razem nie popisał się swoją inteligencją, ale cóż, każdemu się zdarza palnąć coś głupiego w stresujących chwilach, takich jak ta.
Dunbar nic nie odpowiedział. Położył jedynie Hiszpankę na podłodze, najdelikatniej jak umiał, a po chwili zjechał w dół do sali ze skanerami. Po chwili wszedł do jednego z nich całkowicie nieświadomy tego, że właśnie wpadł w sidła XANY. Skaner zatrzasnął się w chwili, kiedy Jeremy uruchomił proces wirtualizacji. W tym samym momencie Layla otworzyła oczy, które zabłysły złowrogo. Belpois był tak zajęty pisaniem czegoś na komputerze, że nawet tego nie zauważył. Dziewczyna wstała po cichu i zeszła piętro niżej, cichutko jak myszka po metalowych prętach. Znalazła się na środku pomieszczenia i uśmiechnęła się szyderczo. 
-Nie wrócisz już z tej wyprawy, już nigdy nie zawitasz z powrotem na Ziemi.- syknęła jadowicie i poczęła wyrywać wielkie kable odłączając tym samym wszystkie skanery.

~(*)~

Tymczasem w Lyoko stało się coś dziwnego. Ni stąd ni zowąd wieża sama się dezaktywowała, a potwory jak na rozkaz przestały strzelać. Przyjaciele spojrzeli po sobie nieco zdezorientowani. O co do diabła chodzi? 
-Jeremy...wieża sama się dezaktywowała.- mruknął Ulrich podejrzliwie spoglądając to na nią, to na potwory.
-Co? Jak to?
-No normalnie! Powiesz nam o co biega?
-Nie mam pojęcia.-burknął okularnik i w tym samym momencie na ekranie monitora zaczęły wyskakiwać jakieś dziwne błędy. Chwila, moment, jak to?! Skanery są odłączone?! Jakim cudem?! Jeremy rozejrzał się po pomieszczeniu jednak nigdzie nie mógł dostrzec Layli, szlak!
-Słuchajcie, mam złe wieści. Layla prawdopodobnie jest opanowana przez XANĘ i właśnie odłączyła nam wszystkie skanery co uniemożliwia wam powrót. Uważajcie, proszę.-ostrzegł ich Einstain i zjechał windą piętro niżej. Tam utwierdził się w swoich założeniach. Layla rozprawiła się właśnie z ostatnim skanerem i wybuchnęła gromkim śmiechem do obrzydliwości przepełnionym jadem. Jednak nie tylko to się u niej zmieniło. Była ubrana cała na czarno, a jej włosy były jakby nienaturalnie roztrzepane. Odwróciła się i natychmiast rzuciła się na niego z pięściami. Nie pozwoli, żeby ktokolwiek stanął na drodze XANIE, nigdy w życiu! Poszarpali się ze sobą chwilę, aż w końcu dziewczyna z całej siły kopnęła go w brzuch przez co chłopak jęknął głośno opadając bezsilnie na podłogę, na co dziewczyna roześmiała się szyderczo i popędziła do sali z superkomputerem. Usiadła przed nim i zaczęła wprowadzać jakieś dane z niewiarygodną szybkością. Najpierw odebrała przyjaciołom bronie, którzy coś tam krzyczeli jednak ona w ogóle się tym nie przejmowała. Następnie unieruchomiła ich zostawiając w normalnym stanie jedynie Williama. Na Scyphozoę nie trzeba było długo czekać, zaraz potem wyłoniła się powoli zza drzewa wydając te same, nieprzyjemne dla uszu odgłosy. 
-Błagam, tylko nie to.- jęknął William rozpaczliwie szukając choćby minimalnej drogi ucieczki, jednak był sam, skazany wyłącznie na siebie, bez żadnej broni, na pomoc przyjaciół też nie mógł liczyć bo byli tak jakby zablokowani, czy coś w tym stylu. Oślizgłe stworzenie, przypominające w jakimś stopniu ośmiornicę stało naprzeciw niego. A może spróbować się przeciwstawić? Może znajdzie w sobie dość silnej woli i jednak nie stanie się na nowo sługą XANY? Musi spróbować, nie ma wyjścia, nie może zawieść po raz kolejny. Zacisnął dłonie w pięści i twardo spoglądał w potwora, tak jakby miał przed sobą właśnie XANĘ.
-Nie zdobędziesz mnie tak łatwo, XANA.- wysyczał przez zaciśnięte zęby i w tej samej chwili został zamknięty w mackach Scyphozoi. Przyłożyła swoje "ramiona" do czoła chłopaka, jednak nie przekazała mu niczego. Jedynie uaktywniła wirusa, którego wcześniej XANA wszczepił Dunbarowi we śnie* a następnie go puściła. Chłopak opadł na ziemię, czuł jak głowa pulsuje mu potwornie a obraz zachodzi dziwną, czarną mgłą, dokładnie tak samo jak parę miesięcy temu kiedy to z własnej głupoty i egoizmu wpadł w szpony sprytnego wirusa. Jednak pomimo wszystko walczył. Walczył sam ze sobą, ze swoją "ciemną" stroną cały czas myśląc o Layli, to dodawało mu niewyczerpalnego zapasu sił. 
-Poddaj się.-usłyszał nagle w swojej głowie, od razu rozpoznał ten głos.
-Nigdy!- wrzasnął stanowczo skupiając się jednocześnie na drobnej istotce, którą kochał. Tak, bez wątpienia kochał. 
-Poddaj się, bo inaczej ona zginie.-wysyczał wirus czując jego narastające przerażenie.
-Kłamiesz!-warknął po dłuższej chwili.
-Tak Ci się wydaje? Tak się składa, że mam nad nią kompletną władzę, wystarczy jedno moje skinięcie, a ona będzie gotowa zrobić wszystko, zabić się w najokrutniejszy sposób.-XANA roześmiał się widząc bezradność, wściekłość i rozpacz malującą się na twarzy Williama. Nie, to nie może być prawda! NIE! I w tej samej chwili przed oczami stanął mu obraz Layli, która rzucała się z mostu, oczywiście była to jedynie niezwykle dopracowana wizja stworzona przez XANĘ, jednak teraz chłopak przekonał się, że tym razem wirus mówił prawdę. Trzymał i Jego i Ją w garści.
-Nie rób jej krzywdy..-wyszeptał namokłym od łez głosem zaciskając mocno powieki.
-W takim razie poddaj się.
-Ale jeżeli ją skrzywdzisz, to Cię chyba..
-Dobra, dobra..nic jej nie będzie, masz moje słowo.
William nie odpowiedział. W imię miłości postanowił się poświęcić mając skrytą nadzieję, że i tym razem jego przyjaciołom uda się go znów uratować. I zrobił tak jak postanowił, poddał się i w jednej, jedynej sekundzie stracił panowanie nad swoim ciałem i umysłem. Wirus wszczepiony przez XANĘ rozszedł się do każdej komórki jego ciała, a on usłyszał jedynie gromki, niezwykle szyderczy śmiech.
-Witaj z powrotem, William!
I w tym samym momencie Layla, która nadal siedziała w fabryce przed komputerem nagle odzyskała swój dawny wygląd i znowu zemdlała, a jej poczynania w superkomputerze zostały jakby cofnięte. Lyoko odzyskało swoje dawne wymiary (wcześniej dziewczyna wykasowała znaczną część terenu uniemożliwiając Williamowi ucieczkę) a pozostali wojownicy Lyoko mogli na nowo się poruszać i odzyskali swoje uzbrojenie. 
-Co się stało?-zapytała zdziwiona Angel rozglądając się dookoła.
-Nie mam pojęcia.- mruknął jej brat w odpowiedzi spoglądając ze zdziwieniem na swoje dłonie.
-Eem, ale mamy tu chyba mały problem.- zaczęła Aelita widząc sylwetkę mrocznego Williama niebezpiecznie zbliżającą się w ich kierunku.
-O nie..-jęknęła Japonka wyciągając swoje wachlarze. I znowu to samo! Znowu będzie musiała walczyć ze swoim przyjacielem, aż znowu nie odnajdą sposobu na to, żeby z powrotem go sprowadzić. Rzuciła je w kierunku Williama, jednak ten zrobił błyskawiczny unik i załatwił ich wszystkich jednym machnięciem wielgachnego miecza. Tylko czy skanery zostały na nowo włączone?

~(*)~

*- odniesienie do 4 rozdziału.^.^

Hej! :) Naprawdę nie wiem jakim cudem dzisiaj dodaje ten rozdział, myślałam, że dodam go dopiero w piątek, ale jakoś szybciej się z lekcjami uwinęłam do tego na matmie (;o) złapała mnie wena więc rozdział zostaje dodany już dzisiaj.:) Niestety nie za bardzo mi on wyszedł, ale tak mam zawsze, że w mojej wyobraźni zawsze wszystko wygląda lepiej niż na "papierze", no ale cóż. Jest jak jest, mam nadzieję, że Wam się spodoba.:)
Pozdrawiam i do nn.:)


16 komentarzy:

  1. Super Ci wyszedł! ♥ Geeeenialny pomysł z tym atakiem Xany :) Jeju, jak Will troszczy się o Laylę... jest cudowny ♥
    I znowu będą go ściągać XD Super ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O BOŻEE!!!! Biedny William.;c Aww, to takie słodkie, on tak bardzo kocha Laylę, aww.<3 Od początku coś czułam, że XANA wykorzysta biedną hiszpankę przeciwko reszcie, przeklęty wirus, grr..>.< A ten atak.- Boże, genialny. Twórcy CL powinni się od Ciebie uczyć.xD Matko, aż mam dreszcze, czekam na nexta.:D Jesteś cudowna dziewczyno.<3
    PS. Boziu, jaki świetny nagłówek.;oo Strasznie mi się podoba, genialny.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak mi miło..haha, akurat twórcy CL są o niebo lepsi ode mnie, ale miło mi, że tak uważasz.:)
      Dzięki.♥

      Usuń
  3. no po protu kocham Cię, zabieram się za naukę rosyjskiego a tu nowa notka. Podjęłam słuszną decyzję, wolę czytać! Xana gra uczuciami Williama, co za wstrętny program :x Śmiech Xany w ciele Layly według mnie - http://www.youtube.com/watch?v=l8RAk3jdG5s&feature=youtube_gdata_player dlaczego nie może powstać sezon CL według twoich "scenariuszy", oglądałabym *-* Tak jak inni już skomentowali : przebudowy szablon, paczam się w niego już 20 min.(miszczu painta xD ) Czekam z niecierpliwością! na nowa notkę ;* #code lyoko #najlepszy blog #najlepsze opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, po prostu padłam jak zobaczyłam ten filmik.xDD Dziękuję.♥

      Mistrzyni Painta? Hah, nie koniecznie.xD To było robione w PhotoScape. ^^

      Usuń
    2. Ja tu widzę rękę paintowca xd

      Usuń
  4. OMG, ale się dzieje.;o Kurcze, Will znowu pod kontrolą XANY.;\ mam nadzieję, że szybko go ściągną, to było urocze, że tak się dla Layli poświęcił. Uwielbiam Cię za te rozdziały, w każdym coś się dzieje i nie pozwalasz nam się nudzić.<3 Czekam na next.:D
    PS. Świetny nowy wygląd.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, ale to był szybki rozdział ^^ Fajny pomysł z tym błotem i szczelinami c;
    Uch, czekałam na ten moment, kiedy w końcu wykorzystasz wirusa Williama i Layli ;) Super Ci to wyszło, kurczę... Co z tymi skanerami? Przecież Yumi zginęła w Lyko... Ja nie chcę :c
    Kiedy więcej Jerlity? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, no i przyjrzyj się temu: ''Natychmiast ogłoszono natychmiastową ewakuację'' XD

      Usuń
    2. Dzięki.:) Nie tylko Yumi została zdewirtualizowana, reszta też.:) Co do skanerów- wszystko w 19.:)

      Ta, rozdział bez wpadki to by był cud, hah. ;)

      Usuń
  6. Jej super! Mam nadzieję, że skanery się otworzą. Chcę jak najszybciej kolejna notkę =) /KiKo Ps. Wcześniej ten rozdział przeczytałam, ale nie miałam czasu na komentarz. Ps2. Jak powyżej super szablon =)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne ;-) po prostu nic dodać, nic ująć :-). Fajny szablon :-D

    OdpowiedzUsuń